Tomasz Adamek powrócił do rywalizacji po ponad pięcioletniej przerwie, debiutując w klatce KSW. Pokonał wtedy Mameda Chalidowa, a następnie przeszedł do Fame, gdzie odniósł zwycięstwa nad Patrykiem Bandurskim i Kasjuszem Życińskim. Jak przyznał Mateusz Borek, kolejne walki w tej federacji nie są jednak brane pod uwagę.
- Po pierwsze Fame teraz płaci już zdecydowanie mniej, bo ktoś zaczął racjonalnie przeglądać kosztorysy i gaże zawodników za walki, a po drugie ja nie mam w ogóle o to pretensji, bo podpisaliśmy kontrakt na dwie walki. Fame wiedział, że nazwisko Adamek waży i nazwisko Adamek kosztuje bardzo dużo. My wiedzieliśmy, że ponieważ Adamek kosztuje bardzo dużo, to będzie bardzo trudno znaleźć kolejną walkę na tych zasadach. Bo w zasadzie co miał Fame z Adamka wycisnąć, to wycisnął, co miał wykorzystać nazwisko, to wykorzystał - powiedział Mateusz Borek w rozmowie z dziennikiem "Super Express".
ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik
Menedżer Adamka dał również do zrozumienia, że nie rozważa on walk w nietypowych formułach, jak na przykład dwóch na jednego. Podkreślił, że "Góral" chce walczyć tylko w dużych rękawicach.
Planowano również rewanżowy pojedynek z Chalidowem w KSW, ale temat upadł. Zdaniem organizatorów nie ma na to zapotrzebowania, a sam Chalidow zrobił sobie przerwę od startów.
Chociaż Fame nie planuje kolejnych starć z udziałem Adamka, istnieje szansa na jego powrót na ring w oficjalnej walce bokserskiej. Borek zdradził, że pod uwagę brane są dwie opcje - "albo duży event jesienią w Polsce, albo coś pewnie mniejszego, sentymentalnego w Prudential Center".
Nad Wisłą raczej nie ma czego szukać