Zaczął sezon doskonale, był wielkim liderem ekipy z Radomia. Potem jednak coś zaczęło się psuć. W listopadzie dostał bezpłatny urlop i wyleciał do USA, żeby uporządkował swoje sprawy.
W tzw. międzyczasie pojawiła się opcja przenosin do Izraela, bo mocno zabiegał o niego Hapoel Eilat. Finalnie nic z tego nie wyszło, a na przeszkodzie stanęły finanse.
Czas leciał, a finał historii był następujący: aneks do kontraktu, podwyżka i powrót do Radomia. W niedzielę nastał ostatni rozdział, którym był długo wyczekiwany powrót do składu HydroTrucku. Ten walczy o utrzymanie w Energa Basket Lidze.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
Wielkiego comebacku jednak nie było. Delikatnie mówiąc, nie wyszedł mu najlepiej. Radomianie przegrali 82:86 arcyważny mecz z GTK Gliwice (więcej o meczu -->> TUTAJ), a rzucający był cieniem samego siebie.
Na dowód wystarczy rzucić okiem w jego statystyki. Co tam widzimy? 6 punktów i 2/9 z gry, a do tego dwie zbiórki, dwa przechwyty, dwie straty, blok i wskaźnik +/- na poziomie -23. Pod tym względem był najgorszy w HydroTrucku.
Pytamy więc trenera Mihailo Uvalina jak ocenia jego grę. Jakie były w ogóle oczekiwania wobec jego osoby podczas tego pojedynku. - On nie grał w koszykówkę 2,5 miesiąca. Moim zdaniem oczekiwanie klubu jest bardzo duże, ale jestem w koszykówce 30 lat, pracuję jako trener i wiem, że jest ciężko. To nie jest komputer - przyznał.
Dużo można też powiedzieć o jego podejściu do obowiązków i tzw. mowy ciała. - Zgadzam się, że jego mowa ciała była taka, jaka była, ale moim zdaniem... on ma taką cały czas. Jest taką osobą - tłumaczy szkoleniowiec.
Taki English nie pomoże
Tak dysponowany na pewno nie będzie w stanie za bardzo pomóc drużynie. Uvalin patrzy też w innym kierunku. English musi mieć większe wyzwanie chociażby na treningu. Koledzy muszą rzucić mu wyzwanie, pokazać właściwy kierunek. To tam może wrócić do formy z początku sezonu, kiedy z łatwością zdobywał 20 i więcej punktów będąc liderem klasyfikacji strzelców całej EBL.
W starciu z GTK na pewno nie widzieliśmy nawet "połowy tego zawodnika". - To nie był jego dobry występ. Nie było nic fajnego - przyznaje trener radomian. - Nie chcę go bronić, ale naprawdę ciężko jest po tych 2,5 miesiąca wrócić.
Dla niego jest jasne, że potrzebuje czasu, bo nie da się po takim czasie od razu wskoczyć na maksymalne obroty. - Tego oczekiwać może tylko osoba, która nie ma nic wspólnego z koszykówką - wyjaśnił.
Ile English będzie go potrzebował? - Spróbujemy, żeby było to jak najszybciej, ale to potrwa. Ile? Nie mam pojęcia. To w dużej mierze zależy od niego - komentuje Uvalin. - Nie mogę się też zajmować tylko jednym zawodnikiem, bo mam cały zespół.
Przywrócenie "starego" Englisha to jedno, a drugi problem to uraz Danilo Ostojicia. Ten opuścił mecz w Gliwicach. - W ostatnich miesiącach to był nasz najlepszy zawodnik i największy fighter tego zespołu. Przytrafiła się kontuzja, mam nadzieję, że w kolejnym meczu wystąpi - rzucił krótko Uvalin.
HydroTruck kolejne spotkanie rozegra w piątek 11 lutego (godz. 17:30). Wtedy do Radomia zawita PGE Spójnia Stargard.
Zobacz także:
Co za występ! Mateusz Zębski dał wykład z koszykówki
Kapitan Anwilu tłumaczy porażkę w hicie. Mówi też o sytuacji z Klassenem