Pół roku po nokaucie, który wstrząsnął światem. Rousey nadal nie walczy. Kiedy wróci?

AFP / Fot. Paul Crock/ AFP/East News
AFP / Fot. Paul Crock/ AFP/East News

Do byłej mistrzyni UFC ustawia się kolejka zawodniczek, które chciałyby z nią walczyć - Miesha Tate, Holly Holm, Amanda Nunes, a także Cristiane "Cyborg" Justino. Jedne czekają, inne prowokują. - Ronda jest niestabilna emocjonalnie - wypaliła Tate.

Kiedyś była pewna siebie, wręcz arogancka. Silna, niezależna, niemożliwa do pokonania. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało. Aż przyszła Holly Holm i pokazała, że także Ronda Rousey ma słabe strony i można z nią wygrać.

14 listopada 2015 r. świat MMA wywrócił się do góry nogami. Po pierwszej porażce w karierze Rousey bardzo cierpiała. Kopnięcie Holm na szczękę było piekielnie mocne. - Zanim będę mogła normalnie zjeść jabłko, może minąć od trzech miesięcy do pół roku - tak mówiła Rousey w grudniu rozmowie z magazynem ESPN. Od bolącej szczęki gorsze musiało być inne cierpienie - psychiczne. Przekonaliśmy się o tym, gdy była judoczka zawitała w telewizyjnym show prowadzonym przez Ellen DeGeneres.

- Siedziałam i myślałam o tym, żeby się zabić. Przemknęła mi myśl: "jestem nikim" - mówiła ze łzami w oczach. Oparcie znalazła w swoim partnerze, również związanym z UFC, Travisie Browne. - Zobaczyłam Travisa. Stwierdziłam, że chcę mieć z nim dzieci. Muszę żyć - dodała.

ZOBACZ WIDEO Izu Ugonoh: mój dom to cały czas Polska (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Walczyła o Nowy Jork. Teraz w nim powalczy?

Sześć miesięcy, o których wspominała Rousey, już minęło. Zawodniczka pokazała, że jest w stanie zjeść jabłko. Wróciła także na salę treningową. Nadal jednak przy jej nazwisku widnieje ogromny znak zapytania. Szef UFC Dana White zapowiadał, że była mistrzyni stanie do walki na UFC 200 w lipcu tego roku. Później musiał się z tego wycofywać. Teraz nie chce składać żadnych deklaracji.

Idealnym terminem wydaje się 12 listopada 2016 r. Tego dnia gala UFC (o numerze 205) odbędzie się w legendarnej hali Madison Square Garden. Po raz pierwszy w historii, wcześniej bowiem MMA miało "szlaban" w stanie Nowy Jork. Rousey była jedną z tych, która mocno wspierała starania o zniesienie tego zakazu.

White nie jest jednak w stanie obiecać kibicom, że na UFC 205 zobaczymy kolejny pojedynek z udziałem Rondy. - Naprawdę chciałbym, żeby było to w tym roku. Mam nadzieję że ona też. Ronda da nam znać, kiedy będzie gotowa - podkreśla szef federacji. Dodaje jednak, że nie chce wywierać presji gwieździe MMA. - Żaden zawodnik nie pracował ciężej niż Ronda w ciągu ostatnich trzech lat, z wyjątkiem Conora McGregora. Zasługuje więc na przerwę - uzasadnia.

Po listopadowej porażce w Melbourne najrozsądniejszą opcją dla Rousey miał być rewanż z Holly Holm. Spotkałby się z gigantycznym zainteresowaniem kibiców i mediów. Tyle że sytuacja w kategorii koguciej mocno się skomplikowała. Wszystko przez porażkę Holm w pierwszej obronie tytułu. Amerykanka przegrała z Mieshą Tate, przez duszenie zza pleców. I w kolejce oczekujących na walkę z Rousey przesunęła się z pierwszego miejsca na dalsze. Na razie spotka się z Valentiną Shevchenko (23 lipca).

Długi język Mieshy

Wspomniana Tate to osobny rozdział. "Cupcake" i "Rowdy" szczerze się nienawidzą. Walczyły już ze sobą dwukrotnie, dwa razy Rousey wygrywała przez firmową technikę - dźwignię na staw łokciowy. Po drugiej walce Ronda nie chciała podać ręki pokonanej. Miesha nie pozostaje dłużna. Gdy tylko ma okazję, chętnie wbija szpilę swojej odwiecznej rywalce.

Najnowszy przykład? Aktualna posiadaczka pasa UFC w wadze koguciej nazwała Rousey "niestabilną emocjonalnie", a jako dowód przytoczyła awanturę, jaką "Rowdy" urządziła innej amerykańskiej fighterce Paige VanZant. Być może o sprawie nikt by się nie dowiedział, gdyby nie długi język Tate. A było tak...

Przed kwietniową galą UFC 197 Rousey i VanZant - na co dzień zawodniczka walcząca w wadze słomkowej - uczestniczyły w nagraniu reklamy dla Reeboka. Paige chciała zrobić sobie zdjęcie z Rondą, której nie było jeszcze na planie. Ludzie z Reeboka od razu ostrzegli ją, by nawet nie próbowała. Wiedzieli, że będzie gorąco. Gdy Rousey w końcu się pojawiła, zwyzywała VanZant.

ZOBACZ WIDEO KSW 35: zaskakująca decyzja Pudzianowskiego po porażce

[nextpage]- Jak śmiałaś? Ty fałszywa su**! - miała krzyczeć była mistrzyni UFC. Pewnie jesteście ciekawi, o co poszło. Ponoć o... wpis VanZant na Twitterze po listopadowej walce Rousey - Holm. Filigranowa blondynka ośmieliła się pogratulować nowej mistrzyni. - Gratulowałaś jej, że mnie pokonała, więc pier*** się - wypaliła Rousey.

Sprawę upubliczniła Tate, dziennikarze szukali potwierdzenia u źródła. Rousey milczy, ale VanZant potwierdziła, że doszło do awantury. - Szokujący i kompletnie niepotrzebny incydent - powiedziała zawodniczka walcząca w kategorii słomkowej. - Wygląda na to, że obraziłam Rondę, gratulując Holly po jej wygranej - dodała w rozmowie z portalem TMZ.com.

- Myślę, że Ronda jest niestabilna emocjonalnie, to jej cecha od dłuższego czasu. Nie znaczy to, że walczy z tego powodu gorzej. Nie uderzam w nią jako sportsmenkę, ale pod względem emocjonalnym widać u niej pewne rzeczy, które są trochę dziwne - powiedziała Miesha Tate w rozmowie z Sirius XM.

"Cyborg" nie ustaje w prowokacjach

Nie tylko aktualna mistrzyni UFC stara się dokuczyć byłej czempionce. Rousey jest zaczepiana także przez dwie zawodniczki z Brazylii. Pierwszą z nich jest Amanda Nunes, która 9 lipca stanie przed szansą zdobycia tytułu. Zmierzy się w Las Vegas, na UFC 200, z Mieshą Tate. Jej ostatnia wypowiedź z pewnością nie spodobała się Rondzie.

- Teraz najbardziej liczy się pas. Gdy go zdobędę, będę przygotowywać się na każdą rywalkę, którą postawią przede mną. Będę gotowa także na Rondę, bo to żadna wielka sprawa. Dopiero co przegrała i przegra ponownie, jeśli będzie walczyć ze mną - zapowiedziała Nunes.

W prowokacjach przoduje ostatnio jej rodaczka. O walce Cristiane "Cyborg" Justino z Rousey mówi się od dobrych kilku lat. Jeszcze niedawno to starcie jawiło się jako mission impossible. Podstawowym problemem była waga. "Rowdy" nie chciała się bić w innym limicie wagowym niż 135 funtów (kategoria kogucia). Z kolei "Cyborg" na co dzień walczy w kategorii z limitem 145 funtów (piórkowa). Przede wszystkim zaś Brazylijki nie było w UFC.

Jednak druga z przeszkód ostatnio zniknęła. Justino zadebiutowała w najpotężniejszej organizacji świata. Stoczyła walkę w umownym limicie wagowym (do 140 funtów) z Leslie Smith na UFC 198 w Kurytybie. To była szybka robota. Po 81 sekundach mogła unieść rękę w geście zwycięstwa.

"Cyborg" rzuca Rousey wyzwanie, chce się z nią spotkać w listopadzie na nowojorskiej gali UFC. - Don't be scared, homie - napisała na Twitterze, co w wolnym tłumaczeniu oznacza "Nie bój się, ziomeczku".

Teraz zaś brazylijska wojowniczka zamieściła w sieci film, na którym widzimy ją w towarzystwie małej dziewczynki. W pewnym momencie obie zakładają maski z podobizną Rousey. Zaczynają wykonywać dziwne ruchy, jakby biegły w miejscu. Justino nazwała film "Running Man Challenge" - to popularna w ostatnim czasie zabawa w internecie (jej uczestnicy biegną w miejscu w rytm piosenki). Ma to być przytyk do rzekomej ucieczki Amerykanki od stoczenia walki z "Cyborgiem".

Rousey na te prowokacje nie reaguje. Ostatnio rzadko zabiera głos. Czasem pojawi się w tabloidach, gdy paparazzi przyłapią ją na spacerze z ukochanym. Albo podczas treningu na plaży. Co jednak siedzi w głowie Rondy, tego - poza nią samą - nie wie nikt. Kiedy wróci do oktagonu? W listopadzie 2016 r.? W przyszłym roku? A może... nigdy?

Źródło artykułu: