Ewa Swoboda wypaliła o polskich kibicach. Legenda zabrała głos

Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda

- Była zdenerwowana, nie potrafiła się skupić, wtedy mówi się różne rzeczy. Dziś pewnie myśli: "Po co ja to powiedziałam?" - ocenia Marian Woronin. Legendarny sprinter zabrał głos w sprawie głośnych słów Ewy Swobody po Orlen Cup w Łodzi.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie jestem zadowolona. Ludzie źle się zachowują, nie znają się na sporcie.

Ewa Swoboda nie gryzła się w język po występie na sobotnim mityngu Orlen Cup w Łodzi. Polska sprinterka nie była zadowolona ze swojego występu, choć okazała się najlepsza w rywalizacji na 60 metrów. Wyniki 7,13 s i 7,16 (z finału i eliminacji) zupełnie jej jednak nie zadowoliły.

Ubiegłoroczna halowa wicemistrzyni świata nie kryła irytacji zachowaniem kibiców i jej zdaniem to oni mieli duży wpływ na jej rezultaty. Swoboda dała do zrozumienia, że gdyby przed startem, zwłaszcza w eliminacjach, w Atlas Arenie panowała cisza, osiągnęłaby znacznie lepszy wynik.

ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego

- Tutaj cała hala krzyczała, tak nie powinno być - mówiła po pojawieniu się w strefie dla dziennikarzy, a wcześniej podobne słowa padły przed kamerami TVP Sport.

O zarzuty gwiazdy wobec polskich kibiców zapytaliśmy byłego sprintera, który ma ogromne doświadczenie ze startów w hali, i to przy dużej widowni na największych imprezach. Marian Woronin, pięciokrotny złoty medalista halowych mistrzostw Europy w biegu na 60 m wyjaśnia, skąd mógł wziąć się problem z publicznością.

- W Łodzi na trybunach było bardzo dużo dzieci, które jeszcze nie są nauczone, jak się zachowywać podczas zawodów lekkoatletycznych w hali. Spiker też trochę przegapił moment, żeby w odpowiedni sposób je pokierować. I było trochę za głośno - mówi WP SportoweFakty wicemistrz olimpijski z 1980 roku ze sztafety 4x100 metrów.

W hali zjawiło się kilka tysięcy kibiców, a dużą część z nich na trybuny przyciągnęła właśnie Swoboda, będąca największą gwiazdą imprezy. Czy jej słowa nie zdenerwują polskich fanów?

- Po prostu nie zawsze ma się swój dobry dzień, tak do tego podchodzę. Miała prawo być poddenerwowana, może źle spała, może miała gorszy humor? Zdarza się, dobrze, że tam, a nie na Halowych Mistrzostwach Europy - zaznacza Woronin. I przekonuje, że na tak krótkim dystansie ważny jest każdy detal.

- Na 100 czy 200 metrów można jeszcze sobie poluzować, na 60 m nie ma miejsca na jakąkolwiek dekoncentrację. Widzieliśmy to po Mujindze Kambundżi, która miała walczyć o zwycięstwo, a potknęła się i nie miała już na nic szans.

Nie wiem, po co to robię

Po zawodach mocno wybrzmiały też inne słowa największej polskiej gwiazdy krótkiego sprintu.

- Nie chce mi się trenować, nic mnie już nie cieszy. Właściwie nawet nie wiem, po co to robię. Sytuacja mnie przerasta. Czy to kwestia dnia? Nie, już tego nie kocham. Mam nadzieję, że wydarzy się coś, co sprawi, że znów poczuję do tego miłość. Ale już mi się nie chce - zaskoczyła wszystkich.

I dawała do zrozumienia, że może niedługo zdecydować o zakończeniu kariery. Znający dobrze sprinterkę Woronin przekonuje jednak, że największy wpływ na jej wypowiedź miały emocje. I po kilkudziesięciu godzinach pewnie zmieniła zdanie.

- Ewa jest mocną kobietą, ale może miała tzw. doła, każdy ma do tego prawo. Podejrzewam, że już dziś jest w innym nastroju. Pewnie ochłonęła, zobaczyła świecące słońce i robi trening z innym podejściem. W Łodzi była zdenerwowana, nie potrafiła się skupić, wtedy mówi się różne rzeczy. Dziś pewnie się zastanawia i myśli: "Po co ja to powiedziałam?" - mówi rekordzista Polski na 60 i 100 metrów.

Na zdjęciu: prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (L), Ditaji Kambundji (C) i Marian Woronin
Na zdjęciu: prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (L), Ditaji Kambundji (C) i Marian Woronin

Nasz rozmówca uspokaja wszystkich kibiców Swobody i jest przekonany, że jej kariera potrwa co najmniej do kolejnych igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku.

- Ona ma 27 lat. Ja gdy byłem starszy o rok pobiłem rekord Europy, a w wieku 31 lat halowy rekord świata (6,51 s). Na pewno Ewa ma przed sobą co najmniej jeden cykl olimpijski - zapewnia. I tłumaczy, skąd mogło się pojawić znużenie u zawodniczki z Żor.

"Miała prawo być podminowana"

- Zimowy trening jest ciężki, siłowy, robi się dużo wytrzymałości, wtedy przychodzą do głowy różne myśli. Zwłaszcza że wszyscy kibice, a także dziennikarze wymagają od niej wiecznie nowych rekordów. A nie zawsze się udaje. Miała prawo być podminowana, ale przejdzie jej, szybko nabierze nowej ochoty do treningu i mam nadzieję, że na HME zdobędzie złoty medal.

Halowe Mistrzostwa Europy odbędą się w Apeldoorn w dniach 6-9 marca.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (14)
avatar
pan wszystkich wszystkich panów
16 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pewnie też nie znam się na sporcie ale znam się na ludziach.Przynajmniej mój mały. Jak widzę malowaną lalę to zaraz muzeum w Oświęcimiu mi się przypomina i abażury z ludzkiej skóry...Nie drygną Czytaj całość
avatar
tom1122
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wiochmenka 
avatar
blacha123
5 h temu
Zgłoś do moderacji
8
3
Odpowiedz
Zrób sobie następną obrzydliwą dziarę [ są piękne zrobione ze smakiem tatuaże ] to co ulży !!! Następna pusta gwiazdeczka . 
avatar
Wiktor Bimbała
5 h temu
Zgłoś do moderacji
13
4
Odpowiedz
Prośba- nie pokazujcie jej więcej. 
avatar
yes
5 h temu
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Usunęliś następny komentarz, w którym prosiłem o sporządzanie prze SF listy legend polskiej lekkoatletyk, według konkurencji.i. Proponowałem zacząć od 10 kilometrów mężczyzn, gdyż jest to konku Czytaj całość