FEN 16: Niespodzianka w walce wieczoru, Kotwica przedłuża serię zwycięstw

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Wojciech Januszewski / FEN Federation / Gale FEN dostarczają kibicom emocji już od kilku lat
Materiały prasowe / Wojciech Januszewski / FEN Federation / Gale FEN dostarczają kibicom emocji już od kilku lat
zdjęcie autora artykułu

11 marca w warszawskiej Hali Torwar odbyła się gala Fight Exclusive Night 16. Kibice byli świadkami jedenastu pojedynków - siedmiu na zasadach MMA i czterech toczonych w K-1.

W walce wieczoru kibice ujrzeli sporą niespodziankę, którą bez wątpienia była przegrana Kamila Łebkowskiego. "Bomba" już od pierwszej rundy ewidentnie miał problemy ze swoim rywalem, na którego nie mógł znaleźć sposobu. Brazylijczyk odważnie od pierwszych sekund narzucał swoje tempo, a Polak się gubił. Bardzo dużo ciosów dochodziło do głowy Łebkowskiego, a ten je zdecydowanie odczuwał. Silva nie tylko świetnie radził sobie w stójce - kontrolował przebieg starcia w klinczu oraz parterze, gdzie "Bombie" bardzo trudno było kontrować akcje nieprzewidywalnego zawodnika. O wyniku zadecydowali sędziowie, a zwycięzcą został wciąż niepokonany Gabriel Silva, który zakończył serię dziesięciu wygranych z rzędu Kamila Łebkowskiego.

Także sporą niespodzianką była przegrana Bartłomieja Kopery, stawianego w czołówce rankingów kategorii piórkowej w Polsce. Daguir Imavov na początku starcia sprowadził rywala i atakował bardzo mocnymi uderzeniami z góry. Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony Francuz ponownie poszedł po obalenie. Po kilkudziesięciu sekundach Imavov zdobył dosiad skąd obijał bezbronnego Koperę. Sędzia przerwał starcie przed czasem.

Pełną dominacją wykazał się Kamil Gniadek, który na dystansie trzech rund nie pozostawił złudzeń, kto jest lepszym zawodnikiem. Łukasz Stanek nie był w stanie znaleźć jakiegokolwiek sposobu na swojego przeciwnika, który był zdecydowanie bardziej doświadczonym fighterem. Po piętnastu minutach sędziowie jednogłośnie wskazali na Kamila Gniadka.

Podobną kontrolą może pochwalić się Paweł Pawlak, który po trzech rundach jednogłośnie na punkty pokonał Ireneusza Szydłowskiego. Zawodnik trenujący w Łodzi świetnie radził sobie w stójce, jednak prawdziwym kluczem do pokonania przeciwnika były zapasy oraz sprowadzenia, których Szydłowski się nie spodziewał. Dla Pawlaka było to pierwsze zwycięstwo od kwietnia 2015 roku, kiedy to pod szyldem UFC pokonał Sheldona Westcotta.

ZOBACZ WIDEO Błyskawiczne zwycięstwo Chalidowa na gali ACB 54

Fenomenalną formę zaprezentował Sebastian Kotwica, który po powrocie ze Stanów Zjednoczonych pokonał już w pierwszej rundzie Ioana Stoyanova. Bułgar początkowo zaskoczył Polaka obaleniem, jednak Kotwica rzadko spotykaną akcją zapaśniczą odwrócił pozycję i znalazł się na górze. Od tamtego momentu w klatkoringu widzieliśmy już pełną kontrolę i dominację Kotwicy, który konsekwentnie ubijał swojego przeciwnika. Dla reprezentanta krakowskiej Szkoły Walki Drwala jest to już czwarte zwycięstwo z rzędu odniesione przed czasem.

Walka wieczoru:

66 kg (MMA): Gabriel Silva pokonał Kamila Łebkowskiego jednogłośną decyzją sędziów

Karta główna:

85 kg (K-1): Radosław Paczuski pokonał George'a Daviesa jednogłośną decyzją sędziów 68 kg (MMA): Daguir Imavov pokonał Bartłomieja Koperę przez TKO (uderzenia w parterze) w rundzie drugiej 95 kg (K-1): Marcin Szreder pokonał Ihara Kamkou przez poddanie przez narożnik +95 kg (K-1): Arkadiusz Wrzosek pokonał Artura Biżewskiego jednogłośną decyzją sędziów 77 kg (MMA): Kamil Gniadek pokonał Łukasza Stanka jednogłośną decyzją sędziów 61 kg (MMA): Arbi Shamaev pokonał Shely'ego Santanę jednogłośną decyzją sędziów

Pozostałe:

77 kg (MMA): Paweł Pawlak pokonał Ireneusza Szydłowskiego jednogłosną decyzją sędziów 66 kg (MMA): Sebastian Kotwica pokonał Ioana Stoyanova przez TKO (uderzenia w parterze) w rundzie pierwszej 77 kg (MMA): Karol Zyra pokonał Adriana Kurka przez poddanie (duszenie zza pleców) w rundzie drugiej 61 kg (K-1): Vitaly Kazakou pokonał Piotra Bąkowskiego jednogłośną decyzją sędziów

Źródło artykułu: