NBA. Lillard wzniósł się na wyżyny, zdobył aż 51 punktów. Koniec marzeń Pelicans i Ziona

PAP/EPA / ERIK S. LESSER / Na zdjęciu: Damian Lillard
PAP/EPA / ERIK S. LESSER / Na zdjęciu: Damian Lillard

Damian Lillard zrehabilitował się po swoim ostatnim nieudanym występie. Rzucił aż 51 punktów, a zwycięstwo Portland Trail Blazers sprawiło, że już teraz o play-offach mogą zapomnieć New Orleans Pelicans i Sacramento Kings.

Damian Lillard szybko poprawił się po tym, jak zawiódł w meczu z Los Angeles Clippers. Lider Portland Trail Blazers zaliczył wybitny występ w meczu z 76ers, zdobył 51 punktów, a 18 z nich w samej czwartej kwarcie.

30-latek wykorzystał 16 na 28 oddanych prób oraz 15 na 16 rzutów wolnych, miał też siedem asyst.

- W ostatnim meczu nie byłem sobą, dlatego chciałem dziś zagrać w określony sposób. Potknęliśmy się, ale powiedziałem sobie: "to się już nie powtórzy" - komentował Damian Lillard, cytowany przez ESPN.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Podstawowy rozgrywający 76ers, Ben Simmons opuścił "bańkę", bo musi przejść operację, a na początku meczu z Portland urazu kostki nabawił się ich następny kluczowy zawodnik, Joel Embiid. Osłabieni Sixers mimo wszystko potrafili uprzykrzyć życie rywalom i w końcówce spotkania prowadzili nawet 114:108.

Trail Blazers odpowiedzieli wtedy zrywem 12-0. Lillard trafił kluczowy rzut za trzy z faulem, a następnie raz jeszcze przymierzył z dystansu i błyskawicznie zrobiło się 120:114. Portland zwyciężyli 124:121 i w tym momencie tracą do ósmych w Konferencji Zachodniej Memphis Grizzlies już tylko 0,5 spotkania.

Rzeczywistość okazała się brutalna dla New Orleans Pelicans. Ich czwarta porażka w szósty meczu w kompleksie ESPN Wide World of Sports stała się faktem i w połączeniu ze zwycięstwem Trail Blazers, sprawiła, że już na pewno nie uda się im awansować do fazy play off.

Szansę na to wciąż mają natomiast San Antonio Spurs, którzy pokonali w niedzielę Pelicans 122:113. DeMar DeRozan rzucił 27 punktów, a 19 "oczek" dodał wchodzący z ławki rezerwowych Rudy Gay. Drużyna z Teksasu z bilansem 31-38 jest aktualnie na 10. miejscu w tabeli.

- Nie mieliśmy po prostu w sobie ducha rywalizacji. Byliśmy nijacy, nie rozmawialiśmy ze sobą. Do tego się to wszystko sprowadza - powiedział rozczarowany J.J. Redick, który nie wystąpi w play offach po raz pierwszy w karierze, a gra w NBA od 2006 roku.

36-latek rzucił w niedzielę 31 punktów, trafił 8 na 12 rzutów za trzy. Pierwszy numer draftu 2019, Zion Williamson uzbierał 25 "oczek", ale kiedy przebywał na parkiecie, jego drużyna była o 21 punktów gorsza, niż Spurs.

Do play offów nie uda się w tym sezonie awansować także Sacramento Kings, którzy musieli uznać wyższość Houston Rockets 112:129. Defensywa drużyny z Kalifornii nie radziła sobie z Austinem Riversem, który rzucił rekordowe w karierze 41 punktów.

Rezerwowy Rockets trafił 14 na 20 oddanych prób, w tym 6 na 11 za trzy. - Grał świetnie. To był jego wieczór - chwalił Riversa trener Mike D'Antoni. James Harden zaaplikował rywalom 32 "oczka", a na parkiecie nie pojawił się leczący drobny uraz Russell Westbrook. Rockets służy pobyt na Florydzie, bo po pięciu meczach w Disneylandzie, ich bilans wynosi 4-1.

Brooklyn Nets sprawili następną niespodziankę. Pokonali już Milwaukee Bucks, a teraz okazali się lepsi od Los Angeles Clippers (129:120). Kawhi Leonard rzucił 39 punktów, ale na niewiele się to zdało. W zespole nowojorczyków trzech zawodników zdobyło więcej, niż 20 "oczek" - LeVert 27, Harris 25 i Johnson 21. Clippers byli osłabieni brakiem Paula George'a i Patricka Beverleya.

Wyniki:

Oklahoma City Thunder - Washington Wizards 121:103 (32:23, 32:25, 26:27, 31:28)
(Bazley 23, Gallinari 20, Gilgeous-Alexander 18 - Robinson 19, Bonga 14, Wagner 12, Brown Jr. 12)

New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 113:122 (19:27, 26:35, 32:19, 36:41)
(Redick 31, Williamson 25, Ingram 17 - DeRozan 27, Gay 19, Murray 18)

Toronto Raptors - Memphis Grizzlies 108:99 (20:25, 40:29, 28:17, 20:28)
(Siakam 26, Powell 16, Lowry 15 - Brooks 25, Allen 20, Morant 17)

Boston Celtics - Orlando Magic 122:119 po dogrywce (28:29, 27:22, 32:35, 25:26, 10:7)
(Hayward 31, Tatum 29, Brown 19 - Vucevic 26, Ross 18, Fultz 16)

Portland Trail Blazers - Philadelphia 76ers 124:121 (33:19, 34:39, 24:34, 33:29)
(Lillard 51, Anthony 20, McCollum 16 - Richardson 34, Burks 20, Harris 16)

Sacramento Kings - Houston Rockets 112:129 (36:23, 20:38, 15:32, 41:36)
(Fox 26, Hield 16, Jeffries 13, Bogdanovic 13 - Rivers 41, Harden 32, McLemore 20)

Los Angeles Clippers - Brooklyn Nets 120:129 (24:45, 39:29, 31:24, 26:31)
(Leonard 39, Williams 18, Morris 15 - LeVert 27, Harris 25, Johnson 21)

Czytaj także: Fantastyczny Luka Doncić. Poprowadził Mavericks do zwycięstwa z Bucks
Anwil wygrał Kasztelan Basketball Cup. Zdominował Stal w czwartej kwarcie

Komentarze (0)