Hejt spadł na polskie gwiazdy. "To łamie nam serca"

Getty Images / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
Getty Images / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk

- To czysta, ludzka ciekawość - mówi nam psycholog sportu Julia Chomska-Kuffel, odpowiadając na pytanie, dlaczego gwiazdy sportu decydują się na czytanie internetowych komentarzy na swój temat. A po igrzyskach w Paryżu przeważa tam hejt.

Paweł Fajdek: - Młodzi sportowcy muszą mierzyć się z tym całym internetowym syfem, gnojem, który robią ludzie z d***, ukrywający się za fałszywymi kontami w social mediach, pragnący upokorzyć i zabić chęć do uprawiania sportu w ludziach, którym zależy.

Maria Andrejczyk: - To jest niesamowicie smutne, bo poświęcamy zdrowie fizyczne, psychiczne, żeby w ogóle się na igrzyskach znaleźć. A potem jakiś random w internecie zbiera tysiące polubień za to, że nam naubliża. To naprawdę łamie nam serca.

ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom

Iga Świątek: - Niestety wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak wygląda życie sportowca. Przywiązywanie się do takich opinii nie ma sensu, choć moim zdaniem wciąż warto wiedzieć, co inni o tobie myślą. Niestety ludzie lubią wyciągać pochopne wnioski.

Temat hejtu wykracza daleko poza dziedzinę sportu. To problem globalny, dotykający wszystkich, niezależnie od wykonywanego zawodu. Wszyscy jesteśmy poddawani ocenie, każdy może stać się ofiarą. W ciągu ostatnich trzech tygodni to jednak sportowcy znaleźli się na celowniku, wszystko oczywiście ze względu na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.

"Sportowiec jest tylko człowiekiem"

Także trójka wymienionych na wstępie polskich gwiazd, wobec których oczekiwania były wysokie. I choć Iga Świątek zdobyła w Paryżu medal, trzecie miejsce na podium nie zaspokoiło ogromnej części internautów. W komentarzach nie brakowało wyzwisk, jakby Polce miało nie zależeć na olimpijskim złocie.

Najlepsza tenisistka świata wyznała nawet w rozmowie z WP SportoweFakty, że choć w trakcie turniejów nie czyta komentarzy, to później, tu cytat: "nadrabia zaległości, bo chce być świadoma tego, co mówią ludzie".

- Istotą sprawy jest oczywiście to, że sportowcy nie powinni czytać komentarzy w internecie i wiadomości, które dostają w social mediach. Nie jest już żadnym zaskoczeniem, że kibice potrafią napisać i obrażać nawet z imienia i nazwiska - tłumaczy nam psycholog sportowy Julia Chomska-Kuffel. - A takie obelgi mogą zrujnować pewność siebie, sportowiec jest tylko człowiekiem. Jednak nawet czytanie pochlebnych komentarzy zwiększa oczekiwania wobec siebie.

Jeśli hejt spadł na brązową medalistkę olimpijską, to co mogą powiedzieć ci, którym w Paryżu się nie udało nawet zbliżyć do podium? Paweł Fajdek (piąty w konkursie rzutu młotem) i Maria Andrejczyk (ósma w finale oszczepu), jako ci doświadczeni, wystąpili niejako w roli głosu całej reprezentacji olimpijskiej, zwłaszcza tych, dla których były to pierwsze igrzyska w karierze.

Oczywiście, trzeba odróżnić krytykę od hejtu. Bo obrażanie innych to hejt, który nigdy krytyką nie będzie.

Ciekawość wygrywa

Dlaczego sportowcy w ogóle decydują się na czytanie opinii na swój temat? Według naszej rozmówczyni nie ma w tym wielkiej filozofii i wygrywa przede wszystkim jeden z najbardziej naturalnych, ludzkich odruchów. - To przede wszystkim ciekawość - zapewnia.

- Zawodnicy bardziej doświadczeni mogą mieć już taką pewność siebie i dystans, że się z tego pośmieją. Ale u innych może to zostawić ziarenko, które będzie tylko rosło. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet jeśli sportowcy nie czytają, to złe komentarze i tak docierają. Jak? Ktoś z rodziny może zadzwonić i w dobrej wierze przekazać, żeby się nie martwić, bo w komentarzach źle o tobie piszą. Przekazuję swoim podopiecznym, że z rodziną rozmawiać trzeba, ale najlepiej o sprawach pozasportowych. Z troski robi się podstawowe błędy - tłumaczy nam nasza ekspertka.

Fajdek poruszył w swoim wpisie bardzo istotną kwestię. Jego zdaniem setki młodych zdolnych ludzi z marzeniami o byciu sportowcem może zastanowić się kilka razy, czy chcą być obiektem hejtu w internecie. Bo w obecnych czasach to niestety nieuniknione, skoro dotyka to Roberta Lewandowskiego czy Igę Świątek.

- Bardziej wrażliwi sportowcy mogą sobie z nim nie radzić. Fala negatywnych komentarzy jest w stanie realnie wpływać na ich postawę sportową. Dodatkowa presja przytłacza. Zwłaszcza młodych sportowców, którzy nie są przyzwyczajeni do tego, jak dzisiejszy świat funkcjonuje - oceniał psycholog sportowy Paweł Habrat.
 
 - Ludzie nie mają świadomości, że takie zachowania potrafią destrukcyjnie wpływać na psychikę. Myślą, że sportowiec tego nie przeczyta, nie weźmie do siebie i zupełnie go to nie interesuje. Rzeczywistość często jest zgoła odmienna - dodawał.

"Jak czwarta noga od stołu"

Chomska-Kuffel przekonuje, że jeszcze nie spotkała się z przypadkiem mało doświadczonego sportowca, który z obawy przed negatywnymi komentarzami zdecydowałby się zrezygnować z dalszej kariery. Nie ma jednak wątpliwości, że słowa Fajdka czy Marii Andrejczyk są niezwykle potrzebne.

- Jeszcze nigdy nie usłyszałam z ust młodego zawodnika, że obawia się o komentarze na jego temat w internecie, to po prostu zbyt dalekosiężna wizja. Ale na pewno mówienie o hejcie jest edukacyjne, warto o tym mówić, by może potem kanapowy kibic trzy razy się zastanowił, zanim usiądzie do komputera - mówi.

Według psycholog temat radzenia sobie z atakami powinien być poruszany od najmłodszych lat. - Fajnie, że starsi sportowcy wyciągają ten temat i martwią się o młodszych kolegów. To sygnał, że praca nad stroną psychiczną powinna być obowiązkowa od najmłodszych lat - dodaje Chomska-Kuffel.

- To musi być wręcz czwarta noga od stołu. Coś naturalnego, tłumaczone już od nauki w Szkołach Mistrzostwa Sportowego. Bo choćbyśmy bardzo chcieli, nie powstrzymamy ludzi przed hejtowaniem innych. Choć jak kiedyś powiedział jeden z naszych sportowców, że hejt to przywilej. Skoro obrywasz, to coś znaczysz a twoja sława jest mierzalna - kończy.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty