W porównaniu do eliminacji w składzie polskiej sztafety mieszanej doszło do jednej zmiany, na którą pozwala regulamin. Miejsce Igi Baumgart-Witan zajęła najmocniejsza w tym roku nasza sprinterka na 400 m - Natalia Kaczmarek.
Do tego trenerzy Aleksander Matusiński i Marek Rożej zmienili ustawienie i tym razem na pierwszej zmianie wystawili Karola Zalewskiego, czyli powtórzono dobrze znany schemat, choćby z finału igrzysk olimpijskich w Tokio.
Polak rozpoczął znakomicie i przekazał pałeczkę Justynie Święty-Ersetic na wysokiej pozycji. Nasza świetna sprinterka robiła co mogła i po jej zmianie byliśmy na piątym miejscu. W porównaniu do biegu eliminacyjnego bardzo dobrze zaprezentował się Duszyński, który zbliżył się do czołówki i Natalia Kaczmarek ruszyła na ostatnią zmianę w niezłej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Musimy jednak pamiętać, że musiała rywalizować z najlepszymi sprinterkami, jak choćby Femke Bol z Holandii. Polka spisała się bardzo dobrze, wyprzedziła Jamajkę, jednak do wyprzedzenia czołowej "3" zabrakło kilku metrów.
Ostatecznie złoto przypadło Dominikanie, srebro dla Holandii a dla USA tylko brązowy medal, co jest dużym zaskoczeniem.
Polacy uzyskali czas 3:12,31 s, czyli poprawili się w stosunku do eliminacji o blisko 1,5 sekundę. Medal dawał czas 3:10,16 s.
- Zrobiliśmy, co mogliśmy, ale trochę szkoda bo to jednak czwarte miejsce, tuż za podium - mówiła Justyna Święty-Ersetic po finale przed kamerami TVP Sport. - Trzeba to wziąć na klatę - dodał Kajetan Duszyński.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty