Eksperci i kibice cmokali z zachwytu po piątkowym występie 27-letniego Filipa Matczaka, który wzniósł się na wyżyny swoich możliwości. "Genialny", "rewelacyjny", "kosmiczny" - brakowało epitetów, by opisać to, co wyrabiał na parkiecie koszykarz PGE Spójni Stargard w starciu z Asseco Arką Gdynia (92:82). Matczak (autor 33 punktów) praktycznie w pojedynkę poprowadził zespół do niezwykle cennego wyjazdowego zwycięstwa.
Gra z poważną kontuzją
Wyczyn jest o tyle godny uwagi, że Polak od kilku tygodni zmaga się z poważną kontuzją kciuka. Przed każdym meczem musi przyjmować środki przeciwbólowe, by nieco uśmierzyć ból i wybiec na parkiet.
Nie jest tajemnicą, że koszykarz gra na własne życzenie, bo chce pomóc drużynie i nowemu trenerowi Maciejowi Raczyńskiemu (zastąpił Jacka Winnickiego), z którym jeszcze kilka lat temu występował w jednym zespole w Zielonej Górze. Zmiana trenera mocno wpłynęła na jego rolę w drużynie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem
Matczak - pod wodzą Raczyńskiego - ma większy wpływ na wyniki, częściej gra z piłką w rękach i przez to może pokazać pełnię swoich umiejętności. Wcześniej był przyklejony do rogu boiska i czekał tylko na to, co wypracują mu koledzy. Teraz wyszedł z cienia i to ma odzwierciedlenie w jego statystykach. W trzech meczach - mimo kontuzji - zdobył 59 punktów. We wcześniejszych ośmiu spotkaniach zdobył... 68 "oczek"!
- Po zmianie trenera wszystko zaczęliśmy od nowa. Widać, że zespół odzyskał swoją tożsamość, nasza gra wygląda lepiej. To ma przełożenie na wyniki, wygraliśmy trzy mecze z rzędu. Mam nadzieję, że to nie koniec - mówi Matczak.
18 listopada (w Szczecinie) koszykarz, tuż po wtorkowym spotkaniu z Polskim Cukrem, przejdzie zabieg, po którym wypadnie z gry na ponad dwa miesiące. Interwencja chirurgiczna jest niezbędna, bo zawodnik ma uszkodzone więzadła w kciuku.
Kilka dni przed zabiegiem Matczak rozegrał najlepsze spotkanie w karierze. Rok temu w Toruniu zdobył 31 punktów, w Gdyni uzyskał dwa "oczka" więcej. Penetrował, rzucał z dystansu, wybierał piłki rywalom, a po każdej kolejnej udanej akcji jego uśmiech na twarzy był coraz szerszy. I trudno mu się dziwić - koszykarz wykorzystał 11 z 17 rzutów z gry, 9 z 10 rzutów wolnych, dołożył też 5 zbiórek i 5 przechwytów.
Okrzyk radości
- Taaak! - głośno krzyczał z radości tuż po ostatnim gwizdku. Dla Matczaka mecze w Gdyni mają wyjątkową otoczkę. Przez ponad trzy lata występował w tym klubie, to właśnie nad morzem wyrobił sobie markę na parkietach PLK. Bardzo sobie cenił współpracę z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem, który widział go w składzie przed tym sezonem. Matczak ostatecznie wybrał ofertę PGE Spójni, ale nie wyklucza, że w przyszłości wróci do Gdyni, miejsca, w którym znakomicie się czuje.
- Lubię tutaj grać. Czuję się tutaj jak u siebie. Znam tę halę, znam te kosze, z wielkim sentymentem wracam do tego miejsca. Jest tutaj wiele świetnych osób, zawodników, trenerów, od których sporo się nauczyłem - nie ukrywa Matczak, który przez cały mecz toczył zażarte boje z Krzysztofem Szubargą, zawodnikiem, od którego wiele się nauczył podczas pobytu w Gdyni.
- Obaj się wzajemnie nakręcaliśmy do lepszej gry. Czy był trash-talking? Był, ale wszystko w ramach rozsądku. To mobilizuje, dodaje energii - opowiada Matczak. - Filip praktycznie się nie mylił, był kapitalnie dysponowany w ofensywie. Nie umieliśmy znaleźć sposobu na jego powstrzymanie. Zagrał świetne zawody - mówi z kolei Szubarga.
punkty pic.twitter.com/Hvnf8dMIzP
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) November 13, 2020
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Szef Legii o odejściu Sokołowskiego, temacie Dulkysa i najlepszym starcie od 52 lat [WYWIAD]
EBL. Prezes PGE Spójni o rozstaniu z Winnickim, zmianach w składzie i zatrudnieniu Mihevca [WYWIAD]
EBL. Michał Kolenda mówi o propozycji z Zastalu, kosmicznym procencie i wycieczkach do trenera [WYWIAD]