Najmłodsi biegacze świata. Pokonują bez trudu wiele kilometrów. I dorosłych

Biegową pasją najczęściej zarażają się od rodziców. "Połykanie" kilometrów przychodzi im z niespotykaną łatwością, a wyniki, jakie uzyskują, budzą szacunek wśród dorosłych zawodników. Czy kiedyś staną się gwiazdami na największych imprezach?

[b]

Fot. hindustantimes.com
Fot. hindustantimes.com

Shashank Batham[/b]

W grudniu br. podczas zawodów w Indiach furorę zrobił Shashank Batham. 9-latek wziął udział w biegowym festiwalu "Run Bhopal Run". Nie wystąpił w maratonie (42,195 km), lecz w jednym z biegów towarzyszących - na 11 km.

W zawodach mogły wystartować tylko osoby pełnoletnie, ale chłopiec uzyskał specjalną zgodę. - Jego ojciec chciał go zobaczyć w biegu na dystansie 11 km. Dlatego dostał pozwolenie - wyjaśniał rzecznik prasowy imprezy.

Chłopiec pokonał 11 km w 59 minut (średnia biegu: 5 minut i 22 sekundy na km).

- Zauważyłem u niego potencjał podczas porannego spaceru. Chętnie biega. Nalega, by zapisywać go na zawody, odkąd się o nich dowiedział - mówi ojciec Manish Batham. A matka Sunita Batham dodaje: - To fan Usaina Bolta, uwielbia oglądać filmy z nim w roli głównej. Idolem Shashanka jest jednak Milkha Singh. Marzy, by cały kraj był kiedyś tak dumny z niego - mówi kobieta.

Milkha Singh to legendarny biegacz z Indii z przełomu lat 50. i 60. ubiegłego wieku, mistrz Igrzysk Azjatyckich i Igrzysk Wspólnoty Narodów, trzykrotny olimpijczyk.
[nextpage]

Fot. DIBYANGSHU SARKAR / AFP
Fot. DIBYANGSHU SARKAR / AFP

Budhia Singh 

Shashank Batham marzy o tym, by być tak sławnym jak Milka Singh. Inny Singh - Budhia - przeszedł do historii jako cudowne dziecko biegów w Indiach.

Budhia urodził się w 2002 r., w bardzo biednej rodzinie. Jego matka postanowiła sprzedać go za 800 rupii pewnemu handlarzowi. Liczyła na to, że chłopiec za kilka lat zostanie jego asystentem. Handlarz nie traktował go jednak dobrze. Kobieta poprosiła o pomoc Biranchiego Dasa, lokalnego przedsiębiorcę i trenera judo. Wyszukiwał on w slumsach dzieci, które następnie szkolił na judoków.
 
Das odkupił Budhię od wspomnianego handlarza. Chłopiec był jednak bardzo wątły, nie nadawał się do sportów walki. Opiekun słynął z tego, że dzieci wychowywał twardą ręką. Gdy czteroletni Singh zaklął, Das kazał mu za karę biegać. Nie przypuszczał, że chłopiec będzie w stanie to robić przez pięć godzin.

Opiekun uznał wówczas, że wyszkoli go na przyszłego mistrza biegów długodystansowych. W 2006 roku kazał Budhii pokonać trasę z Bhubaneswar do Puri. Liczyła ona aż 65 kilometrów. Budhia przebył ten dystans w 7 godzin i 2 minuty. Został uznany za najmłodszego maratończyka świata, zyskał sławę. Zaczął pojawiać się w telewizji, występować w reklamach.

Pojawiły się wtedy oskarżenia, że opiekun Singha czerpie z tego korzyści i wykorzystuje dzieciaka. Biranchi Das nie może się już oczyścić z tych podejrzeń, bo w 2008 r. został zamordowany (prawdopodobnie z rąk miejscowego gangstera).

Co dziś robi Budhia? 13-latek mieszka w sportowym hostelu w Bhubaneswar. To ośrodek dla utalentowanych zawodników. Singh już nie biega po kilkanaście kilometrów dziennie. Trenuje na krótkich dystansach - do 200 m. Co najciekawsze, z relacji jednego z dziennikarzy z Indii wynika, że na tle rówieśników wcale się nie wyróżnia. "Nie potrafi nawet wygrać zawodów szkolnych" - czytamy w hindustantimes.com.
[nextpage][b]

Keelan Glass[/b]

6-latka z Abilene w Teksasie pokonała - w październiku 2013 r. - półmaraton (21,097 km). Mowa o Showdown Half Marathon w Fairview. Zagraniczne media informują, że była wówczas najmłodszą dziewczynką, która ukończyła zawody na tym dystansie.

Keelan od najmłodszych lat miała styczność ze sportem. Uprawiają go jej rodzice. Gdy szykowali się do startu w triathlonie, zabierali ją na treningi. Pchali ją w wózku, później jeździła obok nich na rowerze. Aż w końcu pozwolili jej biegać z nimi.

Podczas półmaratonu dziewczynce towarzyszyła mama Tracy. - Dotarliśmy do szóstej mili. Zapytałam ją: "Jak się czujesz?". Odpowiedziała: "Wspaniale". Tak samo było po ósmej mili. Biegliśmy więc jej tempem - relacjonowała.
Po minięciu tabliczki z napisem "10 mil" (nieco ponad 16 km) Glass nieco osłabła. Resztę trasy pokonywała marszobiegiem. Na mecie zameldowała się z wynikiem 2:47:30.

Keelan zapowiedziała, że chce pokonać maraton, gdy ukończy 10 lat. - Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Będziemy musieli zrobić więcej badań, zanim to się wydarzy - powiedziała Tracy, matka dziewczynki. Już przed półmaratonem konsultowała się z ortopedą, który wyraził zgodę na start jej córeczki.
[nextpage][b]

Fot. Facebook
Fot. Facebook

Cael Schwartz[/b]

Sześciolatek z Arizony usłyszał pod koniec 2013 roku o wyczynie chłopaka z Teksasu. Pewien sześciolatek w 2006 r. przebiegł półmaraton w 2:37:34. Cael zapragnął pobić ten wynik.

Rozpoczął przygotowania do Desert Classic w miejscowości Surprise. Przez trzy miesiące pilnie trenował u boku ojca Adama Schwartza. Wyznaczyli sobie cel: 2 godziny 10 minut.

Ostatecznie nie udało się go zrealizować, ale rekord w kategorii sześciolatków i tak padł. Cael ukończył "połówkę" w 2:19:48. - To dość trudna, jak na półmaraton, trasa - mówił Adam Schwartz. - Straciliśmy 9-10 minut w stosunku do naszego pierwotnego celu, ale to wciąż imponujący wynik - dodał.

Cael pobił rekord w najlepszym możliwym momencie. Na drugi dzień obchodził bowiem siódme urodziny i znalazł się już w innej kategorii wiekowej.
[nextpage][b]

Fot. wcfcourier.com
Fot. wcfcourier.com

Jaden Merrick[/b]

Już w zeszłym roku głośno było w lokalnej amerykańskiej prasie o Jadenie Merricku. Mając sześć lat, pobiegł pięć kilometrów w 22 minuty i 26 sekund.

Brent Merrick, twierdzi, że jego syn zaczął biegać w wieku trzech lat. Bez żadnego przymusu. - Kocha to i nigdy nie był do tego zmuszany. Od kiedy dowiedział się, do czego służy stoper, chciał, by mierzyć mu czas, gdy biegał dookoła domu. Jako czterolatek biegał na zawodach - wspomina.

Jaden Merrick pobił rekord w półmaratonie w kategorii siedmiolatków. We wrześniu 2015 r. pokonał 21,097 km w Park-to-Park Half Marathon w Waterloo (stan Iowa) w 1:43:34. Poprawił o 19 sekund wynik Dallasa Strickera, ustanowiony w kwietniu 2014 r.

Po biegu był traktowany jak gwiazda. Ludzie prosili go o zdjęcia i autografy. - Miał z tego ubaw. Ludzie lubią go oglądać. Mówią, że jest jedynym biegaczem, jakiego widzieli, który cały czas biega z uśmiechem na twarzy - podkreśla Brent Merrick.

Jaden mimo młodego wieku doskonale orientuje się w sprawach technicznych. Ma zegarek z GPS-em, kontroluje tempo i wysiłek. - Doskonale wie, jak go używać - kończy ojciec rekordzisty.
[nextpage][b]

Well, this is it folks! I just finished my last run as a 7 year old! I'm actually running in the morning before...

Posted by Big Mak Runs For Riley on 20 listopada 2014

Makenzie Kolvoord[/b]

Wspomniany wcześniej Jaden Merrick może się pochwalić najlepszym wynikiem w półmaratonie wśród siedmiolatków, ale... tylko wśród chłopców. Pewna dziewczynka, mając 7 lat, pokonała połowę "królewskiego dystansu" o prawie 3 minuty szybciej!

Mackenzie Kolvoord nazywana jest Big Mak. Amerykańskie media opisują sytuację, która wydarzyła się przed jednym z biegów. Gdy dziewczynka podeszła do wolontariuszy, by odebrać pakiet startowy, ci zapytali ją: "Na bieg dla dzieci?". "Nie, na półmaraton" - odparła.

W listopadzie 2014 r. Kolvoord uzyskała wynik 1:40:59 - w półmaratonie w miejscowości Carderock (stan Maryland).

Matka Elaine podkreśla, że decyzja o udziale córki w półmaratonie nie była podejmowana "na wariata". - Nie było tak, że pewnego dnia wyszła i stwierdziła, że przebiegnie półmaraton. Makenzie biega, odkąd skończyła dwa latka. Najpierw startowała na jedną milę, potem na 5 kilometrów, potem na 10 - wyjaśnia Elaine Kolvoord. - Ona czuje, że to jej powołanie. To sprawia jej radość. Trudno więc, żebym powiedziała "nie".

7-latka nazwała swoją stronę na Facebooku "Big Mak Runs For Riley" ("Big Mak biega dla Riley"). Riley to szpital dziecięcy. - Wszystkie moje biegi, medale, plakietki i trofea dedykuję dzieciom, które nie mogą biegać - mówi Makenzie.

Marzy o starcie na igrzyskach olimpijskich i - rzecz jasna - o zdobyciu złota.
[nextpage]

Colby Wentlandt

12-latek ukończył w maju 2013 r. bieg na dystansie 100 mil, czyli 160,9 km. Colby brał udział w Ride The Wind w Las Vegas. Porażający był nie tylko dystans, ale także trudna technicznie, górzysta trasa, z przewyższeniem wynoszącym ponad 2000 m. Dotarcie do mety zajęło mu 32 godziny 7 minut i 30 sekund.

Jego wyczyn traktowany jest jako nieoficjalny rekord świata (zawody nie były bowiem organizowane pod egidą USA Track And Field).

- Podobało mi się to doświadczenie. Gdy ukończyłem bieg, czułem się niesamowicie. Jakbym był na szczycie świata - mówił Colby.

Wentlandtowi na trasie towarzyszyli rodzice (Shawna i Brady), którzy także są ultramaratończykami. - Staramy się biegać razem tak często jak to możliwe. Colby towarzyszył nam na wielu zawodach. Większość z naszych znajomych też uprawia ten sport. Dlatego bieganie szalonych dystansów jest dla Colby'ego czymś normalnym - powiedziała matka 12-latka.
[nextpage][b]

Start biegu dla dzieci w Jaworznie. Fot. Jaroslaw Galecki / EDYTOR.net / Newspix.pl
Start biegu dla dzieci w Jaworznie. Fot. Jaroslaw Galecki / EDYTOR.net / Newspix.pl

A w Polsce? Mamy fenomenalną 9-latkę[/b]

W naszym kraju także objawiają się młode talenty biegowe, choć - w porównaniu z rekordzistami z USA - na razie na krótszych dystansach.

W cyklu biegów Parkrun (zawody na 5 km, organizowane co tydzień w różnych miastach Polski) regularnie bierze udział Eliza Galińska. Startuje m.in. w Pruszkowie i w Warszawie. Towarzyszą jej rodzice, którzy są biegaczami.

Jeden z jej niesamowitych biegów opisywał w lipcu portal sport.pl. - Na linii startu, razem z tatą, ustawia się również drobniutka, niespełna 9-letnia Eliza. Wzrost: 130 cm, waga: 25 kg - pisał Damian Bąbol.

Dziewczynka zaraz po starcie wyrwała do przodu. Mało kto potrafił ją dogonić. Pokonała pięć kilometrów w czasie 19 minut i 36 sekund (jej rekord życiowy na tym dystansie jest lepszy o 3 sekundy). Wygrała bezdyskusyjnie w klasyfikacji kobiet, zaś w klasyfikacji generalnej ustąpiła tylko siedmiu mężczyznom.

- Nie zmuszam Elizy do biegania. Zaczęliśmy od krótkich, 400-metrowych odcinków. Polubiła to. Kiedy zabraliśmy ją na pierwszy Parkrun, momentalnie spodobała jej się rywalizacja. (...) Nie zabieram jej na żadne specjalistyczne treningi tempowe czy szybkościowe. Po prostu biegamy. Zobaczymy, jak dalej będzie się rozwijała i co będzie chciała robić. Chcielibyśmy, żeby została biegaczką, ale do niczego nie będziemy jej zmuszać. Zdarzają się dni, kiedy mówi, że słabiej się czuje i wtedy odpuszczamy - tłumaczył ojciec młodej biegaczki w rozmowie z dziennikarzem sport.pl.

Komentarze (0)