Zawodniczka Gracie Barra Łódź przebojem wdarła się na polską scenę MMA. Po zaledwie jednej zawodowej walce podpisała kontrakt z federacją KSW i z marszu stała się jedną z jej największych gwiazd. Serca fanów skradła już podczas debiutu. W grudniu 2012 roku na KSW 21 pokonała w efektowny sposób Paulinę Bońkowską, a obie panie zostały nagrodzone bonusem za walkę wieczoru. W kolejnym starciu zdobyła mistrzyni w kategorii słomkowej (do 52 kg), poddając po 70 sekundach Martę Chojnoską.
Kolejnymi ofiarami Kowalkiewicz były Simona Soukupova, Jasminka Cive oraz Mizuki Inoue. Głośnym echem odbił się pojedynek z ostatnią z nich, do którego doszło w listopadzie 2014 roku na gali Invicta FC 9. Dzięki zwycięstwu nad wysoko notowaną Japonką, Polka wskoczyła do czołówki światowych rankingów. Swoją pozycję ugruntowała, pokonując w lutym tego roku (na gali KSW 30) bardzo niebezpieczną Kalindrę Farię. Polka nie zaznała jeszcze goryczy porażki, ma na koncie 7 zwycięstw.
- Federacja UFC usłyszała o Karolinie dużo wcześniej, ale dopiero walka z Inoue sprawiła, że negocjacje nabrały tempa. Po pojedynku z Farią byłem przekonany, że uda nam się dojść do porozumienia. Negocjacje się przeciągały, ale tylko dlatego, że chcieliśmy być pewni debiutu jeszcze w tym roku - mówi nam Paweł Kowalik, menedżer łodzianki.
- Zastanawiałam się, dlaczego to tak długo trwa. Otrzymałam zgodę na odejście z KSW, z kontraktu zwolniła mnie Invicta, ale wszystko cały czas się przedłużało. Byliśmy w stałym kontakcie, ale nie było żadnych konkretów - tłumaczy Kowalkiewicz.
Ostatecznie strony doszły do porozumienia, obóz Polki otrzymał zapewnienie, że do debiutu dojdzie jeszcze w tym roku.
- Kiedy zadzwonił Paweł i powiedział, że wszystko jest dogadane i na kontrakcie brakuje już tylko mojego podpisu, to na początku nie mogłam w to uwierzyć. Po chwili zaczęłam piszczeć, skakać i biegać po mieszkaniu, a na koniec się poryczałam. Nie da się wyrazić słowami tego, co czuję. Chciałam nawet opublikować jakieś oświadczenie na Facebooku, ale po raz pierwszy w życiu zabrakło mi słów. Nie ma takiej skali, w której mogłabym ocenić swoją radość - nie ukrywa Kowalkiewicz.
Tym samym Polka poszła w ślady Jana Błachowicza, który zwakował pas mistrza KSW w kategorii półciężkiej i postawił na karierę w najsilniejszej lidze MMA na świecie. Taka droga nie jest jednak regułą. Wcześniej ofertę UFC odrzucił między innymi Mamed Chalidow.
- Karolina już na początku kariery wyznaczyła sobie cel, do którego konsekwentnie zmierzała. Wydaje mi się, że w jej przypadku w ogóle nie było dylematu. Gdybyśmy zostali w KSW, to zainkasowalibyśmy więcej pieniędzy od tych, które gwarantuje nam kontrakt z UFC. Wierzymy jednak, że z każdą walką wartość kontraktu Karoliny będzie rosła - tłumaczy Kowalik.
- Nie było mi żal opuszczać KSW - wtóruje mu Kowalkiewicz. - Jak już powiedziałam, kontrakt w UFC jest spełnieniem moich marzeń. Okres spędzony w KSW będę jednak bardzo miło wspominać. To tam zaczęłam prawdziwą karierę, stoczyłam większość walk i jestem wdzięczna właścicielom KSW za wszystko, co dla mnie zrobili. Chcę się rozwijać i nie miałam innego wyjścia, musiałam odejść - dodaje.
Aktualnie podopieczna Marcina Rogowskiego jest notowana w ścisłej światowej czołówce kategorii słomkowej. Nie ukrywa jednak, że chce wskoczyć na sam jej szczyt. To nie będzie jednak łatwe, ponieważ mistrzynią w tej kategorii wagowej jest efektownie walcząca Joanna Jędrzejczyk.
- Moim celem jest zdobycie pasa mistrzyni UFC. Jeżeli po drodze będę musiała walczyć z Asią, to tak się stanie. Klatka zweryfikuje wszystko - zapowiada Kowalkiewicz.
W podobnym tonie wypowiada się jej menedżer, który odniósł się również do niedawnej wypowiedzi Jędrzejczyk.
- Asia powiedziała, że Karolina to nie jej poziom, ale ja do takich słów podchodzę z przymrużeniem oka i uśmiechem na twarzy. Mam nadzieję, że do tego pojedynku dojdzie, a jego stawką będzie pas UFC. Taka walka byłaby najlepszą rzeczą, jaka może spotkać polską scenę MMA. A w oktagonie nie słowa będą decydować a forma, umiejętności i determinacja. Wierzę, że trzy zwycięskie walki w UFC pozwolą Karolinie wywalczyć status pretendentki, a potem dziewczyny, już bez pomocy słów, rozstrzygną, która jest lepsza - twierdzi Kowalik.
Dokładna data debiutu Kowalkiewicz w UFC nie jest jeszcze znana, ale ona sama zdradza, że już szlifuje formę.
- W treningu jestem cały czas, ale do tej pory skupiałam się na technice i unikałam dużych obciążeń. Ostatnich kilka walk dało mi bardzo popalić i mój organizm potrzebował czasu na regenerację. Teraz jest dużo lepiej, jestem w dobrej formie i nie mogę się doczekać wejścia do oktagonu - wyjaśnia.