Kibice koszykówki dwa długie tygodnie czekali na powrót do pracy Adriana Wojnarowskiego, czyli dziennikarza zazwyczaj najlepiej poinformowanego w sprawach związanych z ligą NBA. Jego stacja - ESPN - nałożyła na niego kilkunastodniową karę w związku z obraźliwym e-mailem, który wysłał on do senatora Josha Hawleya. Za reporterem murem stanęli nawet sami zawodnicy, ale na niewiele się to zdało i "Woj" musiał na jakiś czas wycofać się z biznesu. W piątek jednak do niego powrócił.
Pierwszą wiadomością, którą przekazał po dłuższym czasie, była informacja o kontuzji Domantasa Sabonisa z Indiany Pacers, natomiast dzień później Wojnarowski jako pierwszy raportował o nowym trenerze koszykarzy New York Knicks. Jeszcze przed powrotem do pracy podzielił się swoimi odczuciami z Andrew Marchandem z "New York Post", wspominając sytuację, przez którą został zawieszony.
- Bardzo żałuję wysłania tego maila. Nigdy nie miałem w zwyczaju robić tego typu rzeczy, ale tym razem mnie poniosło i naprawdę tego żałuję - stwierdził 51-letni dziennikarz, odnosząc się także do decyzji, którą w związku z tym podjęła jego stacja. - Doskonale ją zrozumiałem i przyjąłem ją. Zresztą nie pozostawiłem ESPN żadnego wyboru. Nie ma możliwości, aby dopuścić się tego, co ja zrobiłem i nie ponieść z tego tytułu żadnych konsekwencji - skomentował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska
- Czuję się o wiele bardziej komfortowo, móc z powrotem relacjonować to, co dzieje się w NBA - dodał. Jednocześnie Wojnarowski pochwalił pracę swoich redakcyjnych kolegów, m.in. Maliki Andrews, Zacha Lowe'a, Briana Windhorsta czy Tima MacMahona, którzy pod jego nieobecność informowali kibiców o najważniejszych wydarzeniach w lidze.
"Woj" zaprzeczył też plotkom, jakoby zaistniała sytuacja popsuła jego relacje z władzami stacji, co potwierdził również Connor Schell, wiceprezes wykonawczy ESPN. - Popełnił błąd, przyznał się do niego i przeprosił za wszystko. Zostawiamy to za sobą i idziemy naprzód - podkreślił Schell.
- Mam najlepszą pracę na świecie i jest tylko jedno miejsce, w którym chcę ją wykonywać - zakończył dziennikarz.
Czytaj także:
Problemy Lou Williamsa. Opuścił kampus NBA z powodu ważnych spraw osobistych, był widziany w klubie nocnym >>