Mańkowski ostatnią walkę stoczył 23 grudnia na KSW 41 w Katowicach. "Diabeł Tasmański" przegrał wówczas przed czasem z Roberto Soldicem i stracił tytuł mistrza KSW w wadze do 77 kg. Wcześniej, w maju, w walce wieczoru gai na PGE Narodowym musiał on również uznać wyższość Mameda Chalidowa.
Zawodnik z Poznania w Gliwicach powróci do walk po ciężkiej kontuzji. 29-latek do starcia z Brazylijczykiem przygotowywał się m.in. w American Top Team, gdzie na co dzień trenuje Joanna Jędrzejczyk czy Krzysztof Jotko. Mańkowski w programie "Puncher" opowiedział o różnicach pomiędzy treningami w Polsce, a w Stanach Zjednoczonych.
- Najbardziej w oczy rzuciła się... kasa. Każdy trener, każdy klub ma bardzo dużo pieniędzy, dzięki czemu mają komfort. Bardzo dużo sparingpartnerów, jest kilku trenerów od każdej płaszczyzny. Wszystko jest uporządkowane, a zawodnik nie musi się martwić o nic - powiedział Borys Mańkowski.
Jednocześnie były mistrz nie jest pod wrażeniem najbliższego rywala, który wygrał sześć ostatnich walk z rzędu. - Walczyłem z zawodnikami bez porażek, udawało mi się ich pokonać. Nie patrzę na passę zwycięstw. Skupiam się bardziej na tym, żeby wygrać swoją najbliższą walkę - dodał.
W walce wieczoru KSW 46 Mamed Chalidow zmierzy się z Tomaszem Narkunem. Transmisja odbędzie się za pośrednictwem systemu PPV.
ZOBACZ WIDEO KSW 46: zobacz zapowiedź gali w Gliwicach!