Nie Polacy, nie Amerykanie, a Rosjanie i Brazylijczycy będą walczyć o złoto igrzysk olimpijskich. Przed rozpoczęciem turnieju byli mniejszymi faworytami niż broniący tytułu reprezentanci USA lub biało-czerwoni. Jednak, już tradycyjnie, parkiet zweryfikował zapowiedzi i oczekiwania wobec poszczególnych zespołów. Do finału dotrwali najlepsi i to oni będą bić się o krążek z najcenniejszego kruszcu.
Cechą wspólną obu finalistów jest słaby występ w Lidze Światowej. Czy była to zasłona dymna? Brazylijczycy nie zachwycali swoją postawą i nie awansowali do półfinału. Natomiast Rosjanie nie zakwalifikowali się nawet do Final Six. Obie reprezentacje są również zaliczanie do światowej czołówki, ale na tym kończą się podobieństwa między nimi.
Canarinhos mogą odzyskać tytuł mistrzów olimpijskich, gdyż w Atenach w roku 2004 wywalczyli złoto, którego nie obronili w Pekinie, ulegając Amerykanom. Brazylijczycy zdobyli już dwa złote i dwa srebrne krążki, więc każdy wynik da im trzeci medal w danym kolorze. Pierwsze złoto zdobyli w roku 1992, czy po dwudziestu latach znowu im się to uda? Podopieczni Bernardo Rezendego będą chcieli zamazać złe wrażenie pozostałe po Lidze Światowej. Po przeciwnej stronie siatki staną Rosjanie, którzy chcą zdobyć pierwsze w ich historii olimpijskie złoto.
Siatkarze ZSRR tworzyli bardzo silny zespół, który w każdej imprezie był faworytem, a finał igrzysk wygrywali aż trzykrotnie. Jednak zdobycze sowieckiej reprezentacji nie są w statystykach zaliczane do osiągnięć Rosji, która począwszy od roku 1991 sama pracuje na medale. Pracuje bardzo dobrze, gdyż ma ich już bardzo dużo w dorobku. Największym osiągnięciem jest triumf w Pucharze Świata (1991, 1999 i 2011 rok), które zdecydowanie ustąpi miejsca złotemu krążkowi igrzysk - tego medalu bowiem brakuje Rosjanom, którzy mają już jeden brązowy i dwa srebrne olimpijskie krążki. Cztery lata temu Sborna zakończyła turniej na najniższym stopniu podium, więc już wygrywając półfinał poprawiła wynik. Ich rywale będą musieli walczyć o to na parkiecie.
Kto ma większe szanse? W olimpijskim finale zdarzyć się może wszystko, ale na boisku pojawią się najlepsi siatkarze, którzy z pewnością udźwigną wagę pojedynku i nie poddadzą się presji. - Presja? Co rok doświadczamy tego samego, co nazwałbym to parciem na sukces - mówił po półfinałowym pojedynku Władimir Alekno. Oba zespoły mają swoje atuty, ale prezentują odmienny styl gry. Brazylijczycy stawiają na kombinacyjną, szybką grę, dzięki której zyskali przydomek Galaktycznych. Natomiast Rosjanom daleko do określenia, gdyż w ich zagraniach (również kombinacyjnych) dominują nieco wyższe piłki oraz mocne zbicia. Atutami obu ekip będzie trudna zagrywka - choć mocniejsza u Rosjan - oraz gra blokiem.
- Graliśmy już wcześniej z Rosjanami (w fazie grupowej, Brazylia wygrała 3:0 - przyp. red.), ale finałowy mecz będzie zupełnie inny, trudniejszy. Jest to silna reprezentacja, która zaprezentowała się z dobrej strony w ćwierćfinałach. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy w olimpijskim finale, bardzo chcemy zdobyć złoty medal, ale będzie to bardzo trudne - nie kryje Bernardo Rezende.
Zdecydowanym liderem pod względem zdobyczy punktowych w rosyjskiej drużynie jest Maksim Michajłow, natomiast ważnymi ogniwami są Siergiej Tietiuchin oraz Taras Chtiej, którzy potrafią zmienić losy spotkania i wnoszą dużo do drużyny. - Taras jest bardzo ważny dla drużyny jako kapitan, ale również osobowość - podkreślił rosyjski trener. Natomiast Canarinhos stracili swojego pierwszego atakującego, w ćwierćfinale Leandro Vissotto doznał kontuzji jednego z mięśni uda, ale udanie zastąpił go Wallace. Brazylijscy środkowi będą musieli się przeciwstawić swoim rosyjskim vis-à-vis, których atutem jest wzrost. Jednak to siatkarze z Ameryki Południowej mają przewagę na pozycji rozgrywającego, według statystyk Bruno jest lepszy od Siergieja Grankina czy Aleksandra Butko. Natomiast zdecydowaną przewagę Canarinhos mają na pozycji libero, doświadczenie Sergio stawia go ponad Aleksiejem Obmoczajewem.
Rosja - Brazylia / niedziela, 12 sierpnia 2012, godzina 14:00
Wypowiedzi za FIVB.