Debiutancka przygoda Stelmetu z Euroligą dobiegła końca. Jak wypadł mistrz Polski?
Od ostatniego meczu Stelmetu Zielona Góra w rozgrywkach Euroligi upłynęło już trochę czasu. Koszykarze Mihailo Uvalina odnieśli tylko dwa zwycięstwa, ale pokazali, że drzemie w nich spory potencjał.
Działacze Stelmetu Zielona Góra bardzo poważnie do rozgrywek Euroligi. O tym zresztą opowiadał ostatnio Janusz Jasiński, który stwierdził, że klub nie chcą się kompromitować w debiutanckim sezonie, ściągnął takich zawodników, którzy gwarantują odpowiednio wysoki poziom - nawet kosztem pewnych niedociągnięć budżetowych. Właściciel klubu miał tutaj na myśli chociażby Vladimira Dragicevicia, który być może opuści drużynę w najbliższym czasie.
Jedynym minusem nowej ekipy było to, że dość późno zbudowano całą drużynę. Trener Mihailo Uvalin nie miał 100-procentowego komfortu pracy, bo chociażby przebywający na EuroBaskecie Łukasz Koszarek, Przemysław Zamojski oraz Adam Hrycaniuk przyjechali do Zielonej Góry na miesiąc przed startem Euroligi. W dodatku większość nowych koszykarzy w drużynie nigdy wcześniej nie grała w rozgrywkach Euroligi.
Trudne początki
Koszykarze Stelmetu Zielona Góra rozgrywki rozpoczęli 18 października od spotkania z Bayernem Monachium. Zgromadzeni w hali "CRS" kibice oczekiwali, że ich pupile nie zawiodą i postawią się mocarnej ekipie z Niemiec. Stało się jednak kompletnie inaczej. Niemal od samego początku swój styl gry narzucili podopieczni Svetislava Pesicia, którzy udzielili zielonogórzanom prawdziwej lekcji koszykówki. Najlepszy strzelec zespołu - Przemysław Zamojski twierdził po meczu, że Stelmet nie było wystarczająco agresywny. - Bayern postawił nam naprawdę ciężkie warunki, ale główną przyczyną tej porażki to nasza dyspozycja, gra w obronie, brak agresji, komunikacji, koncentracji. Nasza obrona nie wyglądała tak, jak planowaliśmy sobie przed meczem - mówił reprezentant Polski.
Wydawało się, że zielonogórzanie pokażą lepszą twarz w starciu z Unicają Malaga, ale gracze Uvalina zaprezentowali się jeszcze gorzej niż w debiutanckim starciu z ekipą z Monachium! Mistrzowie Polski przegrali aż 68:101. O ile pierwszy mecz można nazwać wypadkiem przy pracy, to drugie spotkanie było po prostu kompromitacją. Stelmet dostał prawdziwe lanie i nic nie wskazywało na to, że w kolejnych meczach ta negatywna passa się odwróci. Na dodatek zielonogórzanie przegrali jeszcze w ligowym spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk.
-
dariazg Zgłoś komentarzbłędów, więc jak specjalista nie zauważa błędów w pisowni to nie wiem, nie wspominając, że mecz z Bayernem ODBYŁ SIĘ 18 A NIE 17 PAŹDZIERNIKA. Profesjonalizm jest fajny, naprawdę, nie trzeba się go bać :)
-
wąż Zgłoś komentarzNowy Timeout
-
wąż Zgłoś komentarzŹle nie było :)
-
Henryk Zgłoś komentarzPowodu do wstydu nie ma.