"Trybson" w swoim debiucie, 13 marca w Toruniu, efektownie zwyciężył Łukasza Stojanowskiego. Jego kolejnym rywalem na gali XCage 8, 5 września, będzie Daniel Markowski.
Waldemar Ossowski: Jak idą przygotowania do nadchodzącej gali XCage 8?
Paweł Trybała: Przygotowania idą pełną parą. Ciężko trenuje aż 2 razy dziennie, cały czas trzymam się diety. Wylewam hektolitry potu na macie i trenuje we wszystkich płaszczyznach, abym był gotowy podjąć i dominować walkę w każdej płaszczyźnie.
[ad=rectangle]
Teraz stres przed walką będzie mniejszy? Co tak naprawdę czujesz przed samym pojedynkiem?
- Zawsze w zbliżającym się terminie pojawia się lekki stres. Teraz czuje luz, bo wiem, że ciężko trenuję, co daje mi spokojniejszą głowę. Przed samym pojedynkiem skupiam się, przypominam sobie w jednej sekundzie wszystkie rady trenerów, myślę o cennych radach. Myślę również o tym, że mam dla kogo zwyciężać, mam swoją rodzinę, dla której muszę być zwyciężyć, wykonuję znak krzyża i wjeżdżam do oktagonu.
Widać, że do treningów i całej przygody z MMA podchodzisz bardzo profesjonalnie. Jak godzisz to z imprezowym trybem życia?
- Wziąłem się za to profesjonalnie i zrezygnowałem z imprezowego trybu życia, ponieważ wiem, że sport z takim trybem życia nie idzie w parze. Owszem pojawię się czasem na imprezie w jakimś klubie, ale tylko czysto zawodowo, po to żeby zarobić pieniądze na życie dla mojej rodziny, wtedy nie pijam alkoholu.
Sądzisz, że po imponującym debiucie teraz nie będziesz już określany mianem "freaka"?
- "Freak" patrząc na samo słowo z języka angielskiego oznacza dziwaka, więc "freak fight" można nazwać walką dziwolągów. Rozumiem, że niektórzy mieli prawo mnie tak nazywać myśląc, że walczy uczestnik imprezowego programu w klatce. Jednak z pierwszym zwycięstwem udowodniłem, że nie zasługuje na takie miano. Tym bardziej, że podchodzę do tego dalej profesjonalnie i angażuję się w ten świat jeszcze bardziej. Następnym przykładem jest to, że nie godziłem się na walki z tancerzami, cyrkowcami czy innymi odmieńcami. Przyjmuję rękawice z innymi sportowcami i oczekuje również sportowego poglądu.
Czy przed XCage miałeś też oferty od innych organizacji? Dlaczego zdecydowałeś się na wybór tej organizacji?
- Tak, wiele organizacji proponowało mi, żebym walczył właśnie u nich. Nawet doszło do spotkań i omawiania szczegółów, ale to właśnie federacja XCage wydawała mi się na najlepszego kompana na dłuższą współpracę. Większość z nich widziała mnie właśnie za jednorazowy skok "freaka", który zbierze tłumy na pierwszą walkę i nie ważne, co stanie się później. XCage natomiast dał mi poczucie chęci dłuższej współpracy. Paweł Klimkiewicz na pierwszym spotkaniu powiedział, że oglądał moje dwie amatorskie walki i widzi we mnie ducha walki oraz wielki charakter. Mam nadzieję, że nie przestaną o mnie dbać i będzie to owocna współpraca.
Jaki jest cel w twojej karierze? Do czego dążysz, bo marzenia o UFC są raczej mało realne?
- Mało realne (śmiech)? Za krótko mnie znasz, mam wielki potencjał, a z walki na walkę muszę stawiać sobie coraz wyższe poprzeczki. Taki sportowy tryb życia mnie napędza coraz bardziej do działania. Czuje, że uzależniam się od takiego sportowego tempa i to daje mi satysfakcję! Mam 24 lata, ale jeśli będę tak ciężko trenował cały czas i nie wypadał z rytmu oraz Bóg będzie chronił mnie od kontuzji, to zawsze ten cel na samej górze może zostać kiedyś osiągnięty. Trzeba w to uwierzyć. Wiem, że to na razie dla mnie jeszcze przepaść. Obecnie bardziej realnym celem jest zostanie dobrym technicznym zawodnikiem na wysokim poziomie.
MMA to tylko dodatek do życia czy może sposób na nie?
- MMA dla mnie na pewno jest sposobem na zarobek. Moje zaistnienie w mediach daje mi wielkie możliwości promocyjne. Walczę o to, by być przykładem dla mojej córki, którą bardzo kocham. Chciałbym, żeby za kilka lat moja córeczka chwaliła się tatą i mówiła - ten wielki sportowiec to właśnie mój tata! MMA stało się dla mnie pasją i fascynacją. Marzy mi się zostać wirtuozem każdej płaszczyzny, ale wiem, że przede mną jeszcze daleka droga.
Masz w Polsce upragnionego rywala, z którym chciałbyś zmierzyć się w klatce?
- Nie myślę na razie o tym, z kim chciałbym walczyć. Kto by to nie był muszę trenować na maximum możliwości, ale również szanować każdego przeciwnika. Chcę walczyć i zwyciężać! Chcę iść do góry i stopniowo sięgać po coraz wyższe sportowe nazwiska, tym samym stawać się coraz lepszym fighterem.
Twoje życie po zostaniu ojcem znacznie się zmieniło?
- Córa zmieniła mnie diametralnie. Narodziny dziecka wyznaczają zupełnie nowe cele, wszystko przestaje być mniej ważne niż ona. Przede wszystkim człowiek myśli i zamartwia się tym, żeby zapewnić byt swojej rodzinie, aby córeczce niczego w życiu nie brakowało. Dlatego wiem, że walczę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla rodziny.
Jak wyobrażasz sobie swoją karierę za kilka lat?
- Marzy mi się pozostać na dłużej w świecie MMA. Chciałbym za kilka lat być na dużo większym poziomie niż teraz! Pragnę, żeby na moim koncie były same zwycięstwa!