Nowa rzeczywistość czy przemijający trend? Niezwykłe walki łączące dwa różne światy

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: gala MMA
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: gala MMA

Tego typu starcia przyciągają tłumy do hal, ale i blisko pół miliona przed ekranami komputerów. Są to tak głośne pojedynki, że na drugi dzień internet mówi tylko o tym.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska to jeden z krajów, będących pionierami w organizacji gal freak fightowych. Walczą na nich osoby, których głównym, życiowym zajęciem wcale nie jest trenowanie sztuk walki. Są to najczęściej internetowi celebryci, zrzeszający wokół siebie ogromną liczbę fanów. Należy do nich na przykład raper Jakub "Kubańczyk" Flas, liczący sobie blisko 814 tys. obserwujących na Instagramie.

Jednak w ostatnim czasie coraz częściej jesteśmy świadkami pojedynków tzw. "freaków" z profesjonalnymi zawodnikami. Magnesem takich starć jest bez wątpienia Kasjusz "Don Kasjo" Życiński, który stoczył siedem walk dla największej federacji freak fightowej w Europie, czyli Fame MMA (12 zorganizowanych gal).

"Don Kasjo" stoczył już walkę z byłym, tymczasowym mistrzem KSW w wadze lekkiej Normanem Parkiem. Ostatecznie musiał jednak uznać wyższość rywala po niekorzystnej, jednogłośnej decyzji sędziów. Na jego koncie znajduje się także m.in. pojedynek z byłym mistrzem Europy WKU Marcinem Najmanem. Z kolei to niezwykle elektryzujące starcie zakończyło się zwycięstwem gwiazdy jeden z edycji programu "Ex na plaży", a dawniej medalisty mistrzostw Polski w boksie i członka kadry narodowej. Z powodu przekroczenia przepisów arbiter zdecydował się przerwać i zdyskwalifikować "El Testosterona".

Ostatni pojedynek Życińskiego także odbił się szerokim echem w mediach. Zmierzył się w nim z zawodnikiem KSW Marcinem Wrzoskiem. Jednogłośnym zdaniem sędziów lepiej tego dnia boksował "Don Kasjo". Jego triumf mógł skutkować tylko jednym - zakończeniem współpracy Konfrontacji Sztuk Walki z "Polish Zombie".

"W dorosłym świecie słowo dane ludziom liczy się bardziej niż sława i pieniądze. Przynajmniej takim, jaki ja znam i akceptuję. Tak więc dla Wrzoska chwilowo w KSW miejsca nie ma i tylko od niego zależy, czy ta sytuacja będzie przejściowa czy permanentna" - napisał po walce jeden z właścicieli KSW Maciej Kawulski w swoim poście na Instagramie.

Wrzosek znalazł się teraz w bardzo trudnym położeniu swojej kariery. Jednak propozycji nie brakuje. Jak podaje o2.pl, "Polish Zombie" otrzymał ofertę od organizacji FEN, lecz sam chciałby ponownie zawalczyć dla Fame. W jego planach przez chwilę był Piotr Szeliga, a on odmówił walki.

"Zaproponowałem taki pojedynek Fame MMA i Boxdelowi, ale druga strona odmówiła. Wielki steryd vs zawodnik MMA, Dawid vs Goliat według mnie to ciekawe starcie szczególnie, że gadał jakieś farmazony o mnie w internecie, więc czemu nie. Oczywiście, że walki z prawdziwymi fighterami również nadal mnie interesują" - napisał w kilku postach na Twitterze.

Jego ostatni pogromca, czyli "Kasjo" zakończył już jednak swoją przygodę z Fame i rozpoczął nowy rozdział. Jest nią nowa federacja freak fightowa o nazwie Prime Show MMA, której został twarzą.

- Z Fame MMA łączą mnie dalej wspomnienia. Chciałem zrobić coś nowego. Wiesz, dużo kontuzji, już te dwie ostatnie walki też tak na siłę zrobiłem. Bardziej dla swojego trenera Marka Chrobaka, którego serdecznie pozdrawiam - stwierdził na konferencji.

Ale to już było

Początki tego typu starć w Polsce miały jednak swoje miejsce w KSW. To właśnie w tej organizacji pojawiły się pierwsze walki profesjonalnych fighterów z osobami niezwiązanymi zawodowo z tą dyscypliną. Jednym z pierwszych przedstawicieli "freaków" był Mariusz Pudzianowski, który swój debiutancki pojedynek MMA stoczył 11 grudnia 2009 roku z Najmanem. "Pudzian" wszedł do ringu, bo tzw. klatka pojawiła się dopiero na kolejnych galach, jako były strongman, tocząc bój z bokserem. Ostatecznie wygrał to starcie po 43 sekundach, a teraz po wielu latach jest legendą tej federacji.

Siedem lat później kibice mogli także zobaczyć Pudzianowskiego w tego typu walce, jednak w roli już profesjonalnego zawodnika MMA. Można było tak sądzić patrząc na jego liczbę walk i prezentowany przez niego wysoki poziom. Na polu walki naprzeciw niego stanął wtedy raper Paweł "Popek Monster" Mikołajuw, który ostatecznie przegrał z "najsilniejszym człowiekiem na świecie".

Fenomen freak fightów

Fame MMA po raz kolejny zapełniło jedną z największych hal w Polsce. Tym razem była nią 20 listopada sopocka Ergo Arena. Gala zebrała także tłumy kibiców przed ekranami komputerów czy telewizorów. Podczas wydarzenia Krzysztof Rozpara w wywiadzie dla "Fightsport" poinformował, że padł wtedy rekord sprzedaży Pay-per-view. Jednak do teraz nie poznaliśmy jej dokładnej liczby.

Sprzedawalność PPV podczas gali Fame MMA 11 także mogła robić wrażenie. Kibice wówczas wykupili niemal 470 tys. licencji. A w gliwickiej Arenie zasiadł wtedy komplet 12 tys. widzów.

- Popularność tego typu przedsięwzięć wynika przede wszystkim z poszukiwania nowych formatów okołosportowych, które mogłoby przyciągnąć uwagę publiczności - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty socjolog dr Przemysław Nosal z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Wydarzenia "freakowe" znacznie różnią się od gal, na których rywalizują profesjonalni zawodnicy.

- Ich cechą charakterystyczną nie jest oferowanie jak najwyższego poziomu rozgrywki w istniejących już dyscyplinach, jak chociażby w MMA, ale ich modyfikacja, np. poprzez wprowadzanie do nich nietypowych elementów. Dzięki temu zagospodarowują one jeszcze wolny segment rynku i mogą liczyć na zainteresowanie określonej grupy odbiorców, a także mediów czy sponsorów - dodaje.

Pojedynki "freakowe" często odbywają się na zupełnie innych zasadach. Podczas tego typu wydarzeń możemy spotkać się z boksowaniem w rękawicach do MMA, ale i przyzwoleniem na zadawanie ciosów, które w danej dyscyplinie są niedozwolone.

Kreatywność organizatorów jednak nie zna granic, co udowodniła ostatnia walka na gali Fame MMA 12. Mowa tutaj o pojedynku aktora Jacka Murańskiego z wykonującym ten sam zawód, ale jednak marzącym o zawodowej karierze MMA, Arkadiuszem Tańculą. Pierwszy z nich zażyczył sobie, aby stracie odbyło się w tzw. "rzymskiej klatce", czyli znacznie pomniejszonym polu walki. Federacja zgodziła się i tak oto po Main-Evencie nastąpił montaż nowego placu boju. Pojedynek zakończył się zwycięstwem Tańculi.

Mała ewolucja

Wiele się zmieniło w federacji Fame MMA w ciągu ostatnich lat. Jeszcze w ramach siódmej gali odbiorcy mogli spotkać się podczas konferencji z zachowaniami, które nie powinny się wydarzyć. Na przykład na jednej z nich współzałożyciel Wojciech Gola wulgarnie zwrócił się do zawodnika. - Wagina walenia niebieskiego podczas porodu osiąga szerokość od sześciu do dziewięciu metrów, co czyni ją drugą największą p...ą na świecie po tobie - stwierdził. Oczywiście przeprosił on za te słowa, a podobna sytuacja już się nie powtórzyła.

W pierwszych latach istnienia spływało wiele słów krytyki w stronę tej federacji. Nie pomagali w tym zakontraktowani zawodnicy, których zachowania nieustanie szokowały opinię publiczną. Na przykład podczas jeden z konferencji Esmeralda Godlewska przypadkowo trafiła szklanką Michała "Boxdela" Barona.

Na przestrzeni ostatnich gal, Fame jednak wyrysował pewne granice. Zawodnicy często są uspokajani przez konferansjera, gdy ich zachowanie wymyka się spod kontroli. Wiele w tej materii zmieniła konkurencja, jaką jest High League. Druga konferencja tej federacji odbyła się w warszawskim teatrze muzycznym "Roma". Organizatorzy cały czas dbali, aby jej uczestnicy dostosowali się do poziomu miejsca, w którym się znaleźli. Od ostatniego roku można więc zauważyć u wielu federacji freak fightowych tendencję do pozytywnej zmiany, w myśl której unika się skrajnych sytuacji.

Ale nie oszukujmy się. Często patologiczne podejście do komunikowania z innymi zawodnikami jest jednym z magnesów pewnej grupy kibiców, a co za tym idzie, czynnikiem dającym wysoką oglądalność. Stąd też, mimo wspomnianej poprawy, wulgaryzmy i agresja nadal są i będą obecne w tym biznesie. A to nie pozwala rodzicom spać spokojnie w kontekście tego, co oglądają ich dzieci w internecie.

Ambitne plany youtubera. Chce dwóch walk na Fame MMA w ciągu roku
Już wszystko jasne. Mamed Chalidow złożył deklarację

ZOBACZ WIDEO: Gamrot o wygranej z Ferreirą, McGregorze, kolejnym pojedynku i Chalidowie. Pierwszy polski wywiad po walce

Komentarze (0)