W PKO Poznań Maraton udział wzięło ponad 6,5 tys. biegaczy. Dla jednego z nich zawody zakończyły się tragicznie. Zawodnik zasłabł około dwa kilometry przed metą. Zmarł mimo szybko udzielonej pomocy przez służby medyczne. Okoliczności wypadku bada policja i prokuratura.
Organizatorzy przekazali, że uczestnicy maratonu nie muszą przedstawiać zaświadczeń dotyczących stanu zdrowia. Zawodnicy zgłaszających się do tego biegu sami ponoszą ryzyko i odpowiedzialność.
Start do poznańskiego maratonu opóźniony został o 50 minut. Policja miała zastrzeżenia dotyczące zabezpieczenia trasy, a także do ochrony. Jeden z pracowników służby porządkowej był nietrzeźwy. Do tego kilku innych nie potrafiło porozumieć się w języku polskim.
- Organizatorzy nie przygotowali właściwie biegu. Jeden z ochroniarzy był pod wpływem alkoholu. Zastrzeżenia były też do innych osób wynajętych do zabezpieczenia trasy - wiele z nich to obcokrajowcy, którzy, jak się okazało, nie potrafią porozumiewać się w języku polskim. Trzeci powód to niewłaściwe przygotowanie trasy. W kilku miejscach zabrakło fizycznych zapór zabezpieczających trasę biegu - przyznał Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
Do problemów z opóźnieniem rozpoczęcia biegu odnieśli się też organizatorzy, którzy przeprosili za niedogodności. - To pierwsza sytuacja tego typu w całej historii poznańskich wydarzeń biegowych oraz wielka nauczka na przyszłość, z któj wyciągniemy odpowiednie wnioski. Dołożymy wszelkich starań, aby uniknąć tego w przyszłych edycjach - przekazano na oficjalnym profilu Poznań Maratonu na Facebooku.
W zawodach triumfowali Ukrainiec Mykoła Juchimczuk oraz Japonka Haruna Takada.