Zawodnik MMA, Paweł Kiełek, za pośrednictwem kanału na Facebooku w sposób mocno emocjonalny opisał problemy zdrowotne, które przeżyła jego żona po cesarskim cięciu.
"Olę zaczął boleć brzuch i na początku nic nie wskazywało na to, że będzie to coś poważniejszego. Mijały godziny, Ola czuła się coraz gorzej, ból był już nie do wytrzymania, więc postanowiłem zadzwonić na 112, bo Ola prosiła, żebym to zrobił - nie mogła już wytrzymać. Przedstawiłem sytuację - wymioty, mega bóle brzucha i delikatna temperatura. Takich telefonów po pomoc wykonałem trzy i za każdym razem to samo - "jeśli jest temperatura, to nie możemy przyjechać, to może być koronawirus, nie możemy ryzykować zdrowia innych pacjentów... (pisownia oryginalna)" - napisał Kiełek.
"Objawy były podobne do wyrostka robaczkowego, co tłumaczyłem lekarzowi przez telefon, ale i tak nikt nie chciał jej zobaczyć. Na "do widzenia" przez teleporadę dostaliśmy lek, który nie powinien być stosowany przez kobiety w ciąży i karmiące. Cztery razy przypominałem to lekarzowi" - dodał zawodnik MMA, którego mama pracuje w służbie zdrowia. Jest pielęgniarką środowiskową.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (online): słowa Chalidowa o koronawirusie dają do myślenia
Udało nam się skontaktować z Kiełkiem, który przekazał pozytywne wieści na temat stanu zdrowia partnerki.
- Żona czuje się już dobrze. Skonsultowaliśmy się prywatnie z kilkoma specjalistami po tym, jak ostre stany minęły. Zrobiliśmy USG jamy brzusznej. Na ten moment wszystko jest pod kontrolą, choć nadal nie ma konkretnej diagnozy. Szukamy przyczyny, co to było, bo nie ukrywam, że tamta sytuacja bardzo nas zaniepokoiła - powiedział.
- Być może użyłem niefortunnych słów, ale to nie jest tak, że ja krytykuję czy mam pretensje do służby zdrowia. Chciałem tym wpisem pokazać podejście do tematu walki z koronawirusem i konsekwencje psychologiczne, które są związane z paniką i ogólną dezinformacją - zaznaczył Kiełek, który zaapelował do wszystkich o racjonalne podejście do tematu.
- Jak tak dalej pójdzie, to problemem nie będzie sam wirus, a wszystko to, co jest dookoła. Gospodarka jest praktycznie wyłączona. Wiele osób nie ma zatrudnienia bądź martwi się o pracę. Prawda jest taka, że sporo osób choruje na coś innego, a uzyskanie pomocy graniczy z cudem. Do niedawna był problem ze zrobieniem zakupów w sklepie spożywczym. To brzmi absurdalnie, zwłaszcza że niedługo odbędą się wybory - w normalnej formule bądź korespondencyjnej - zaznaczył w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Polecam w bezpieczny sposób uprawianie sportu. Aktywność fizyczna wpływa na odporność, ale też na kondycję psychiczną. Wydaje mi się, że spacer po lesie jest lepszym rozwiązaniem niż przesiadywanie wiele godzin w domu. Jeżeli jest taka możliwość, to trzeba z niej korzystać, oczywiście z zachowaniem środków ostrożności - podkreślił.
Warto odnotować, że jeden z najbardziej utalentowanych zawodników MMA w Polsce aktywnie zaangażował się w walkę z koronawirusem. Choć w trudnym czasie pandemii na świat przyszedł jego syn, 24-latek nie jest obojętny w kwestii pomocy potrzebującym. Zakupił 100 maseczek dla szpitala zakaźnego w Olsztynie. Ponadto rozpoczął zbiórkę pieniędzy na kolejne artykuły - maseczki, rękawiczki, fartuchy ochronne i środki do dezynfekcji. Na ten moment udało się uzbierać 1556 złotych.
Zobacz także:
Jan Błachowicz ocenił szansę Mameda Chalidowa w UFC
Amanda Nunes wycofała się z walki. "Niech koronawirus minie"