Wydaje się, że lepszego podsumowania tematu - "czy "Popek" traktuje MMA na poważnie?" - nie będzie. Raper, który do mieszanych sztuk walki wraca po ośmiu latach, łączy siły z osobą, do której chyba mu najbliżej w KSW - z Marcinem Różalskim. Jedno jest pewne - te niecałe dwa miesiące do walki w Krakowie powinny wystarczyć, aby chociaż po części uciszyć niedowiarków.
MMA by Różal - tak często o swoich treningach mówi płocczanin. Ciężkie, a wręcz hardkorowe treningi to jego domena. Sam zresztą w kilku ostatnich walkach występuje na tzw. blokadach, aby nieco znieczulić ból towarzyszący licznym kontuzjom, które odniósł w karierze. Teraz stoi przed ciężkim zadaniem. W dwa miesiące ma przypomnieć raperowi, po co 3 grudnia wyjdzie do walki z najsilniejszym człowiekiem w MMA. Ma z niego zrobić fightera, który w klatce zostawi charakter, a przede wszystkim zamknie usta tym, którzy przewidują jego szybki koniec.
Diabelski układ - tak potocznie można powiedzieć o współpracy Różalskiego z Rakiem. Ci, którzy znają "Płockiego Barbarzyńcę" nieco dłużej, mogą domyślać się, dlaczego ów układ został tak nazwany. "Popek" i "Różal" są też w kilku aspektach do siebie podobni - mają równie dużo tatuaży, ale też z dystansem podchodzą do tego, co robią w życiu. W maju tego roku Marcin Różalski pokonał Mariusza Pudzianowskiego na KSW 35. Sam przyznał później w wywiadach, że duszenie gilotynowe, które zastosował w walce, było specjalnie trenowane pod byłego strongmana. Teraz wszystkie uwagi przekaże on swojemu podopiecznemu.
O tym, że na treningach nikt "Popka" nie oszczędza można przekonać się w internecie. Tam już można zobaczyć zapis pierwszego treningu dwóch panów. Widać też, jak wiele na tę chwilę "Popkowi" brakuje do tego, aby być na tym poziomie co Pudzianowski. Brakuje przede wszystkim tlenu, ale nad przygotowaniem kondycyjnym raper też już zaczął trenować. Wspomnianego filmu specjalnie nie wstawiam, gdyż jest w nim za dużo bluźnierstw.
ZOBACZ WIDEO Paweł "Popek" Rak o powrocie do MMA i walce na KSW 37
Wydaje się, że gdyby Różalski żył we wcześniejszych stuleciach, przepełnionych wojnami, to pewnie nie dożyłby obecnego wieku. On w walce widzi coś więcej niż sport, kieruje się też wieloma innymi zasadami niż normalny człowiek. Za to cenią go kibice, choć podobnie jak "Popek", ma on też sporo krytyków, którym sam nie szczędzi gorzkich słów.
Diabelski układ może się sprawdzić. Według mnie nie warto było "Popka" wysyłać do któregoś ze znanych polskich klubów i trenerów. Jego przygotowanie należało powierzyć osobie z charakterem, takiej, która nie odpuszcza i jest gwarancją, że grudniowy pojedynek wieńczący KSW 37 będzie starciem sportowym i że "Popek" nie będzie w nim "freakiem", a sportowcem.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora >>>