Władimir Semirunnij dopiero w trakcie obecnego sezonu otrzymał zgodę na starty w biało-czerwonych barwach. Szybko udowodnił, na co go stać. Łyżwiarz szybki pochodzenia rosyjskiego błyszczał podczas mistrzostw świata w Hamar.
Na dystansie 5000 metrów zdobył brązowy medal, uzyskując czas 6:12.95 i tym samym ustanawiając nowy rekord życiowy. Kilka dni później, w biegu na 10 000 metrów, Semirunnij sięgnął po srebrny medal, kończąc wyścig z czasem 12:49.93, ponownie poprawiając swój rekord życiowy.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
Po tych sukcesach łyżwiarz udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Podczas rozmowy został zapytany choćby o to, czy po medalach MŚ dostał gratulacje z Rosji.
- Tak, wszyscy koledzy z mojej drużyny do mnie napisali. Przyszedł też w Hamar Aleksander Rumiancew, który prowadzi reprezentację Chin. Pierwszy mi pogratulował - powiedział.
Jednocześnie podkreślił, że do naszego kraju przyjechał z jasnym celem.
- Gdy przyjechałem do Polski, to z myślą, że chcę być elitarnym sportowcem. Mnie zawsze interesowało tylko to, by być w topie - stwierdził.
Przed przyjazdem do Polski, Semirunnij zdobył brązowy medal na dystansie 5000 metrów podczas mistrzostw świata juniorów w Innsbrucku w 2022 roku, reprezentując Rosję.
Po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, rosyjscy sportowcy zostali wykluczeni z międzynarodowych zawodów, co skłoniło Semirunnija do wyjazdu z kraju i kontynuowania kariery sportowej w Polsce.
Zmienił się autor i zmieniły się zasady. Lepiej niech nie daje jemu lewego obywatelstwa!!!
Nic/nikt nie bierze się z niczego!