Był historyczny awans do finału Zachodu, jest pierwsze zwycięstwo. Los Angeles Clippers rozpoczęli serię z Phoenix Suns od dwóch porażek, ale po pierwszym meczu w Staples Center zrobiło się już tylko 2-1. Gospodarze triumfowali zdecydowanie, bo różnicą 14 punktów (106:92). Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, zakończona wynikiem 34:21.
Clippers po przerwie wspięli się na własne wyżyny. Paul George trafił wielki rzut z połowy boiska równo z syreną, kończącą trzecią partię, a zespół z Kalifornii przed czwartą, decydującą odsłoną prowadził 80:69. Ostatnie 12 minut okazały się formalnością, podopieczni Tyronna Lue pewnie utrzymali korzystny wynik do końca meczu.
George pod nieobecność kontuzjowanego Kawhiego Leonarda musi być jeszcze bardziej aktywny w ataku. 31-latek tym razem w 43 minuty zapisał przy swoim nazwisku 27 punktów, 15 zbiórek oraz osiem asyst. Trafił tylko 9 na 26 oddanych rzutów z pola, ale miał solidne wparcie w postaci Reggiego Jacksona (23 punkty), a bardzo dobrze spisywał się ponadto chorwacki środkowy, Ivica Zubac (15 punktów, 16 zbiórek).
Suns na nic zdał się nawet powrót do gry Chrisa Paula, który był objęty protokołem sanitarnym związanym z COVID-19 i musiał opuścić dwa wcześniejsze spotkania finału Konferencji Zachodniej. CP3 miał double-double: 15 punktów i 12 asyst, choć umieścił w koszu zaledwie 5 na 19 wykonanych prób z pola. - Fatalnie rzucałem - przyznał otwarcie w rozmowie z dziennikarzami Paul.
To nie był też dzień Devina Bookera. Gwiazdor zespołu z Arizony po tym, jak w poprzednim meczu zderzył się z Patrickiem Beverleyem i doznał urazu nosa, wystąpił w masce ochronnej. 24-latek na 21 oddanych w czwartek rzutów, trafił jednak zalewie pięć i podobnie do swojego drużynowego kolegi, rzucił w sumie 15 "oczek".
Goście mocno odczuli brak Camerona Payne'a, który w poprzednim meczu rzucił aż 29 punktów. Rozgrywający, który zastępował dotychczas w tej serii Chrisa Paula, kontuzjował kostkę i już po czterech minutach gry zmuszony był opuścić parkiet. - Bardzo go nam brakowało - podkreślał Booker.
- Wciąż walczymy. Nigdy się nie poddamy - podsumował w rozmowie z mediami trener Clippers, Tyronn Lue. - Wiedziałem, że muszę być lepszy. Całą swoją energię skupiłem na tym, żeby się poprawić - dodawał George, nawiazując do poprzedniego meczu, w którym spudłował dwa kluczowe rzuty wolne w końcówce.
Czwarty mecz rywalizacji w finale Zachodu odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę o godz. 3:00 czasu polskiego.
Wynik:
Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 106:92 (29:21, 17:27, 34:21, 26:23)
(George 27, Jackson 23, Zubac 15 - Ayton 18, Booker 15, Paul 15, Bridges 13)
Stan serii: 2-1 dla Suns
Czytaj także:
Gwiazda NBA wraca do treningów. Świetnie wiadomości dla kibiców
Brad Stevens znalazł swojego następcę. Boston Celtics mają nowego trenera
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek startował z kontuzją? Zawodnik uspokaja kibiców!