NBA. 45 punktów Hardena nie wystarczyło do wygranej, Clippers zapewnili sobie drugie miejsce

Getty Images / Kim Klement-Pool / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Kim Klement-Pool / Na zdjęciu: James Harden

Los Angeles Clippers, pokonując Denver Nuggets zapewnili sobie już teraz drugie miejsce na koniec sezonu zasadniczego 2019/2020. Jamesowi Hardenowi w środę nie udało się uratować Houston Rockets.

robił co mógł, zdobył 45 punktów, miał rekordowe w karierze 17 zbiórek, a ponadto zanotował dziewięć asyst. Trafił 13 na 21 oddanych rzutów z pola, w tym 7 na 14 za trzy i 12 na 14 wolnych. To wszystko nie wystarczyło, aby w środę pokonać Indianę Pacers.

Houston Rockets wdał się we znaki brak kontuzjowanego Russella Westbrooka. Dodatkowo w trakcie meczu urazu dłoni nabawił się ich kluczowy zawodnik, grający pod koszem P.J. Tucker.

Pacers prowadzili 104:90 i wydawało się, że jest po sprawie. Świetny James Harden sprawił jednak, że zaliczka rywali stopniała do zaledwie dwóch punktów (104:106). Ostatnie słowo mimo wszystko należał do zespołu z Indianapolis, który utrzymał korzystny wynik i triumfował 108:104.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Pod nieobecność TJ Warrena dobrze spisywali się inni zawodnicy - Myles Turner i Justin Holiday zdobyli po 18 punktów. Victor Oladipo wykorzystał tylko 7 na 26 oddanych rzutów, w tym 2 na 12 za trzy.

Los Angeles Clippers, pokonując Denver Nuggets 124:111 już teraz zapewnili sobie drugie miejsce w Konferencji Zachodniej i w pierwszej rundzie fazy play off zmierzą się z siódmym zespołem w tabeli, którym są Dallas Mavericks.

Paul George rzucił 27 punktów, Kawhi Leonard 26, a Lou Williams dodał 23 "oczka" z ławki rezerwowych. Czy po meczu Clippers świętowali w szatni zajęcie drugiego miejsca po sezonie zasadniczym? - Nie, bo wiemy, o co toczy się gra i po co tu jesteśmy - zaznaczał George.

Toronto Raptors rzutem na taśmę pokonali Philadelphię 76ers. Aktualni mistrzowie NBA zakończyli środowy mecz zrywem 6-0 i zwyciężyli 125:121. Dwa kluczowe trafienia zaliczył rezerwowy Stanley Johnson, dał on drużynie z Kanady prowadzenie 123:121 na 6,9 sekundy przed końcem meczu.

Joel Embiid wrócił do gry po kontuzji kostki, ale spędził na parkiecie tylko 14 minut i zdobył w tym czasie pięć punktów.

Co za pościg. Oklahoma City Thunder odrobiła 22 punkty straty w czwartej kwarcie i po dwóch celnych rzutach z dystansu Mike'a Muscali w końcówce spotkania pokonała Miami Heat 116:115. Czwarta kwarta zakończyła się wynikiem 35:14.

Drużyna z Florydy prowadziła nawet 104:82, a jeszcze 11,6 sekundy przed końcem miała 115:113, gdy za dwa trafił Solomon Hill. Thunder, a konkretnie podkoszowy Muscala, w odpowiedzi przymierzył za łuku i tak ich zwycięstwo stało się faktem.

Trenerzy obu drużyny nie chcieli ryzykować przed najważniejszą częścią sezonu i w drugiej połowie desygnowali do gry rezerwowych. Heat na nic zdało się 30 punktów Tylera Herro. Przed obydwoma zespołami jeszcze jeden mecz rozstawiający. Wiadomo już jednak, że Thunder w pierwszej rundzie play offów spotkają się z Houston Rockets.

Pacers, dzięki porażce Heat zrównali się z nimi bilansem (44-28). Oznacza to, że Philadelphia 76ers zajmie szóste miejsce i w pierwszej rundzie zmierzy się z Boston Celtics.

Wyniki:

Houston Rockets - Indiana Pacers 104:108 (33:29, 17:22, 27:28, 27:29)
(Harden 45, Green 14, Gordon 13 - Holiday 18, Turner 18, Sabonis 17, McDermott 16, Oladipo 16)

Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 121:125 (32:25, 30:30, 26:35, 33:35)
(Harris 22, Korkmaz 21, Neto 17 - Lowry 19, Boucher 19, Powell 17, Siakam 15)

Oklahoma City Thunder - Miami Heat 116:115 (29:42, 33:24, 20:34, 34:15)
(Bazley 21, Gilgeous-Alexander 18, Gallinari 14 - Herro 30, Robinson 19, Dragic 16)

Denver Nuggets - Los Angeles Clippers 111:124 (25:26, 33:24, 34:40, 19:34)
(Grant 25, Jokic 17, Porter Jr. 11 - George 27, Leonard 26, Williams 23)

Czytaj także: Genialny Damian Lillard! Rzucił 61 punktów, a Trail Blazers awansowali na 8. miejsce
Świetne wieści zza oceanu. Ani jednego przypadku koronawirusa w "bańce" 

Komentarze (0)