Lidzbark Warmiński - pod gradobiciem widowiskowych skoków i zaciętej walki

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Motocrossowe Mistrzostwa Polski Orlen MXMP weszły w decydującą fazę i w ubiegły weekend na jednym z najładniej położonych torów w kraju, w Lidzbarku Warmińskim rozegrana została przedostatnia runda cyklu.

Podczas szóstego już w tym sezonie starcia o najważniejsze punkty w Polsce nie zabrakło wszystkich pretendentów do tytułów i pojawili się również niezwykle szybcy zawodnicy startujący w innych seriach. Lidzbarski Moto - Klub po pracowitym tygodniu walki w ciężkich warunkach atmosferycznych świetnie przygotował wymagającą trasę, która po sobotnich zmaganiach ekspresowo została przygotowana na niedzielę w iście światowym stylu. Dopisała również pogoda i przy przyjemnie świecącym słońcu ponad 170 zawodników i zawodniczek rywalizujących w 7 kategoriach dało kibicom pokaz zaciętej walki do samego końca.

Pierwszego dnia o punkty stoczyły bój najmniejsze klasy - MX65 i MX85, najstarsi weterani z kategorii Masters i najszybsza tego dnia klasa MX2. W "sześćdziesiątkach" zmierzyć się z naszym Maksem Chwalikiem, który ostatnio został czwartym zawodnikiem świata w tej kategorii, przyjechał Aleh Makhnou z Białorusi. Ta dwójka sporo ścigała się podczas Mistrzostw Europy i Pucharu Świata, gdzie do tej pory górą z pojedynków wychodził Maks. Tym razem to jednak gość zza granicy mógł cieszyć się ze zwycięstwa po dwóch świetnie rozegranych wyścigach. Chwalikowi startującemu w Lidzbarku w dwóch klasach zdecydowanie tego dnia nie sprzyjało szczęście, bo najpierw musiał zmagać się z gryzącą pszczołą, która wpadła mu pod koszulkę i nie był w stanie w 100 proc. skupić się na wyścigu, a następnie po widowiskowym supermanie na jednym kole na starcie, czekała go ostra pogoń z samego końca stawki. Już wydawało się, że Maks zdoła dogonić Białorusina w drugim wyścigu, bo zbliżał się do niego w błyskawicznym tempie, jednak upadek przekreślił jego szanse na zwycięstwo i nasz "gwiazdor" po raz pierwszy w tym sezonie Mistrzostw Polski musiał zadowolić się drugim miejscem.

Na najniższym stopniu podium w MX65 stanął waleczny Artur Gałuszka, który w "generalce" jest drugi. W klasie MX85 tego dnia nikt nie był w stanie odebrać zwycięstwa Olafowi Włodarczakowi, który w pięknym stylu wygrał oba wyścigi i z kompletem punktów stanął na najwyższym stopniu podium utrzymując zwycięską passę z Człuchowa. W Lidzbarku zagrozić mu próbował jego główny rywal w walce o tytuł – Wiktor Małecki. Jednak popularny „Boczek, który wrócił niedawno na tor po kontuzji, nie ustrzegł się przygód na piaszczystym torze i po ostrych gonitwach dwukrotnie meldował się na drugim miejscu. Na najniższym stopniu podium z wynikiem 4-4 stanął reprezentant gospodarzy Paskal Myhan. W "osiemdziesiątkach" tylko raz zobaczyliśmy Maksa Chwalika, który regulaminowo mógł pojechać "tylko" trzy wyścigi jednego dnia i w pierwszym biegu na swojej sześćdziesiątce na dużych kołach zajął trzecie miejsce. Już nie możemy się doczekać przesiadki Maksa na większy motocykl i jego pierwszych startów. Z kolei wśród najbardziej doświadczonych zawodników klasy Masters bezkonkurencyjny okazał się jadący na swoim torze Jacek Olszewski. "Doktor" oba wyścigi kontrolował z bezpieczną przewagą nad drugim Jackiem Lonką i odrobił do niego kilka oczek w klasyfikacji generalnej. Podium dopełnił Marek Jaskulski reprezentujący MTR Osielec.

W najbardziej obleganej i najbardziej widowiskowej tego dnia klasie MX2 zobaczyliśmy niemal pełną maszynę startową, a to zapowiadało ciekawe oraz nieprzewidywalne wyścigi. I tak też było. Oba starty padły łupem Karola Kędzierskiego, który tym samym udowodnił, że doskonale czuje się na nowej Yamasze YZ250F 2018 i że nadal może pochwalić się młodzieńczym refleksem. Jednak jeszcze na pierwszym okrążeniu pierwszego biegu najpierw wywrotkę zaliczył jadący w czubie przebojowy Szymon Staszkiewicz, a chwilę później przewrócili się walczący o prowadzenie Łukasz Lonka i Karol Kędzierski. Tym samym prowadzenie objął Karol Kruszyński, który zdecydował się dojechać sezon do końca mimo uniemożliwiających mu normalną jazdę problemów zdrowotnych. "Kruchol" przez kilka okrążeń utrzymywał się na pozycji lidera naciskany przez Łukasza Kędzierskiego zanim dopadł ich Lonia. W ślad za nim na kolejne pozycje przebijał się Carlos, który zdołał uporać się najpierw z Kruszyńskim, a następnie ze swoim młodszym bratem Łukaszem, ale nie był już w stanie zbliżyć się do Lonki i na mecie zameldował się z prawie 20-sekundową stratą. Hardkorowy bój stoczył również Szymon Staszkiewicz, który jadąc niemal od początku wyścigu bez gogli, wielokrotnie posmakował lidzbarskiego piachu i ostatecznie zdołał przebić się na czwarte miejsce za Łukaszem Kędzierskim.

ZOBACZ WIDEO ERC: Kajetanowicz liderem, Bouffier najlepszy w Rzeszowie (WIDEO)

W wyścigu numer dwa szybko z prowadzącym na początku Karolem Kędzierskim uporał się Łukasz Lonka, który ponownie nie dał szans rywalom i tym razem na mecie zameldował się z jeszcze większą przewagą nad Carlosem. Przygody ponownie nie ominęły Szymona Staszkiewicza. "Bakteria" po dobrym starcie stanął na drugim zakręcie za Damianem Kojsem, któremu zgasł motocykl i gdy w końcu udało im się ruszyć obu zawodników czekała ostra pogoń z odległych pozycji. Po ciężkiej przeprawie Szymonowi udało się skończyć wyścig na trzeciej pozycji, co dało mu trzecie miejsce w całych zawodach. Zwyciężył oczywiście Łukasz Lonka przed Karolem Kędzierskim.

Zawsze gdy przyjeżdżam do Lidzbarka moje serce zaczyna szybciej bić i nie ukrywam, że uwielbiam takie warunki. Dzisiaj udało mi się wygrać oba wyścigi z czego jestem bardzo zadowolony. W pierwszym biegu zaliczyłem razem z Karolem Kędzierskim upadek, nie ukrywam z mojej winy. Wyjaśniłem sobie to już z Carlosem i wszystko jest w porządku. Walka o tytuł się zaostrzyła, a to zapowiada ciekawy finał - skomentował w sobotę swój występ Łukasz Lonka.

Niedziela w słonecznym Lidzbarku Warmińskim przebiegła pod znakiem zmagań trzech klas: MX Kobiet, MX125 oraz królewskiej MX Open i w każdej z nich nie zabrakło emocjonujących pojedynków. Wśród pań pod nieobecność Joanny Miller, która poddała się operacji kontuzjowanego kolana, aby jak najszybciej wrócić na motocykl, równych sobie nie miała Wiktoria Garbowska dosiadająca dwusuwowego KTM SX 125. Zawodniczka WKM Więcbork w obu wyścigach triumfowała ze sporą przewagą nad rywalkami i z trzecim w tym sezonie kompletem punktów przybliżyła się do mistrzowskiego tytułu. O drugie miejsce zacięty bój stoczyła Karolina Jasińska, która w obu wyścigach ostro goniła Karolinę Jankowiak i dwukrotnie się z nią uporała. Tym samym zapewniła sobie drugie miejsce w zawodach. Dzięki trzeciej pozycji w drugim biegu na najniższym stopniu podium w Lidzbarku stanęła Wanessa Rapacz z takim samym dorobkiem punktowym co Karolina Jankowiak.

Ogromnych emocji dostarczyły wszystkim zmagania klasy MX125, w której nie brakowało nagłych zwrotów akcji. Pierwszy wyścig wygrał Wojtek Kucharczyk przed Czarkiem Lewko i Patrykiem Zdunkiem, jednak drugi bieg zaskoczył wszystkich. Po starcie na prowadzenie wysunął się Konrad Dąbrowski, który poczuł, że to jest jego szansa i odpalił dodatkowy bieg. Zawzięcie gonił go Dariusz Rapacz, podobnie jak w pierwszym wyścigu, ale Konrad zdołał odeprzeć jego ataki, dowieźć prowadzenie do końca i zwyciężyć swój pierwszy wyścig, co dało mu drugie miejsce w całych zawodach. Przez moment wydawało się, że do walki o wygraną włączy się jeszcze Patryk Zdunek. Reprezentant Człuchowskiego AutoMotoKlubu Poltarex już na celownik obierał sobie prowadzącą dwójkę, kiedy jego KTM niespodziewanie odmówił posłuszeństwa i Patryk nie był w stanie dokończyć wyścigu. Tym samym Zdunek stracił szanse na zdobycie mistrzowskiego tytułu, który mimo nieobecności na trzech wyścigach spowodowanej kontuzją był jeszcze realny. Zawody padły łupem Wojtka Kucharczyka, który w drugim wyścigu dojechał na trzeciej pozycji, a podium dopełnił Dariusz Rapacz. Liderem pozostaje Czarek Lewko, dla którego start w Lidzbarku zakończył się kilkoma bolesnymi upadkami.

W najbardziej prestiżowej kategorii otwartej ponownie swoją dominację potwierdził Łukasz Lonka, który nie ukrywał, że są to jego warunki. Tym razem Lonia dosiadał już dużej, czterosuwowej 450-tki i z ogromną przewagą, niezagrożony zwyciężył oba wyścigi. O drugą pozycję w obu biegach zażarty bój stoczyli Szymon Staszkiewicz i Karol Kędzierski, jednak to Carlos wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, pokazując siłę doświadczenia. Najpierw wykorzystał błąd "Bakterii", gdy ten próbował efektownie wyprzedzić jadącego na drugim miejscu Mańka, a później mimo kapcia pod koniec drugiego wyścigu zdołał utrzymać swoją pozycją. Jednak Szymon z pewnością jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i możemy być pewni, że wróci się sprawdzić na Orlen MXMP.

- W Lidzbarku Warmińskim wystartowałem na nowej Yamasze YZ250F 2018, którą kupiłem kilka dni wcześniej. Zrobiłem w niej delikatne modyfikacje w silniku i wystartowałem na seryjnym zawieszeniu. Chcę je porównać z tuningowym Ohlinsem, na którym mam zamiar wystartować we Wschowie. Motocykl sprawował się doskonale i jestem z niego bardzo zadowolony. W sobotę miałem nadzieję, że uda mi się pogonić trochę Łukasza Lonkę, jednak to są jego warunki i przez cały weekend był poza moim zasięgiem. Pora szykować się na ostatnią rundę za dwa tygodnie we Wschowie - podsumował weekend Karol Kędzierski.

Przed nami już tylko finałowy przystanek we Wschowie, który odbędzie się w dniach 19-20 sierpnia na torze Kacze Doły. To właśnie tam poznamy tegorocznych mistrzów, dlatego z pewnością nie zabraknie walki do samego końca o ostatni punkt.

Komentarze (0)