Nie potrafili pokonać rywali grających w sześciu. "Rzadko się zdarza, żeby tak osłabiona drużyna wygrała"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Witka
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Witka

To był gorzki powrót Roberta Witki na ławkę trenerską HydroTrucku. Jego nowa-stara drużyna przegrała z osłabionym Treflem 69:76. - Bardzo żałuję tego meczu - przyznał trener, który odniósł się do ewentualnego transferu po odsunięciu A.J. Englisha.

Powrót Roberta Witki na ławkę trenerską HydroTrucku nie był udany. Jego nowa-stara drużyna przegrała z Treflem Sopot 69:76 i na zwycięstwo w hali Radomskiego Centrum Sportu przyjdzie jej jeszcze poczekać. - Bardzo żałuję tego meczu, bo rzadko się zdarza, żeby drużyna przeciwna przyjechała tak osłabiona i wygrała - zwrócił uwagę na konferencji prasowej szkoleniowiec gospodarzy.

Nie wykorzystali dużych ubytków kadrowych rywali

W rotacji przyjezdnych było właściwie sześciu zawodników, nie licząc bardzo młodych i zbierających doświadczenie na parkietach Energa Basket Ligi Daniela Ziółkowskiego i Huberta Łałaka. - Chcieliśmy to wykorzystać i jedno, co mogę powiedzieć, oczywiście to punktów nie daje, ale zaangażowanie zawodników było świetne. Oddali serce na boisku, mecz był cały czas otwarty, a w końcówce wyszło doświadczenie - przyznał Witka.

W ostatnich minutach pojedynku żaden z zespołów długo nie potrafił znaleźć drogi do kosza. Spod samej obręczy spudłował Anthony Ireland. - Ani jedna, ani druga drużyna nie mogła nic trafić, ani z dystansu, ani spod kosza, i wtedy ograni zawodnicy wzięli piłkę, wymusili faule i tak naprawdę z osobistych zbudowali tę przewagę - podkreślił trener HydroTrucku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście

Rzutami osobistymi przeciwnik wygrał mecz

- Wróciliśmy do meczu, ale końcówka to praktycznie kwestia tego, kto poceluje i trafi. Mieliśmy dwa otwarte rzuty, osobiste, nie trafiliśmy ich i mimo tego, że obrona funkcjonowała dobrze, to zabrakło trafień do kosza - nie mógł odżałować Witka.

Dla radomskiej ekipy była to dziesiąta porażka z rzędu. Mimo wcześniejszych niepowodzeń, w środowy wieczór najwierniejsi sympatycy wspierali swoich ulubieńców. - Chciałbym podziękować kibicom, że są z nami w tak trudnym czasie, było bardzo dobrze słychać ich doping, więc w imieniu całej drużyny im dziękuję - skomentował Filip Zegzuła.

- Zabrakło skuteczności w rzutach za trzy punkty. Sześć "trójek" na własnym parkiecie to jest zdecydowanie za mało, żeby wygrać mecz - zauważył obwodowy. On i koledzy wykorzystali zaledwie 6/25 prób z dystansu. - W czwartej kwarcie złapaliśmy szybko faule i drużyna z Sopotu wykorzystywała wolne - dodał.

English poza składem i raczej nie wróci. Będzie transfer?

W składzie HydroTrucku na mecz z Treflem zabrakło A.J. Englisha. Nie było go nawet w hali. - Nie wygląda na to, żeby jeszcze z nami zagrał - stwierdził Witka. - Sprawa jest tak dynamiczna, że nie miałem czasu, żeby ze wszystkim się oswoić, ale na ten moment informacja jest taka, że są przeprowadzane badania jego pleców i dopóki sprawa nie będzie wyjaśniona, to jest on poza zespołem - szkoleniowiec odniósł się do problemów zdrowotnych, jakie przed ostatnim spotkaniem, ze Spójnią, zgłosił Amerykanin.

Czy wobec braku tego zawodnika, przerwy w rozgrywkach na Puchar Polski i mecze reprezentacji oraz czekających radomian decydujących spotkań o utrzymanie, klub przewiduje jakieś wzmocnienia składu? - Wszystko jest możliwe. Było bardzo mało czasu, żeby o tym porozmawiać. Teraz tego czasu trochę będzie. Może się zdarzyć, że ktoś dołączy, wszystko się wyjaśni w najbliższych dniach - odpowiedział Witka.

Czytaj także:
>> Pierwsza próba ognia! Jedno trofeum, niejeden kandydat
>> Posiłki pod kosz dla Chicago Bulls

Źródło artykułu: