Drużyna HydroTrucku Radom sprawiła jedną z największych niespodzianek ostatnich tygodni w Energa Basket Lidze, pokonując po dogrywce Stelmet Eneę BC Zielona Góra 74:70. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się w tym spotkaniu Carl Lindbom, który, pod nieobecność najlepszych strzelców zespołu, Dudy Sanadze i Cullena Neala, wraz z Arturem Mielczarkiem wziął na swoje barki ciężar zdobywania punktów. Łącznie uzbierał ich 16. Zanotował double-double, gdyż miał jeszcze 11 zbiórek, a ponadto dwie asysty.
- To zwycięstwo to zasługa całej drużyny. Zostawiliśmy na parkiecie nasze serca, każdy dał z siebie sto procent, wniósł ogrom pozytywnej energii w nasze poczynania. Mimo braku Dudy, wszyscy starali się go w jakiejś części zastąpić - podkreślił Fin po zakończeniu zawodów.
Zobacz także: Artur Mielczarek jednym z głównych autorów zwycięstwa nad Stelmetem. "Takie mecze przynoszą dużo radości"
Gospodarze zatrzymali rywali na zaledwie 70 punktach. - Kluczem do sukcesu zdecydowanie była obrona. Pomagaliśmy sobie nawzajem, rzucaliśmy się po piłkę na parkiet, bardzo zależało nam na tym zwycięstwie i udało się spełnić ten cel - zaznaczył Lindbom.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Triumf nad Stelmetem pokazał, że w szeregach HydroTrucku drzemią możliwości dużo większe niż to, co pokazuje obecnie tabela - radomska drużyna znajduje się bowiem na 12. pozycji z bilansem 9-18. - Nie jesteśmy usatysfakcjonowani przebiegiem całego sezonu i naszym miejscem w tabeli. Nie wykorzystaliśmy i nie pokazaliśmy pełni potencjału, który w nas drzemie. Ten mecz udowodnił, że mogliśmy spisać się lepiej w przekroju całych rozgrywek. W kolejnym sezonie będzie lepiej - zakończył 27-letni skrzydłowy.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Szokujące wieści: konflikt Mihevca z Umehem!
Już w środę podopieczni Roberta Witki rozegrają kolejny mecz. Na wyjeździe zmierzą się z GTK Gliwice (początek o godz. 20:15).