NBA. Luka Doncić czarował w czwartej kwarcie, świetny był też Seth Curry

Getty Images / Na zdjęciu: Luka Doncić
Getty Images / Na zdjęciu: Luka Doncić

Luka Doncić pod nieobecność podstawowych zawodników Dallas Mavericks otrzymał znaczące wsparcie od rezerwowych. Seth Curry i Maxi Kleber pomogli mu w pokonaniu Brooklyn Nets (123:111)

Dallas Mavericks po dwóch ostatnich niepowodzeniach chcieli wrócić na właściwe tory. Zadanie utrudniał im brak dwóch podstawowych zawodników, bo w meczu z Brooklyn Nets zabrakło kontuzjowanych Kristapsa Porzingisa i Tima Hardawaya Junior, ale ktoś inny dał z siebie maksimum możliwości.

Kiedy Luka Doncić odpoczywał na ławce rezerwowych, aby jak się później okazało, dokonywać wielkich rzeczy w czwartej kwarcie, Seth Curry dominował w partii numer trzy. Młodszy brat słynnego Stephena Curry'ego zdobył wówczas 15 ze swoich 25 punktów, a w całym meczu trafił wszystkie pięć oddanych rzutów za trzy. Jego wysiłek pozwolił Dallas całkowicie zniwelować straty z pierwszej połowy.

Luka Doncić, prowadzący w głosowaniu do Meczu Gwiazd, był fantastyczny. 20-latek zaaplikował drużynie z Brooklynu w sumie 31 punktów, a 15 z nich w samej czwartej, decydującej kwarcie. Słoweniec trafił w sumie 9 na 18 oddanych prób z pola, w tym 5 na 8 zza łuku, a ponadto miał 13 zbiórek oraz siedem asyst.

ZOBACZ WIDEO Skoki. Turniej Czterech Skoczni. Ekspert wychwycił nietypowy gest Dawida Kubackiego. "Celuje wyłącznie w zwycięstwo"

- Wielu naszych zawodników może wykonywać skuteczne akcje i nigdy nie wiemy, kto oprócz Luki będzie to robić. W tym tkwi cała zabawa. Każdego wieczoru ktoś inny może wywrzeć znaczący wpływ na wynik zespołu - komentował Seth Curry, cytowany przez ESPN.

Podopieczni Ricka Carlisle'a triumfowali nad Nets w stosunku 123:111 i odnieśli 22. zwycięstwo w sezonie. Gospodarze trafili przede wszystkim 18 na 39 rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów, a Maximilian Kleber miał rekordowe 18 "oczek". U przeciwników słabo wypadli Tayshaun Prince oraz Joe Harris.

Lider drużyny, Nikola Jokić miał problemy z faulami, przez co spędził na parkiecie tylko 24 minuty. Denver Nuggets potrzebowali kogoś innego, kto pomoże im w pokonaniu Indiany Pacers. Tym kimś niespodziewanie okazał się Michael Porter, który zna parkiet hali Bankers Life Fieldhouse jeszcze z czasów występów w szkole średniej.

Ale chyba nawet sam Porter nie spodziewał się, że jego pierwszy mecz w Indianapolis wypadnie aż tak dobrze. 21-latek wykorzystał aż 11 na 12 oddanych rzutów z gry, zebrał pięć piłek i zdobył w sumie 25 punktów. Poprowadził drużynę z Kolorado do zwycięstwa 124:116 nad Pacers, którzy ostatnio w Sylwestra pokonali Philadelphię 76ers. Koledzy ze szkoły, których Porter zaprosił na mecz, musieli być dumni.

Miami Heat zanotowali 16. sukces na własnym parkiecie w siedemnastym dotychczasowym spotkaniu. Podopieczni Erika Spoelstry odprawili tym razem Toronto Raptors, którzy w całym meczu na 42 oddane próby trafili zaledwie sześć rzutów za trzy. Pudłowali Kyle Lowry (2/12 za trzy), Fred VanVleet (1/11), Serge Ibaka (0/4 za trzy) czy Terence Davis (0/5 za trzy).

Gospodarze z Florydy musieli to wykorzystać. Sami również nie zachwycili, ale trafili 12 "trójek", a dobrze spisywali się przede wszystkim rezerwowi - Tyler Herro i Goran Dragić rzucili po 13 punktów, dzięki czemu Heat triumfowali 84:76. Podczas kiedy Jimmy Butler uzbierał tylko osiem "oczek", środkowy Edrice Adebayo dodał do dorobku "Żaru" 15 punktów i 14 zbiórek.

Trener Doc Rivers w czwartkowym spotkaniu nie musiał eksploatować swoich liderów. Los Angeles Clippers pokonali Detroit Pistons 126:112, a wykazać mogli się rezerwowi. Liderzy zrobili, co do nich należało. Montrezl Harrell zdobył 23 punkty, Lou Williams 22, a Kawhi Leonard 18. Dla LAC była to 15. u siebie, a 25. wygrana w sezonie.

Czytaj także: Nadchodzi wzmocnienie dla Lakers bądź Clippers? Darren Collison chce wrócić z emerytury

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Charlotte Hornets 106:109 (29:31, 30:21, 26:30, 21:27)
(Sexton 21, Love 18, Osman 17 - Rozier 30, Graham 16, Bacon 15)

Indiana Pacers - Denver Nuggets 116:124 (37:27, 27:35, 24:30, 28:32)
(Lamb 30, Turner 21, Warren 20 - Porter Jr. 25, Jokic 22, Murray 22, Barton 16)

Miami Heat - Toronto Raptors 84:76 (18:20, 24:19, 21:21, 21:16)
(Adebayo 15, Dragic 13, Herro 13, Jones Jr. 10 - Ibaka 18, Lowry 15, Hollis-Jefferson 13)

Chicago Bulls - Utah Jazz 98:102 (22:25, 29:22, 19:29, 28:26)
(LaVine 26, Carter Jr. 18, Markkanen 18 - Bogdanovic 19, Gobert 17, Mitchell 17, Clarkson 12)

Minnesota Timberwolves - Golden State Warriors 99:84 (34:19, 24:22, 23:26, 18:17)
(Covington 20, Napier 20, Reid 13, Martin 12 - Robinson III 16, Paschall 13, Lee 10, Spellman 10)

Dallas Mavericks - Brooklyn Nets 123:111 (31:30, 29:35, 33:28, 30:18)
(Doncic 31, Curry 25, Kleber 18 - Dinwiddie 19, Musa 14, Harris 11, Prince 11, Chandler 11, Pinson 11)

San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 103:109 (27:27, 28:19, 21:28, 27:35)
(DeRozan 30, Aldridge 22, Walker IV 16 - Gilgeous-Alexander 25, Schroder 19, Paul 16)

Sacramento Kings - Memphis Grizzlies 128:123 (26:42, 37:18, 27:37, 38:26)
(Fox 27, Hield 26, Holmes 18 - Morant 23, Crowder 19, Valanciunas 18, Jackson Jr. 18)

Los Angeles Clippers - Detroit Pistons 126:112 (30:33, 39:30, 37:16, 20:33)
(Harrell 23, Williams 22, Leonard 18, Harkless 12, George 12, Green 12 - Brown 15, Wood 14, Rose 14, Mykhailiuk 14, Snell 14, Galloway 11)

Czytaj także: Marcin Gortat pożegnał Davida Sterna. Piękne słowa

Źródło artykułu: