Spore nadzieje wiązaliśmy z wtorkowym występem Marii Andrejczyk we wtorkowym finale lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Rzymie. Oszczepniczka była optymistycznie nastawiona na rywalizację o medale po eliminacjach, a tymczasem zmagania zakończyła jeszcze przed wąskim finałem.
Polka otworzyła zawody rzutem na 58,29 m. Wydawało się, że to spokojne wejście w zawody, a okazało się, że tego dnia nie była w stanie rzucać dalej. W drugiej próbie posłała oszczep na 55,73 m, a trzecia w ogóle nie była mierzona. W efekcie zajęła dopiero dziesiąte miejsce.
- Bardzo mało czasu było na regenerację. Nigdy w życiu nie miałam konkursu dzień po dniu, zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, aby jak najlepiej się przygotować. Najwyraźniej tak musiało być. Wiem, jakie błędy mamy do poprawienia. Też nie ukrywam, że Achilles dawał mi się we znaki. Jeszcze na cztery godziny przed konkursem obkuwaliśmy całą łydkę. Zawiodła też trochę moja głowa - skomentowała Andrejczyk przed kamerą TVP Sport.
Jeszcze słabiej spisała się druga z Polek - Marcelina Witek-Konofał. Wszystkie jej próby były mierzone, ale w najlepszej z nich uzyskała 55,42 m. Tym rezultatem zamknęła finałową dwunastkę.
Złoty medal wywalczyła reprezentantka Austrii - Victoria Hudson (64,62 m). Srebro dla Serbki Adriany Vilagos (64,42 m), a brąz dla Norweżki Marie-Therese Obst (63,50 m).
ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"