Amerykanin - jak na polskie warunki - jest graczem znakomitym. Ma wielki repertuar zagrań w ataku. Potrafi samemu skończyć akcję, efektownie zapakować piłkę do kosza, ale też umiejętnie i niekonwencjonalnie podać ją do lepiej ustawionego kolegi.
Niestety Tony Wroten ma też drugą twarz, taką, której nie chcą oglądać kibice włocławskiego zespołu, trener Igor Milicić i szefostwo Anwilu.
Wroten jest graczem, który nie zawsze panuje nad swoim zachowaniem w trakcie spotkania. Daje się ponieść emocjom. Łatwo dostrzec, kiedy jest sfrustrowany i niezadowolony. Amerykanin wyładowuje swoją złość na sędziach, kolegach i rywalach.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
Zobacz także: EBL. Anwil Włocławek. Czas uderzyć pięścią w stół (komentarz)
Tak też było w środowym spotkaniu z Hapoelem Bank Yahav Jerozolima w rozgrywkach Basketball Champions League. Amerykanin, który rozgrywał dobry mecz (15 pkt, 5 asyst), w połowie czwartej kwarty odepchnął J’Covana Browna, który poleciał na bandę reklamową. Jeden z arbitrów uznał to zachowanie za niesportowe.
Kilka minut później Wrotena nie było już na boisku. Gwiazdor Anwilu machnął ręką na orzeczenie sędziego, który momentalnie ukarał go przewinieniem technicznym. - Fu** you - takie słowa do innego arbitra skierował tuż przed zejściem do szatni. "Wypowiedź" koszykarza zarejestrowały kamery telewizyjne.
Co dalej z Wrotenem? Kibice mają dość jego zachowania. W sieci pojawiło się kilka mocnych komentarzy pod jego adresem. W klubie też już zaczynają tracić cierpliwość. Trener Igor Milicić po przegranym meczu z Treflem Sopot odesłał go na ławkę, a w jego miejsce do "pierwszej piątki" wskoczył Chris Dowe. Z Wrotenem odbyła się rozmowa wychowawcza, która dała efekt tylko w spotkaniu z Francuzami w Lidze Mistrzów. Później znów Amerykanin wrócił do dawnych nawyków.
Zobacz także: EBL. Stelmet - Anwil, czyli taniej nie znaczy słabiej