DJ Linderman po walce z Michałem Kitą: W Polsce jest świetna atmosfera na MMA

DJ Linderman podczas gali Thunderstrike Fight League 2 w Zabrzu stoczył rewanżowy pojedynek z Michałem Kitą. Tym razem potężnie zbudowany Amerykanin przegrał, ale i tak oktagon opuszczał z uśmiechem.

W tym artykule dowiesz się o:

Podczas wiosennej gali MMA w Bełchatowie DJ Linderman w drugiej rundzie pokonał Michała Kitę. W minioną sobotę "Masakra" wziął nad zawodnikiem zza wielkiej wody srogi rewanż, triumfując jednogłośnie na punkty. Porażka z "Masakrą" nie wpłynęła zbytnio na dobry nastrój fajtera z USA.

- Rewanż z Michałem Kitą był bardzo trudną walką. Po ostatnim zwycięstwie znałem jego słabsze strony, ale widać, że on też wyciągnął z tej walki wnioski i nie popełnił drugi raz tych samych błędów. Kilka razy solidnie mnie trafił i muszę przyznać, że sędziowie podjęli słuszną decyzję - przyznaje DJ.

DJ Linderman - mimo porażki - jest zadowolony ze swojej walki z Michałem Kitą
DJ Linderman - mimo porażki - jest zadowolony ze swojej walki z Michałem Kitą

Pobyt w Polsce był dla Amerykanina ciekawą przygodą. - Nie jestem w waszym kraju pierwszy raz, bo wcześniej byłem chociażby w Bełchatowie, ale tym razem po raz pierwszy zjechałem chociażby na dół, na kopalnię [320 metrów pod ziemią, w Kopalni Guido odbyło się ważenie zawodników - przyp. red.]. Zjazd windą i fakt, że jest nad tobą kilkaset metrów ziemi niesamowicie działa na wyobraźnię. Po tej przygodzie jeszcze bardziej doceniam pracę ludzi pracujących w tych warunkach - kiwa głową z uznaniem Linderman.

O werdykcie sędziów zaważyła w głównej mierze pierwsza i trzecia runda sobotniego starcia. Zwłaszcza w pierwszej odsłonie Kita dominował, a po potężnym prawym prostym na szczękę rywala posłał Lindermana na deski. - Próbowałem Michała uderzyć, a on szybko mnie skontrował. Nie zdążyłem się zasłonić i z całym impetem przyjąłem ten cios na szczękę. Zamroczyło mnie, ale na szczęście udało mi się uniknąć odklepania walki, bo się z uścisku "Masakry" wyrwałem - opisuje Amerykanin.

- W drugiej rundzie nie miałem nic do stracenia. Przerwa między rundami dała mi trochę oddechu, a wiedząc, że przegrywam na punkty próbowałem trochę Michała poobijać. Kilka razy udało mi się trafić, ale też nie było nokautu. Może popełniłem przez to zagranie błąd, bo potem w trzeciej rundzie brakowało trochę sił, ale jak wspomniałem jestem z tej walki zadowolony, a wynik jest sprawiedliwy. Jesteśmy z Michałem na zero - podkreśla Linderman.

Fajter z USA nie ukrywa, że chętnie znowu zagości w Polsce. - Jeśli dostanę zaproszenie na galę w waszym kraju, to chętnie przyjadę. Atmosfera podczas obu gal była świetna. Widać, że MMA w Polsce rośnie w siłę. Atmosfera wokół tego sportu jest świetna. Może to nie jest jeszcze ten najwyższy poziom, ale umiejętności zawodników rosną. Szacunek należy się Michałowi Kicie, że otwiera szkołę w Zabrzu. Ma duże doświadczenie i będzie się nim dzielił z młodszymi. Na pewno wychowa godnych następców - puentuje DJ.

Komentarze (0)