W Zielonej Górze doszło do starcia drugiego z trzecią drużyną Energa Basket Ligi w sezonie 2020/2021. Emocji nie zabrakło.
Śląsk rozpoczął lepiej i w drugiej kwarcie prowadził nawet 27:18, ale Zastal szybko wrócił i na przerwę schodził przegrywając już tylko różnicą punktu.
Po zmianie stron długo trwała wymiana ciosów, ale to podopieczni Olivera Vidina - byłego trenera Śląska - zaliczyli kluczową serię. W końcówce Zastal zdobył bowiem osiem punktów z rzędu, dzięki czemu objął prowadzenie 73:63.
ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał
Wicemistrzowie Polski finalnie wygrali 75:70, a największą przewagę mieli pod koszem - z "pomalowanego" Zastal zdobył aż 46 punktów. Śląsk odpowiedział 28. Kluczową postacią był Dragan Apić, który skompletował 21 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty.
Śląsk popełnił aż 20 strat z czego stracił aż 23 "oczka". To bez dwóch zdań jeden z podstawowych elementów porażki. 15 punktów Justina Bibbsa na niewiele się zdało. Wrocławianie wykorzystali zaledwie 5 z 21 prób z dystansu, ale i Zastal w tym elemencie skutecznością nie grzeszył (3/19).
Gospodarze zagrali jeszcze bez Brandena Fraziera (jest już w Zielonej Górze) oraz niedawno zakontraktowanego Devoe Josepha. W kadrze Śląska zabrakło z kolei m.in. Łukasza Kolendy, Michała Gabińskiego czy Jana Wójcik.
Sezon w Energa Basket Lidze rozpocznie się 2 września. Dzień wcześniej odbędzie się z kolei mecz o Suzuki Superpuchar Polski, w którym Enea Zastal BC zmierzy się z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski.
Enea Zastal BC Zielona Góra - WKS Śląsk Wrocław 75:70 (18:23, 20:16, 17:10, 20:21)
Zastal: Dragan Apić 21, Nemanja Nenadić 15, Jarosław Zyskowski 14, Andrzej Mazurczak 8, Krzysztof Sulima 8, Tony Meier 7, David Brembly 2, Konrad Szymański 0.
Śląsk: Justin Bibbs 15, Aleksander Dziewa 12, Cyril Langevine 12, Strahinja Jovanović 10, Luka Ascerić 7, Ivan Ramljak 6, Jakub Karolak 6, Kacper Gordon 2, Szymon Tomczak 0, Maksymilian Zagórski 0.
Zobacz także:
Horror i rollercoaster. Emocji podczas Memoriału Wojciecha Michniewicza nie brakuje
Intrygujący transfer w PLK. MKS nie chciał, Twarde Pierniki kontraktują