Zachowaliśmy zimną krew - komentarze po meczu PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Sopot

PGE Turów stracił przewagę parkietu, którą uzyskał w poprzednim wygranym meczu w Sopocie. Mistrzowie Polski wygrali na parkiecie wicemistrza i ponownie to oni rozdają karty.

Tomas Pacesas (trener, Asseco Prokom Sopot): Cieszę się ze zwycięstwa, ale gratuluję Turowowi, który zagrał świetny mecz. Zgorzelczanie naprawdę nas zaskoczyli, trafiając za trzy na bardzo wysokiej skuteczności, ale my konsekwentnie graliśmy pod kosz i to zadecydowało o naszym zwycięstwie. Cieszy mnie to, iż - nie tak, jak ostatnio - nie przegraliśmy zbiórek, a także mieliśmy mało strat przy tak ważnym meczu pod taką presją.

Paweł Turkiewicz (trener, PGE Turów Zgorzelec): Gratuluję drużynie z Sopotu zwycięstwa. Był to bardzo ciężki i wyrównany mecz, który zdecydowanie rozstrzygnął się w końcówce. Znaczenie dla wyniku miał początek czwartej kwarty, kiedy, przy naszej obronie strefowej, drużyna z Sopotu zebrała cztery piłki w ataku i zdobyła punkty z ponagleń. To nas uśpiło. Zbiórki praktycznie były wyrównane, ale zabrakło nam Bryana Bailey’a. Jest 2:1 i w niedzielę w kolejnym meczu będziemy się bić tak samo.

Przemysław Zamojski (rzucający, Asseco Prokom Sopot): Cieszymy się ze zwycięstwa. Mecz był bardzo wyrównany i stał na wysokim poziomie. Zachowaliśmy zimną krew w końcówce i to pozwoliło nam odnieść zwycięstwo.

Marcin Stefański (skrzydłowy, PGE Turów Zgorzelec): Gratuluję drużynie przeciwnej. Mecz mógł się podobać kibicom, ale niestety nie udało nam się wygrać. Mieliśmy przestój w czwartej kwarcie, gdzie Filip Dylewicz trzykrotnie zebrał piłkę w ataku. Zabrakło nam drugiego rozgrywającego, który mógłby wspomóc Tyusa Edney’a, bowiem Amerykanin w końcówce meczu był już trochę zmęczony.

Komentarze (0)