Gatlin wraca na bieżnię, ale nie chcą go w Europie

To tak jakbym stracił dziecko - tak Justin Gatlin mówił o rozłące z lekką atletyką. Po czteroletniej dyskwalifikacji za doping (upływa w sobotę) mistrz olimpijski, później rekordzista świata na 100 m wraca na bieżnię.

W tym artykule dowiesz się o:

Dopiero ostatni rok 28-letni dziś Gatlin poświęcił na poważne treningi, które mają sprawić, że będzie w stanie rywalizować na wysokim poziomie pod koniec tego sezonu. I tak ma szczęście, że może w ogóle startować, bo za dwa przypadki przyjęcia niedozwolonego wspomagania farmokologicznego groziła mu dyskwalifikacja na całe życie. Nigdy nie przyznał się do winy.

Władze najważniejszych europejskich imprez w 2007 roku uzgodniły, że nie życzą sobie u siebie zawodników, którzy w ostatnich dwóch latach mieli do czynienia z dopingiem. - Swój czas odczekałem. Kolejne wykluczenia teraz nie były częścią mojej kary. O co chodzi z tym, że nie możesz startować cztery lata, a potem ciągle nie chcą cię u siebie? - powiedział Gatlin w rozmowie z "The New York Times".

Amerykanin w 2004 roku wygrał bieg na 100 m podczas igrzysk olimpijskich w Atenach. Rok potem został mistrzem świata na 100 i 200 m. W maju 2006 roku wyrównał rekord śwata Powella na 100 m (9,77 s po korekcie), a dwa miesiące potem przyznał się, że miał pozytywny test dopingowy na obecność w organizmie sterydów.

Trenujący pod Atlantą wspólnie z m.in. mistrzem olimpijskim Dwightem Philipsem (skok w dal) i byłym mistrzem świata Walterem Davisem (trójskok) Gatlin najprawdopodobniej pokaże się na mogącym pomieścić 2 tys. widzów stadionie w estońskim Rakvare, w mityngu zaplanowanym na 3 sierpnia.

Komentarze (0)