Turcji zabrakło już pary
Spotkanie pomiędzy Turcją a Czechami mogło mieć zupełnie inną narrację, gdyby ci pierwsi nie przegrali na własne życzenie w drugiej kolejce z reprezentacją USA. Układ wyników w grupie E spowodował jednak, że w ostatnim dniu pierwszej fazy MŚ w koszykówce, o awansie do czołowej "szesnastki" musiało zadecydować bezpośrednie starcie.
Czesi wyglądali w tym meczu zdecydowanie bardziej zespołowo. Aż pięciu graczy ze składu zakończyło spotkanie z przynajmniej 11 punktami na koncie, a najlepszymi w szeregach naszych południowych sąsiadów byli Vojtech Hruban (18 punktów) oraz Ondrej Balvin (17 punktów, 11 zbiórek). Obrona Turków okazała się niezwykle dziurawa, ale trzeba przyznać, że Czechy miały delikatny dzień konia, bowiem nieczęsto zdarza się, aby zespół w meczu trafiał aż 59 proc. rzutów z gry.
Czytaj także: Mistrzostwa świata w koszykówce. Jayson Tatum kontuzjowany. Spory problem USA
Po rewelacyjnym pojedynku z Amerykanami, zupełnie przygasł Ersan Ilyasova, który nie trafił żadnego z aż dziewięciu rzutów z gry w tym spotkaniu. Jedyne punkty jakie zdobył (6) były z linii rzutów wolnych. Nic więc dziwnego, że osamotniony w ofensywie Cedi Osman (24 punkty) nie był w stanie nic więcej zdziałać.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata
Turcy złapali jeszcze kontakt w czwartej kwarcie, kiedy zbliżyli się do Czechów na 3 punkty (66:69), jednak ich nieskuteczność w późniejszych fragmentach była zatrważająca. Czesi z kolei pewnie wykonywali kolejne rzuty wolne, a motorem napędowym był w tym fragmencie wspomniany już Hruban.
Czytaj także: Mistrzostwa świata w koszykówce. Damian Kulig nie boi się Rosji i Argentyny
Do swojego trzeciego meczu podczas mistrzostw świata osłabieni przystąpili natomiast reprezentanci Stanów Zjednoczonych, którzy nie dość, że w poprzednim spotkaniu strasznie męczyli się z Turcją (wygrana punktem po dogrywce), to jeszcze stracili jednego ze swoich liderów w postaci Jaysona Tatuma. To jednak w żaden sposób nie przeszkodziło im w odniesieniu planowej wygranej nad Japonią.
Zawodnicy Gregga Popovicha warunki na parkiecie w Shanghai Oriental Sports Center dyktowali od samego początku. Trudno zresztą wyróżnić jednego gracza, który byłby ojcem sukcesu, bo było ich kilku. Kemba Walker do 15 punktów dorzucił 8 asyst, Harrison Barnes poza 14 "oczkami" miał również 8 zbiórek, ale najwszechstronniejszy był występ Khrisa Middletona (9 pkt. 6 as. 6 zb.). Najwięcej punktów (20) na swoim koncie zapisał jednak Jaylen Brown.
O reprezentacji Japonii naprawdę trudno powiedzieć coś pozytywnego, gdyż okazała się ona zdecydowanym outsiderem swojej grupy, a jej występ przeciwko Stanom Zjednoczonym udowodnił to dobitnie. Dalej grają zatem reprezentacje USA i Czech, które w następnej fazie turnieju czekają boje z Brazylią i Grecją.
Wyniki trzeciej kolejki w grupie E:
Turcja - Czechy 76:91 (16:22, 19:21, 25:23, 16:25)
(Osman 24, Korkmaz 16, Mahmutoglu 14 - Hruban 18, Balvin 17, Auda 16, Bohacik 15)
USA - Japonia 98:45 (23:9, 33:14, 28:8, 14:14)
(Brown 20, Walker 15, Barnes 14, Harris 10, Mitchell 10 - Baba 18, Watanabe 9)
Lp. | Drużyna | M | Z | P | Pkt. | +/- |
---|---|---|---|---|---|---|
1. | USA | 3 | 3 | 0 | 6 | +75 |
2. | Czechy | 3 | 2 | 1 | 5 | +7 |
3. | Turcja | 3 | 1 | 2 | 4 | +3 |
4. | Japonia | 3 | 0 | 3 | 3 | -85 |