[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy kibice w Zielonej Górze skandują "Jarosław, Jarosław"?[/b]
Jarosław Zyskowski, koszykarz Stelmetu Enea BC i reprezentacji Polski: Nie. To jest zarezerwowane tylko dla Hali Mistrzów we Włocławku.
Jak to się w ogóle zaczęło?
Na początku tylko mała grupka kibiców skandowała moje imię w trakcie oddawania rzutów wolnych, później dołączyli inni, a na końcu robiła to cała hala. Kibice do mnie pisali z pytaniem, jak reaguje na takie okrzyki.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Co pan odpisywał?
Napisałem, że to mega fajne uczucie, gdy fani doceniają to, co robisz na boisku. Ta przyśpiewka spodobała mi się, więc nie prosiłem ich, żeby ją zmieniali.
Nie brakuje panu tego w Zielonej Górze?
Nie myślałem o tym. Jak sobie to przypominam, to na pewno robi mi się miło. W Zielonej Górze kibice tego nie robią, ale też nas głośno dopingują w trakcie meczów. Czujemy ich wsparcie.
Za to z Zielonej Góry chyba bliżej do kadry niż z Włocławka? W Anwilu grał pan dobrze, nawet bardzo dobrze, dużo się o tym mówiło, ale ostatecznie debiut w reprezentacji Polski zaliczył pan jako zawodnik Stelmetu Enea BC.
W trakcie pierwszego sezonu otrzymałem powołanie do szerokiego składu reprezentacji Polski, ale ostatecznie nie znalazłem się w meczowej dwunastce. To było w listopadzie, gdy kadra rozgrywała mecze z Węgrami i Litwą. Miałem ważną rolę w mistrzowskich zespołach Anwilu, ale do reprezentacji nie trafiłem. To udało się podczas pobytu w Zielonej Górze.
Bo ma pan nieco większą rolę w ataku?
Myślę, że to może być jeden z powodów. Mam większą liczbę minut, przez co z automatu rośnie liczba akcji i rzutów. Nie ukrywałem, że trochę czekałem na taki moment, w którym będę mógł pokazać pełnię swoich umiejętności w ataku. Trener Tabak stawia na mnie, jestem jedną z głównych opcji w ataku.
Spodziewał się pan tego? Rozmawiał pan na ten temat z trenerem Tabakiem przed sezonem?
Podczas rozmowy trener Tabak przedstawił mi swoją wizję na prowadzenie zespołu. Był bardzo konkretny. To mi zaimponowało. Uznałem, że warto podpisać kontrakt ze Stelmetem i jestem bardzo zadowolony z podjętej latem decyzji.
Sporo mówi się o defensywnym systemie Stelmetu, a jak to wygląda z grą w ataku? Też jest system?
Tak. To rozbudowany system w ofensywie. Trener Tabak stawia przede wszystkim na grę podkoszową. Nic dziwnego, bo dysponujemy tam ogromną siłą. Nie tylko nasi środkowi grają blisko kosza, ale też skrzydłowi. Trener mówi mi, żebym często korzystał ze swoich warunków i wykorzystywał je na tle nieco mniej fizycznych rywali.
Jaki jest Tabak?
Konkretny i wymagający. Trzyma dyscyplinę, są jasne zasady, które obowiązują wszystkich zawodników. Każdy jest traktowany tak samo. W zespole jest ustalona hierarchia.
Podróże po Rosji z racji gry w lidze VTB są meczące?
Są meczące, bo trwają wiele godzin. Najpierw jedziemy autokarem do Berlina około trzech godzin, a później samolotem do Moskwy i następnie kolejny lot. A na koniec dojazd autokarem do hotelu.
Co pan robi w trakcie podróży?
Słucham muzyki, oglądam filmy, seriale, ostatnio też zacząłem czytać książki.
Co pan teraz czyta?
Autobiografię Phila Jacksona. Jestem zafascynowany technikami, jakimi posługiwał się ten legendarny trener NBA. Można zdać sobie sprawę z tego, jak ważna w sporcie jest kwestia mentalna. I to prawda, bo jak człowiek zacznie za dużo myśleć albo ma negatywne myśli, to momentalnie przekłada się na rezultaty i postawę na boisku.
Pojawił się stres przed przyjazdem na zgrupowanie kadry?
Na początku pojawił się lekki stres związany z pierwszym spotkaniem w seniorskiej kadrze. Sam pobyt na kadrze nie był stresujący, bo znałem większość zawodników. Z Tomkiem Gielo, Michałem Michalakiem i Sokołowskim grałem kiedyś w reprezentacjach młodzieżowych.
Tata, który odwiózł pana na zgrupowanie, ostatnio w wywiadzie dla "TVP Sport" mocno pana chwalił. Mówił, że osiągnął pan "poziom mistrzowski".
Miło się czyta takie wywiady. Wiem, że tata był szczery, bo on zawsze mówi to, co myśli. Jak kogoś chwali lub krytykuje. Ostatnio sobie rozmawialiśmy właśnie o tym, że tata zdobył pierwsze mistrzostwo rok później niż ja, ale w kadrze to debiutował wcześniej.
Niedawno wziął pan udział w konkursie "trójek" w trakcie Pucharu Polski. Jak do tego doszło?
Nasz GM Kosma Zatorski zapytał mnie, czy nie chciałbym spróbować swoich sił, bo jestem wysoko w statystykach. Po chwili zastanowienia odpowiedziałem, że "ok, mogę spróbować".
I nie zdążył pan oddać wszystkich prób...
Na treningach miałem tylko jeden koszyk z piłkami i nie mogłem tego wszystkiego przećwiczyć w czasie. Starałem się szybko oddawać rzuty, ale w konkursie wyszło, że na tyle wystarczająco szybko, żeby zaliczyć wszystkie próby. Z ostatniego koszyka oddałem chyba tylko jeden rzut. A szkoda, bo zacząłem w końcu trafiać, bo początek był tragiczny w moim wykonaniu.
Czytaj także:
Koszykówka. Michał Sokołowski - serce Anwilu i reprezentacji Polski
Koszykówka. EBL. Łukasz Koszarek: Stelmet potrzebował resetu. Jest powiew świeżości