Przed meczem doszło do bardzo miłej ceremoni dla gospodyń, które odebrały mistrzowskie pierścienie, a pod sufit wywieszony został pamiątkowy baner za zdobycie mistrzostwa WNBA w poprzednim sezonie
W obecności prawie 14 tysięcy widzów w hali Palace of Auburn Hills aktualne mistrzynie WNBA, koszykarki Detroit Shock podejmowały w swoim pierwszym meczu we własnej hali Los Angeles Sparks. Te same Los Angeles Sparks, z którymi dwa dni wcześniej, w pierwszym meczu XIII. sezonu WNBA, przegrały różnicą 20 punktów. Czas na rewanż przyszedł zatem bardzo szybko.
Shock przystępowały do tego meczu osłabione, brakiem swoich trzech zawodniczek podkoszowych: kontuzjowanych Cheryl Ford i Plenetty Pierson oraz zawieszonej Kary Brown-Braxton. Takie osłabienia, w porównaniu z podkoszowymi Sparks, mogły okazać się kluczowe. Podopieczne Billa Laimbeera pokazały jednak kawał dobrej koszykówki.
W Staples Center w LA Shock przegrały 58:78. Minionej nocy we własnej hali przeszły prawdziwą metamorfozę, biorąc pełen rewanż w postaci wygranej 81:52.
- Różnica pomiędzy tymi dwoma meczami jest taka, że dzisiaj była w nas duma i energia - powiedział po meczu Laimbeer. - Czuliśmy dzisiaj, że musimy coś udowodnić i udowodniliśmy.
- Oni wykonali kawał świetnej roboty. Rozpracowali nas w każdym elemencie - powiedziała po meczu Lisa Leslie, która wywalczyła 8 punktów i 9 zbiórek.
Do sukcesu ekipę Shock poprowadziła rzucająca Deanna Nolan. Nolan grała koncertowo i na swoim koncie zapisała 27 punktów (11/19 z gry), 3 zbiórki, 3 przechwyty i 2 asysty.
- Myślę, że dzisiaj wszystkie miałyśmy niesamowity power po ceremonii sprzed meczu, gdzie otrzymałyśmy mistrzowskie pierścienie - mówiła Nolan. - Byłyśmy bardzo złe na styl, w jakim przegrałyśmy pierwszy mecz w Los Angeles. Naprawiłyśmy dzisiaj dużo rzeczy i to było widać.
- Zawsze gramy dobrze w obronie, ale dzisiaj zagraliśmy szczególnie dobrze. Naszym założeniem było podwajanie ich zawodniczek podkoszowych, łapać ich w pułapki. To się udało, a dzisiaj dodatkowo fantastycznie zagrały nasze obwodowe. To przełożyło się na tak okazałą wygraną - zakończył Laimbeer.
Obrona Shock dała się mocno we znaki rywalkom, które w całym meczu osiągnęły dramatyczną skuteczność rzutów z gry, wynoszącą zaledwie 26,6 %.
Wynik:
Detroit Shock - Los Angeles Sparks 82:53
(D.Nolan 27, K.Smith 17, O.Sanni 12, K.Haynie 7 – T.Thompson 14, K.Harrower 10, L.Leslie 8, B.Lennox 6)