Faworyzowani Chorwaci, zwycięzcy rywalizacji w grupie B londyńskiego turnieju, w środowy wieczór mieli w łatwy sposób rozprawić się z teoretycznie najsłabszą ekipą spośród grona ćwierćfinalistów, Tunezją. Ambitni zawodnicy z Afryki zawiesili jednak bardzo wysoko poprzeczkę, udowadniając kibicom w wypełnionej po brzegi Basketball Arena, iż twarda i agresywna gra jest w stanie zatrzymać największe światowe potęgi szczypiorniaka.
Prowadzeni przez Alaina Portesa Tunezyjczycy odważnie rozpoczęli rywalizację, obejmując w 6' minucie prowadzenie 3:2. Nieustępliwa postawa w defensywie, połączona z dobrą dyspozycją golkipera Marouena Maggaiza tworzyły zabójczą mieszankę, która bez wątpienia zaskoczyła pewnych swego Chorwatów. W 10' minucie przewagę Afrykańczyków do dwóch trafień powiększył Selim Hedoui (4:2).
Reprezentanci Hrvatski odpowiedzieli bramkami skrzydłowych - Manuela Strleka oraz Ivana Cupicia, jednak skuteczna gra wspomnianej dwójki nie przekładała się na rezultat. Tunezyjczycy mimo, iż w ataku pozycyjnym nie stanowili większego zagrożenia, to twardą, niekiedy brutalną grą w obronie udanie przeszkadzali rywalom w konstruowaniu ataków. Liczne straty Chorwatów w mig zamieniane były na kontrataki, w efekcie czego w 24' minucie było 10:8 dla Tunezji.
Spore emocje wzbudzała nie tylko gra obu ekip, ale coraz bardziej napięte stosunki pomiędzy szczypiornistami obu siódemek. W 11' minucie doszło do pierwszej przepychanki, po której na ławkę kar powędrował Blazenko Lacković. Chwilę później obrotowy reprezentacji Chorwacji Igor Vori uderzył łokciem, być może zupełnie przypadkowo, jednego z tunezyjskich rozgrywających. Szczytem było natomiast zagranie Heykela Megannema, który bezpardonowo potraktował Cupicia, za co ukarany został czerwoną kartką (25'). Decyzja o wyrzuceniu podstawowego rozgrywającego Tunezji nieco ostudziła zachowanie pozostałych zawodników.
Losy rywalizacji rozstrzygnięte zostały tuż po wznowieniu gry. Chorwaccy szczypiorniści, podrażnieni niepowodzeniem w pierwszej połowie spotkania, wręcz natychmiast rzucili się do zmasowanych ataków, które szybko przyniosły spodziewane efekty. Pięć bramek zdobytych z rzędu zapewniło Chorwatom prowadzenie 16:13 i "ustawiło" dalszy przebieg pojedynku.
Podopieczni Slavko Goluzy spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie, utrzymując bezpieczną trzy- lub czterobramkową przewagę. Między słupkami chorwackiej bramki przebudził się Mirko Alilović, który w drugiej części meczu odbił 9 piłek na 20 rzutów rywali. Świetnie grał także Cupić - autor 8 bramek. Prowadzenie Chorwatów zostało nieznacznie zagrożone tak na prawdę dopiero w 57' minucie, gdy do rozpaczliwych ataków ruszyli Tunezyjczycy. Nie przyniosły jednak one rezultatów, dzięki czemu do półfinału igrzysk olimpijskich w Londynie awansowali reprezentanci Hrvatski. Tam czeka ich starcie z broniącą tytułu drużyną Francji.
Chorwacja - Tunezja 25:23 (11:12)
Chorwacja:
Alilović (11/34 - 32%), Losert - Cupić 8, Duvnjak 4, Buntić 3, Strlek 3, Balić 2, Horvat 2, Lacković 2, Vori 1, Gojun, Kopljar, Nincević, Vuković.
Tunezja: Maggaiz (8/29 - 28%), Helal (2/6 - 33%) - Allouini 4, Jallouz 4, Bannour 3, Hmam 3, Tej 3, Toumi 3, Ayed 1, Boughanmi 1, Hedoui 1, Gharbi, Megannem, Touati.
Kary: Chorwacja - 6 min. (Duvnjak, Gojun oraz Lacković - wszyscy po 2 min.); Tunezja - 10 min. (Gharbi oraz Hmam - obaj po 4 min., Tej - 2 min.).
Czerwona kartka: Megannem - 25' minuta (brutalny faul).
Karne: Chorwacja - 2/3; Tunezja - 1/1.
Sędziowali: Carlos Maria Marina oraz Dario Leonel Minore (Argentyna).