W pierwszym piątkowym spotkania reprezentacja Niemiec przegrała 0:1 z Serbami. Co o tym spotkaniu sądzi ekspert portalu SportoweFakty.pl, Jan Tomaszewski? - Powiedziałem po pierwszym meczu Niemców, że brakowało tam Michaela Ballacka, żeby uspokoić tych młodzieżowców. No cóż, grali na 200 procent swoich możliwości - zupełnie niepotrzebnie. Wtedy, kiedy było 2:0, trzeba było przystopować, a Niemcy nawet jak mieli 4:0 to jeszcze stwarzali sytuacje. Po prostu trochę przeszarżowali. Taki jest właśnie młody niemiecki zespół. On potrafi zagrać wspaniale, nie gra wyrafinowanej piłki, takiej szachowej tylko po prostu spontaniczną - mówi legendarny zawodnik.
- W piątek zabrakło trochę precyzji, trochę siły. Po prostu było to wszystko nadwątlone. Widać to było po Podolskim, który miał naprawdę kilka sytuacji, ale brakło precyzji. No cóż, po prostu zapłacili frycowe. To jest turniej. Niemcy zawsze grali wyrafinowaną piłkę. To była drużyna typowo turniejowa, ale zawsze byli w niej doświadczeni zawodnicy, którzy robili tak zwaną arytmię gry. W meczu z Australią tej arytmii gry nie było. Wiadomo, że w tych pierwszych trzech meczach gra się po to, żeby jak najmniejszym kosztem sił wyjść z grupy. Oni dla mnie się wyżyłowali - dodaje.
- Moim zdaniem to samo będzie z Argentyną. Nie obstawiam, że oni wejdą do czwórki, bo w czwartym, piątym meczu musi przyjść to zmęczenie - stwierdza Tomaszewski.
W drugim spotkaniu Słowenia zremisowała 2:2 z USA. Nasi niedawni grupowi rywale prowadzili już 2:0, później dali sobie strzelić dwie bramki. Arbiter spotkania nie uznał im kolejnego gola, który jak się wydaje zdobyty został prawidłowo. - Bardzo mnie Słowenia rozczarowała. Dla mnie Słowenia powinna być czarnym koniem, to znaczy ja przewidziałem, że oni będą czarnym koniem. Dlatego, że oni mieli doskonale zorganizowaną grę w defensywie. Oni tracili mało bramek. Czy to w eliminacjach, czy w różnych meczach towarzyskich. Nie wiem co się stało, jakieś nastąpiło rozprężenie. Przecież wygrywali 2:0 i mecz się układał po ich myśli. Praktycznie ten mecz przegrali, bo ta trzecia bramka dla Amerykanów chyba była prawidłowa - przekonuje były bramkarz.
- To był błąd sędziego, że nie uznał tej trzeciej bramki, ale generalnie ja zawiodłem się na Słoweńcach, którzy mieli szanse, a jej nie wykorzystali. I najprawdopodobniej mogą nie wyjść z grupy, mimo że są liderami. Jeśli przegrają z Anglią, a Amerykanie wygrają z Algierią no to będzie po zabawie - podsumuje sytuację w grupie C.
W wieczornym pojedynku Anglicy sensacyjnie zremisowali z Algierią. - Dla mnie Anglicy zagrali bardzo słabo. Dlaczego? Dlatego, że ja odniosłem wrażenie, że nie tylko Robert Green narzekał na tą piłkę, ale oni wszyscy narzekają na nią. To było widać po podaniach - czy długich, czy krótkich. W Anglii się gra innymi piłkami. Oni są przyzwyczajeni do ciężkich piłek. Niecelnymi podaniami z meczu z Algierią można byłoby obdzielić dziesięć meczów angielskiej reprezentacji - wyraża swoje zdanie Tomaszewski.
- Ta piłka jest jednak francowata, ale wydaje mi się, że wszystkie drużyny poza Anglią przyzwyczaiły się do niej. Zobaczymy w ostatnim meczu, bo to będzie dla Anglików spotkanie ostatniej szansy - stwierdza.
Sytuacja w grupie C jest teraz bardzo ciekawa. Anglicy mają na swoim koncie zaledwie dwa punkty i w ostatnim meczu muszą walczyć o zwycięstwo. Ich rywalem w trzeciej potyczce grupowej będzie Słowenia. Czy Synowie Albionu zdołają awansować do dalszej fazy turnieju? Według Jana Tomaszewskiego tak. - Chciałbym, żeby Anglia wyszła z grupy, bo co za mistrzostwa świata bez Francji, no bo Francuzi już dziękuję. Bez Anglii? Nie, nie, nie. Jestem przekonany, że wyjdą, bo gdybym miał do wyboru kto ma wyjść - Słowenia czy Anglia to wybrałbym Anglików - kończy ten, który kiedyś Anglię już zatrzymał.