Skrzyszowska walczy o kolejne rekordy. "Musiało mi się na nowo zachcieć biegać"

Facebook / Pia Skrzyszowska
Facebook / Pia Skrzyszowska

Pia Skrzyszowska jest w znakomitej formie. W dwóch pierwszych startach sezonu odniosła przekonujące zwycięstwa. 23-letnia Polka ma obecnie najlepszy wynik Europy, a na igrzyska pojedzie z dużymi szansami na niespodziankę.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

[/b] Skrzyszowska rewelacyjnie rozpoczęła tegoroczny sezon halowy. W sobotę w Łodzi uzyskała 7,85, a we wtorek podczas mitingu w Ostrawie poszło jej jeszcze lepiej i swój bieg zakończyła zwycięstwem z czasem 7,82 s.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Mamy dopiero początek sezonu, a pani już teraz uzyskuje wyniki, jakby była pani w szczytowej dyspozycji. 

Pia Skrzyszowska, mistrzyni Europy w biegu na 100 m przez płotki: Świat ma się czego obawiać. Stać mnie na naprawdę szybkie bieganie i wiem, że ostatnie wyniki to dopiero początek. Jestem w stanie poprawić rekord Polski, który wynosi 7,77 s.

To igrzyska dodały pani aż takiej motywacji?

Przyznam, że do grudnia w ogóle nie czułam tego sezonu. Musiałam na nowo szukać motywacji. Może to dziwnie zabrzmi, ale musiało mi się na nowo zachcieć biegać i rywalizować. Na szczęście już w połowie grudnia głód ścigania znów się pojawił. Teraz o igrzyskach aż tak mocno nie myślę, bo mamy jeszcze do nich naprawdę sporo czasu. Skupiam się raczej na najbliższych startach.

Medal podczas halowych mistrzostw świata to pani cel?

Zdaję sobie sprawę, że to dla mnie duża szansa. Zapewne trzeba będzie biegać poniżej 7,80 s, by udało się wywalczyć medal. Stać mnie na to. Od zerwania mięśnia minął rok, a ja w ogóle nie czuję żadnego bólu. Mogę przygotowywać się na 100 proc.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza

W pani przygotowaniach zmieniło się coś, że już teraz jest pani w aż tak dobrej dyspozycji?

Jedno z postanowień na ten sezon to lepsze odżywianie. Doszłam do wniosku, że wreszcie muszę coś z tym zrobić i będę bardziej się pilnować, jeśli chodzi o dietę. Na zgrupowaniu w RPA same musiałyśmy sobie gotować, więc przykładałyśmy większą wagę do diety. Słodycze też praktycznie całkowicie zostały odłożone. W trakcie ostatniego zgrupowania może raz zjadłam lody. Jak na mnie to znakomity wynik.

Debiutowała pani na igrzyskach w Tokio, ale wtedy jechała pani zupełnie innymi celami niż obecnie. Widać, że mocno zmieniła się pani przez te trzy lata.

Jestem bardziej świadoma i wiem, o co dokładnie chodzi w sporcie. Myślę, że wydoroślałam. Na igrzyskach w Tokio byłam zupełnie niedoświadczona, jechałam w innej roli. Teraz moja sytuacja jest już zupełnie odmienna. Jedno się nie zmieniło – ciągle czerpię ze ścigania olbrzymią frajdę. Nie czuję presji przed kolejnymi zawodami, a bardziej traktuję to jako zabawę. Myślę, że to dobre podejście.

Co konkretnie ma pani na myśli mówiąc, że wydoroślała? Nie skończyła pani jeszcze 23 lat.

To znaczy, że już wiem, co robić, by być coraz szybszą biegaczką. Wiem, jak dotrzeć do światowej czołówki i pozostać w niej na dłużej. Wszystko w swoim życiu podporządkowałam właśnie temu. Dbam o odżywianie, regenerację, treningi i głowę.

Jak wygląda pani tegoroczny plan przygotowań?

Wszystko w moim życiu podporządkowane jest sportowi. Przygotowania rozpoczęłam od czterotygodniowego obozu w RPA, święta spędziłam w Omanie, a chwilę później znów byłam trzy tygodnie w RPA. W Polsce nie było mnie dwa miesiące, a przyjechałam tuż przed Orlen Cup w Łodzi.

Trenowała pani w towarzystwie czołowych biegaczek świata. To pomaga?

Oprócz mnie i Karoliny Kołeczek, w RPA były jeszcze Nadine Visser i Sevval Ayaz. Potem Sarah Lavin, Mette Graversgaard, Zoe Frederique Sedney. To fajna sprawa, bo sporo od siebie wymagamy i wspólnie się uczymy. Na ostatnim obozie robiliśmy mnóstwo wyścigów. Biegałyśmy na czas, więc przygotowywałyśmy się już z myślą o startach w zawodach.

Kto najczęściej wygrywał?

Głupio mi o tym mówić. Zostawię to na razie dla siebie, a mam nadzieję, że wszyscy i tak zobaczą, kto jest najmocniejszy podczas kolejnych mitingów.

Gdzie szuka pani jeszcze możliwości na poprawę wyników?

Ciągle jestem jedną ze słabszych dziewczyn na siłowni. Dużo mi brakuje do najlepszych, ale może to i dobrze, bo widać, że jest jeszcze miejsce na postęp. Pracuję coraz więcej siłowo i mam nadzieję, że to przyniesie efekt.

Pani tata, a jednocześnie trener, mówił nam, że jego córka prędzej zagryzie rywalkę niż pogodzi się z porażką. 

Agresywna nie jestem, więc spokojnie. A co do wygrywania, to faktycznie lubię.

Ostatnio głośno było o tym, że chce pani wznowić studia?

Mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie wiedzą, jakie studia wznowię, a jedyną osobą, która jeszcze tego nie wie, jestem ja sama. Oczywiście, że chciałabym wrócić na studia i coś robić dodatkowego, ale na razie nie jest jeszcze czas na takie rozmyślania. Skupiam się na tym sezonie.

W ubiegłym roku słabiej poszło pani na mistrzostwach świata, gdzie popełniła pani prosty błąd. Ta wpadka siedzi jeszcze w głowie?

Zapomniałam o tym, choć może momentami coś w głowie ciągle siedzi. Dzień przed zawodami w Łodzi za każdym razem uderzałam w pierwszy płotek. Z tego powodu już na samym mitingu zaczęłam o wiele ostrożniej.

Przed tym sezonem wykorzystała pani wakacje, by odwiedzić Koreę Południową. Skąd pomysł na taką wycieczkę?

Chciałam spróbować czegoś nowego. Nie kręci mnie Ameryka, od razu założyłam, że chcę wyjechać poza Europę, wybór padł na ten kraj. To był bardzo dobry pomysł. W Seulu odwiedziłam nawet wioskę olimpijską, w której w czasie igrzysk mieszkała moja mama (Jolanta Bartczak to była reprezentantka Polski w skoku w dal - dop. aut.). To był fajny sentymentalny powrót. Wysłałam mamie sporo zdjęć z tego miejsca i miałyśmy okazję wspólnie powspominać jej karierę. 

Jak wrażenia z egzotycznej podróży?

Ludzie w Korei pięknie się ubierają. To zupełnie inny styl niż w Europie. Kupiłam sobie kilka ciuchów, ale trudno je nawet porównywać z szykownymi kreacjami, w których na co dzień chodzą Koreanki. Poza tym na ulicach jest bardzo czysto, choć nigdzie nie ma śmietników.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Wyjazd na igrzyska mocno się oddala
Serie A wymierzyła karę Milikowi

Komentarze (10)
avatar
Robertus Kolakowski
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
Bodzio
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Oby tylko ten głód nie był za wcześnie zaspokojony i wytrzymał do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 
avatar
Zyga
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez przesady.Nie ten kolor skóry , czyli predyspozycje trochę mniejsze od kandydatek do złota. 
avatar
paper19
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niezły majster skadrował zdjęcie. PS> Kadrowanie nocą, uuu, trochę przed północą. 
avatar
Slawek Slawek
31.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie znacie się ... Kobiekty przez plotki biegają najszybciej...a szczególnie Polki