Trener Mantas Cesnauskis był zszokowany, gdy widział, co jego zawodnicy wyrabiali na parkiecie Ergo Areny podczas starcia z Treflem Sopot. Nawet jego krzyki i kolejne brane czasy nie pomagały. Słupszczanie wyglądali jak dzieci we mgle na tle świetnie dysponowanych gospodarzy, którzy robili, co chcieli z rywalami.
Nie ma co ukrywać, że to był tragiczny występ lidera ekstraklasy, Grupy Sierleccych Czarnych. Goście ze Słupska fatalnie weszli w mecz, przegrywając po pierwszej kwarcie różnicą... 21 punktów (16:37).
Słupszczanie w ogóle nie przypominali drużyny, która wcześniej przejeżdżała się po kolejnych rywalach (bilans 20:5). O jej sile przekonywali się najmocniejsi w lidze: Anwil, Stal i Zastal. W Sopocie doznali szokującej porażki 78:103, tracąc po raz pierwszy w tym sezonie tak dużą liczbę punktów (przed tą kolejką Czarni mieli najlepszą obronę w lidze).
- Jesteśmy w szoku, to był wstydliwy występ z naszej strony. Zaprezentowaliśmy się katastrofalnie. Chciałbym przeprosić naszych kibiców, że pokazaliśmy się z takiej strony - powiedział nam Beau Beech, jeden z liderów słupskiej drużyny.
- Trudno powiedzieć, co się stało, wiele spraw się na to nałożyło. Myślę, że nie byliśmy mentalnie gotowi do gry. Jako pierwsza piątka nie daliśmy wyraźnego sygnału innym, by pójść za ciosem. Miękko weszliśmy w mecz, co rywale momentalnie wykorzystali - dodał Amerykanin.
Czarnym w tym meczu nic nie wychodziło. Byli beznadziejni w obronie, popełniali sporo strat (18), brakowało odpowiedniego zaangażowania. Wyglądało to tak, jakby słupszczanie myśleli, że mecz sam się wygra, zwłaszcza, że Trefl przegrał trzy ostatnie spotkania na własnym parkiecie (Śląsk, Anwil, Stal). Tego jednak nie potwierdza Beech, który docenia klasę sopockiego zespołu.
- Wiedzieliśmy, że Trefl to dobra drużyna, której nie można zlekceważyć. Oglądaliśmy ich kilkanaście meczów, w tym także tych z FIBA Europe Cup, gdzie pokazali się z bardzo dobrej strony. Poza tym ta liga jest szalona pod tym względem, że każdy może ograć każdego - zaznaczył.
- Nie jesteśmy drużyną, która może sobie przyjść na mecz i myśleć, że mamy pięć gwiazd w drużynie i spotkanie samo się wygra. Nie ma na to szans. Musimy w każdym meczu udowadniać, że to my wolą walki i zaangażowaniem chcemy wygrywać - dodał Jakub Musiał, zawodnik Czarnych Słupsk.
Jak zareagował trener Cesnauskis? Co działo się w szatni po meczu? - zapytaliśmy Beecha.
- Był bardzo zły, krzyczał, że nie możemy grać w ten sposób. Wiemy, że go zawiedliśmy, bo on oczekuje od nas znacznie lepszej gry. Mówił: nic nie wygramy, jak tak będziemy grali - odpowiedział Amerykanin, jeden z kandydatów do bycia w pierwszej piątce sezonu zasadniczego.
Czarni mają cztery mecze do rozegrania przed fazą play-off. Wszystko jest w ich rękach w kontekście zajęcia pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej. Muszą wygrać trzy mecze, by być pewnym pozycji lidera. W następnym tygodniu zagrają z Legią Warszawa u siebie. Czy mecz z Treflem to zimny prysznic?
- Nigdy nie jest dobry moment na porażkę. Nienawidzę przegrywać, ale tak: można to nazwać zimnym prysznicem. To jest dobry przykład, że nie możemy w ten sposób grać w najważniejszej części sezonu. Musimy być twardzi fizycznie i mentalni, grać na dużej intensywności. Jeśli tego nie zrobimy, to w play-off nie mamy czego szukać - skomentował Beech.
- Taka porażka już się nigdy nie powtórzy - zadeklarował Jakub Musiał.
CZYTAJ TAKŻE:
Kamil Łączyński: I miejsce odjechało, ale... [WYWIAD]
Ma dość czekania na spłatę zaległości. Idzie do sądu
Michał Nowakowski: Anwil? Powtórzyć sukcesy z przeszłości [WYWIAD]
Trener Anwilu Włocławek: Niektórzy mnie oszukali [WYWIAD]
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci