Mamed Chalidow ruszył na granicę z Ukrainą. Zaapelował do Polaków

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mamed Chalidow
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Mamed Chalidow

Zaczął od apelu w mediach społecznościowych. Minęło kilka dni i wysłał w świat kolejny sygnał, ale już nie poprzez sieć. Mamed Chalidow i delegacja KSW ruszyli do Dorohuska, by pomóc uchodźcom z Ukrainy.

"Stop the war" - napisał Chalidow po tym, jak rosyjskie wojska przekroczyły granicę z Ukrainą i rozpoczęły inwazję. Ten i wiele innych apeli z całego świata nie powstrzymały jednak działań zbrojnych. W tym czasie wiele ukraińskich miasto legło w gruzach. W gruzach legło też życie milionów Ukraińców.

- Brutalność wojny nie zna granic. Najbardziej cierpią zwykli ludzie. Bomby nie oszczędzają, nie wybierają, kto zginie: żołnierze czy dzieci - mówi nam Chalidow, który z dramatem wojny dwukrotnie mierzył się w Czeczenii.

Atak rosyjskich wojsk za naszą wschodnią granicą trwa niemal dwa tygodnie. Media już donoszą o potężnej katastrofie humanitarnej.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

- Jeśli ta wojna będzie trwała, sytuacja zwykłych ludzi z dnia na dzień będzie się pogarszać. Odczułem to na własnej skórze i wiem, jak ta rzeczywistość wygląda. Wojna zawsze jest tragedią zwykłego człowieka. Ci, którzy przed nią uciekają, są w sytuacji nie do opisania - wyjaśnia Chalidow.

Wielu Ukraińców szuka schronienia właśnie w Polsce. Od początku ataku Rosjan naszą granicę przekroczyło już ponad milion osób. Dla wielu z nich podróż do bezpiecznej Polski jest jedyną szansą na powrót do normalnego życia.

- To jest ucieczka przed śmiercią, przed strachem. To jest podróż w nieznane, dlatego tak bardzo potrzebna jest pomoc po naszej stronie granicy. Musimy maksymalnie otworzyć swoje serca, zmobilizować się i zrobić wszystko, żeby tym ludziom pomóc. Tyle możemy zrobić - wyjaśnia Chalidow.

Były mistrz KSW nie poprzestał jedynie na słowach. Wraz z przedstawicielami największej organizacji MMA w Polsce ruszył do Dorohuska.

- Zdając sobie sprawę, w jakim stanie fizycznym i psychicznym są uchodźcy, postarajmy się stworzyć dla nich jak najlepsze warunki. Dajmy im poczuć się bezpiecznie. Pomagajmy im! - apeluje Chalidow.

Do specjalnego busa KSW oprócz niego wsiedli również współwłaściciel organizacji Maciej Kawulski oraz zawodnicy: Karolina Owczarz , Adam Soldajew oraz Akop Szostak.

- Nawiązaliśmy kontakt z punktem recepcyjnym na przejściu granicznym. Dostaliśmy specjalną listę potrzebnych produktów. Później zrobiliśmy tour po naszych partnerach i sklepach - wyjaśnia Kawulski.

Zdaniem Szostaka kluczowy w niesieniu pomocy jest właśnie kontakt z placówkami na granicy z Ukrainą.

- Trzeba po prostu dopytywać, co w danym momencie jest najbardziej potrzebne. Często ludzie kupują to, co ich zdaniem jest użyteczne, a to błąd - tłumaczy.

Delegacja KSW zabrała do Dorohuska głównie produkty spożywcze (kanapki, owoce, musy i prowiant o przedłużonym terminie do spożycia) leki, produkty pierwszej potrzeby, ale również power-banki do ładowania telefonów.

- Zrobiliśmy ogromne zakupy. Przede wszystkim nabyliśmy rzeczy, które można łatwo podzielić. To ważne, bo na granicy trzeba wszystko sprawnie i szybko rozdać. Staraliśmy się nabyć rzeczy, które po prostu są potrzebne, ale i takie, które sprawią komuś odrobinę radość w tych trudnych chwilach - dodaje Owczarz.

Informacje o potrzebnych produktach można znaleźć między innymi na stronach punktów recepcyjnych na Facebooku.

Czytaj też:
-> Efektowny triumf Ukrainki na UFC 272. Poruszająca przemowa po walce
-> Puścił oko do Rosjan. "To naplucie w twarz Ukraińcom"