EBL. Polski Cukier - Anwil. Mihevc chwali zespół, Milicić mówi o detalach

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trenerzy Milicić i Mihevc
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: trenerzy Milicić i Mihevc

- W takich meczach o wyniku decydują detale. My popełniliśmy za dużo prostych błędów w kluczowych momentach. Dlatego przegraliśmy - mówi Igor Milicić. - Zespół wykonał świetną pracę - przyznaje z kolei Dejan Mihevc.

Pierwszy krok dla Polskiego Cukru Toruń. Podopieczni Dejana Mihevca pokonali na otwarcie finałów Energa Basket Ligi Anwil Włocławek 96:89.

Czytaj relację z meczu --> TUTAJ

- Polski Cukier prowadzi 1:0, ale spokojnie patrzymy na ten rezultat. Musimy poprawić koncentrację i unikać tych prostych błędów, które sporo nas kosztowały w pierwszym spotkaniu - mówi Szymon Szewczyk, podkoszowy włocławskiego zespołu.

Mistrzowie Polski byli stroną przeważającą w pierwszej części meczu. W pewnym momencie prowadzili nawet różnicą ośmiu punktów (40:32). Drużynę świetnie prowadził Chase Simon, który do przerwy zgromadził 20 oczek. Torunianie z biegiem czasu złapali jednak swój rytm. Na prowadzenie wyszli w połowie trzeciej kwarty. Gospodarze konsekwentnie budowali przewagę, punktując głównie spod samego kosza. Różnicę robił Senegalczyk Cheikh Mbodj.

ZOBACZ WIDEO Radosław Majdan o Legii Dariusza Mioduskiego. "Bardzo mu nie zazdroszczę"

Wydawało się, że Polski Cukier spokojnie dowiezie wynik do samego końca, ale Anwil znów udowodnił, że nie można go za szybko skreślać. Włocławianie zdobyli dziewięć punktów z rzędu i wrócili na prowadzenie. Proste błędy nie pozwoliły im kontynuować dobrej serii. Na dodatek do gry włączył się Bartosz Diduszko, a triumf przypieczętował Karol Gruszecki. "Rottweilery" na finiszu nie były już w stanie odwrócić losów meczu.

- Takiego meczu można było się spodziewać. Było trochę nerwowości i niedokładności z obu stron. W drugiej połowie straciliśmy panowanie nad naszą grą i rywal to skrupulatnie wykorzystał. Torunianie wyszli na prowadzenie, ale mieliśmy jeszcze szansę na powrót do meczu. Popełniliśmy trzy straty, do tego nie trafiliśmy dwóch rzutów wolnych. Małe detale decydują o wyniku w takich meczach. Teraz musimy mentalnie i fizycznie nastawić się na ten drugi mecz - podkreśla trener Igor Milicić.

- Zawodnicy wykonali świetną robotę. Jestem z nich bardzo zadowolony. To był typowy mecz na rozpoznanie rywala. Było sporo błędów, serii punktowych z obu stron. Najważniejsze, że wygraliśmy i dobrze otworzyliśmy tę serię. Chcemy zagrać jeszcze lepiej w kolejnym spotkaniu - zapowiada Dejan Mihevc, szkoleniowiec toruńskiego zespołu.

Nie sposób nie wspomnieć o świetnej grze Polaków w Polskim Cukrze. To oni mieli największy wpływ na zwycięstwo toruńskiego zespołu w pierwszym spotkaniu finałowym. Gruszecki rzucił 18 punktów, Diduszko dorzucił 16, z kolei Kulig skompletował double-double (15 i 10 zbiórek). Do tego swoje zrobili Śnieg i Cel. Nie było widać braku lidera Roberta Lowery'ego, który w ostatnich dniach walczył z kontuzją.

- Robert miał problemy ze zdrowiem i od ostatniego meczu ze Stelmetem w ogóle nie pracował z zespołem. Wyszedł na parkiet bez żadnego treningu. Dał z siebie wszystko, ale widać, że nieco wypadł z rytmu. Potrzebuje czasu, żeby znów być sobą. Ale nie ma sensu rozmawiać o jednym zawodniku. Polski Cukier jest prawdziwym zespołem. To jest nasza największa siła - podkreśla Mihevc.

Mecz numer dwa finałowej serii zaplanowany jest na sobotę, 1 czerwca. Gospodarzem ponownie będzie Polski Cukier Toruń, a spotkanie rozpocznie się o godzinie 18:00.

Zobacz także: EBL. Kuriozalna sytuacja w finale. Nabawił się urazu przez... trenera!

Źródło artykułu: