Chodzi o incydentu z meczu Milwaukee Bucks - Chicago Bulls, który odbył się 21 stycznia. Grayson Allen, nieprzepisowo zatrzymał pędzącego w stronę kosza Alexa Caruso. Złapał go za rękę, a zawodnik Bulls z impetem upadł na parkiet i długo się z niego nie podnosił.
Ostry faul okazał się dla 27-latka fatalny w skutkach. Jak poinformował klub z Chicago, Caruso ma złamany nadgarstek i musi poddać się operacji. Będzie pauzował przez blisko dwa miesiące.
Grayson Allen został za tamto przewinienie wyrzucony z parkietu, odgwizdany został mu faul niesportowy drugiego stopnia. Liga NBA dokonała analizy i postanowiła dodatkowo ukarać zawodnika Bucks.
ZOBACZ WIDEO: Kłopot okaże się atutem?! Słowa ws. Kamila Stocha napawają dużym optymizmem
Jak poinformował Byron Spruell, prezes ds. operacyjnych ligi, 26-letni Allen został zawieszony na jeden mecz, za który nie będzie miał także zapłacone. Obwodowy nie wystąpi w środowym starciu z Cleveland Cavaliers.
Milwaukee Bucks wydali oświadczenie, w którym stanowczo odnieśli się do decyzji NBA. "Nie zgadzamy się z tym zawieszeniem. Wspieramy Graysona i wyczekujemy momentu, kiedy dołączy do naszego zespołu na piątkowy mecz przeciwko New York Knicks" - brzmi komunikat aktualnych mistrzów NBA.
- To było naprawdę, naprawdę złe. Grayson Allen sprowadzając go do parteru w ten sposób, mógł zakończyć jego karierę - powiedział o incydencie z udziałem Caruso w rozmowie z mediami trener "Byków", Billy Donovan.
Czytaj także: Kłopoty ważnego zawodnika Chicago Bulls. Wszystko przez ostry faul
Gwiazdor Lakers znów na szczycie. Chodzi o sprzedaż koszulek meczowych