[b]
Waldemar Ossowski, WP SportoweFakty: Spodziewał się pan, że tak szybko dojdzie do walki o pas mistrzowski KSW?[/b]
Krystian Kaszubowski, pretendent do pasa KSW wagi półśredniej: Myślałem, że trochę dłużej to potrwa, że jeszcze jedną walkę będę musiał stoczyć. Kiedy jednak dowiedziałem się, że gala będzie w Gdańsku, to już podejrzewałem, że właściciele federacji będą chcieli nas zestawić ze sobą. W tej kategorii nie było innego, klarownego kandydata do walki z Roberto. Federacja musiałaby ściągać kogoś z zagranicy. Po cichu liczyłem, że zawalczę w Ergo Arenie.
Czyli propozycja wyszła od federacji?
Najpierw od nas - ode mnie i menadżera. Później sprawa na chwilę ucichła. Kiedy jednak okazało się, że gala będzie w Gdańsku, to menadżer nalegał, aby dać mi szansę mistrzowskiego pojedynku.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Izabela Kruk broni Michała Kucharczyka. "Krytyka ma pewne granice"
Jest pan w stanie wymienić jakiś element w walce, w którym widać słabość u Roberto Soldicia?
Tak naprawdę oglądam walki Roberto i one często toczą się wyłącznie w stójce. Nie wiadomo, na jakim poziomie jest jego parter, ale podejrzewam, że na wysokim, bo będąc mistrzem jest się kompletnym wojownikiem.
Zobacz także: Piekielne ciosy Jessici Andrade
Czy coś zmienił pan w przygotowaniach do tego pojedynku?
Raczej nie. Przygotowania odbywają się w moim klubie - Mighty Bulls Gdynia pod okiem trenera Jakubowskiego. Mam dobrych sparingpartnerów na miejscu, więc nie muszę wyjeżdżać. Może robiłem trochę więcej siły w tych przygotowaniach. Sparuje z zawodnikami z wyższych kategorii, z Oskarem Piechotą, Bartoszem Leśko czy Rafałem Urbańskim. Dużo pomagają mi również sesje z Kacprem Formelą, który jest mańkutem.
Jest już opracowana taktyka na starcie z Soldciem?
Jakiś zarys jest, ale szczegółowa pewnie powstanie tydzień przed walką. Mam przygotowanych kilka technik, które robiliśmy pod Roberto.
W zapowiedzi pańskiej walki na KSW 49 był pokazany urywek z miejsca pana pracy. Myśli pan, że po zdobyciu pasa KSW będzie można sobie pozwolić na rezygnację z pracy na pełen etat?
Już rozmawiałem z szefem. Po tej walce, niezależnie od wyniku, przejdę na pół etatu. Na tę chwilę nie ma w tym jeszcze tak dużych pieniędzy, aby się utrzymać. Myślę, że po gali w Ergo Arenie to się zmieni. Niedługo kończy mi się kontrakt z KSW, więc z pewnością usiądziemy do rozmów z właścicielami federacji.
Zobacz także: Ambitne plany Chabiba Nurnagomiedowa
Na treningi do Gdyni dojeżdża pan aż z Tczewa?
Nie, od trzech lat mieszkam w Gdyni. Dostałem już kredyt na mieszkanie, także zostaje tu na stałe.
Przed tak ważnym pojedynkiem da się odczuć większe zainteresowanie sponsorów?
Troszkę tak. Jest też większe zainteresowanie ludzi, da się to odczuć. W samej hali też będę mógł liczyć na duże wsparcie moich kibiców - rodziny, przyjaciół.
Myśli pan, że w pojedynek z Soldiciem może potrwać pełne pięć rund?
Szczerze mówiąc wątpię. Według mnie walka skończy się w 1. rundzie. Mogę być niewygodny dla Roberto. Z tego co widzę, jego przeciwnicy boją się go uderzyć. Są przegrani już na starcie. Ostatni jego rywal praktycznie nie zadawał ciosu. Ja mam ciężkie ręce i nie boję się twardych wymian. Jak on pójdzie ze mną na wojnę, to szansę będę pół na pół - kto kogo ustrzeli.
Siła ciosu wyklarowała się u pana w ostatnich dwóch, trzech latach? Pierwsze zawodowe walki wygrywał pan bowiem dopiero po decyzjach sędziów punktowych.
W pierwszych walkach dużo obalałem. Sprowadzałem rywali do parteru, mało było stójki. Odkąd przeprowadziłem się jednak do Gdyni i mam mocniejszych sparingpartnerów, to dobrze radzę sobie już w każdej płaszczyźnie.