Małachowski zdobył dwa srebrne medale na igrzyskach w Pekinie i Rio de Janeiro. Był też mistrzem świata i Europy w rzucie dyskiem. Bogatą karierę zakończył po olimpiadzie w Pekinie w 2021 roku. Obecnie zwiedza świat. - Dwa lata byliśmy z rodziną w Dominikanie, a od czterech miesięcy mieszkamy w Tajlandii - opowiada nam Piotr Małachowski. - Był to wybór mojej żony, musiałem jechać - uśmiecha się.
- Żona zawsze chciała pojechać do Tajlandii, nigdy tam nie była. Wybraliśmy Phuket, wylądowaliśmy tam z trzema torbami. Zaczęliśmy szukać szkoły, mieszkania, samochodu. I jakoś układamy sobie życie - mówi sportowiec. Ale jak twierdzi Małachowski, to nie koniec zwiedzania świata. - Za dwa lata kolejna przeprowadzka, jedziemy gdzieś dalej - opowiada.
Chce zwiedzać, ale Polskę
Były lekkoatleta podróżuje po świecie z żoną i jedenastoletnim synem. - Chciałbym wyjechać jeszcze za ocean, ale zobaczymy, czy będzie nas na to stać. Nie określiliśmy jeszcze, ile czeka nas takich cyklów dwuletnich. Na razie bierzemy z tych wojaży ile się da. Henio uczy się języków. Zna już hiszpański i angielski. Teraz próbuje tajskiego, nie jest łatwy - mówi.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
- Żona Kasia spełnia swoje marzenia, to jej pomysły. Ja chciałem zwiedzić Polskę, pojechać w góry. Niestety, na razie zwiedzam, ale świat i to mnie czasem wkurza. Ale żona ma teraz swój czas po latach opiekowania się domem i synem. Mi po części zaczęło pasować takie życie - mówi Małachowski.
Nasz rozmówca opowiada, czym zajmuje się prywatnie. Po latach kariery ma nie tylko emeryturę olimpijską, ale także wojskową, jako Żołnierz Wojska Polskiego. Początkowo chciał zostać przy sporcie, inspirować młodzież i pomagać sportowcom po karierze. Jak sam stwierdził, finalnie w związku lekkoatletycznym "został sprowadzony na ziemię".
- Działam z przyjacielem Marcinem Rosengartenem przy Diamentowej Lidze. Pomagam w organizacji różnych rzeczy, kontakt z zawodnikami, logistykę. Uczę się, pomagam, negocjuję kontrakty. Fajnie, że potrafimy rozgraniczyć pracę z przyjaźnią. Żona co kilka tygodni przyjeżdża do Polski. Prowadzi swój salon kosmetyczny i dogląda interesu na miejscu w Warszawie - mówi.
Piją i jeżdżą
Małachowski opowiada o codziennym życiu w Tajlandii. Mówi, co zaskoczyło go w nowym miejscu i w Dominikanie. - Ludzie w Phuket są uśmiechnięci, życzliwi, ale jest trochę niebezpiecznie na drodze. Motocykle jeżdżą z każdej strony. Nie wiesz, skąd ci ktoś wyjdzie. To miejscowość turystyczna i bardzo dużo osób pije alkohol, a później jeździ. Trzeba uważać - przekonuje.
- W Dominikanie były świetne plaże, pogoda, dzikość natury, ale też wielu oszustów. Widzą turystę, to kombinują. To mnie denerwowało. Mało ludzi mówi po angielsku i tamtejsi każdego starali się "przekręcić". Trzeba sprawdzać rachunki w restauracjach. Na przykład zamówiłem jedną pizzę, a nabili mi trzy - opowiada.
To żona decyduje
Sportowiec opowiada, że po latach kariery postanowił poświęcić się rodzinie. - Pierwsze tygodnie w Dominikanie były świetne. Ale później zaczyna się życie i trzeba załatwiać sprawy. W Phuket w szkole jest dwójka nauczycieli z Polski, którzy uczą naszego Heńka, mieszkają tam kilka lat i dużo nam pomogli. Jak wszędzie - pojawia się proza życia, ale zimą świetnie jest mieszkać w ciepłych krajach - porównuje. - Choć syn czasem narzeka, że nie ma śniegu - śmieje się.
Małachowski nie ma jednak poczucia, że takie życie należy mu się za lata wyrzeczeń i ciężkich treningów w sporcie. - Bardziej moja żona ma takie podejście - że ja wyjeżdżałem na zgrupowania i starty, a jej się teraz należy odpoczynek - puszcza oko Piotr Małachowski.