Michał Nowakowski zapowiada: Anwil to zrobi!

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Michał Nowakowski i Boris Savović
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Michał Nowakowski i Boris Savović

- Mamy 2:2. W poniedziałek we Włocławku będzie piekło. Będzie wojna nerwów, ale Anwil to zrobi - zapowiada Michał Nowakowski, jeden z cichych bohaterów włocławskiego zespołu w meczach w Zielonej Górze.

Przed meczami w Zielonej Górze Michał Nowakowski dość nieoczekiwanie wskoczył do pierwszej piątki. Zastąpił Pawła Leończyka i wydaje się, że było to bardzo dobre pociągnięcie ze strony Igora Milicicia. Nowakowski w dwóch spotkaniach zdobył łącznie 22 punkty, robiąc sporo zamieszania po obu stronach parkietu.

- Tak to sobie trener zaplanował. Nie ukrywam, że chce mu się za to odwdzięczyć. Biegam, walczę, szarpię. Robię dużo szumu w obronie i w ataku. Jeśli jest otwarta pozycja, to rzucam. Nie zastanawiam się nawet przez sekundę - tłumaczy skrzydłowy Anwilu.

Nowakowski próbuje wykorzystywać swoje przewagi w rywalizacji z wyższym Borisem Savoviciem. Wyciąga go na obwód, gdzie Czarnogórzec już tak dobrze sobie nie radzi. A gracz Anwilu znany jest z tego, że jak zostawi mu się odrobinę miejsca do rzutu, to potrafi zrobić z tego użytek.

- Savović jest troszkę większy ode mnie. Jest różnica wagi i wzrostu. Przez to jestem szybszy, co na pewno stanowi to dla niego problem, bo ciężko jest mu za mną nadążyć. Może też tak być, że Savović mnie do końca nie zna, ale wierzę, że po tych meczach lepiej mnie pozna - podkreśla Nowakowski.

ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki

- Ćwierćfinały były bez szału w moim wykonaniu. Cieszę, że teraz daję dużo energii, którą zespół bardzo potrzebuje - dodaje.

W środę Anwil przegrał po dogrywce 104:107 i wydawało się, że może się nie podnieść po tak dramatycznej porażce. Włocławianie pokazali jednak charakter. Wyszli skupieni i zdeterminowani, wiedząc, że mają przysłowiowy "nóż na gardle". Podopieczni Milicicia realizowali założenia i w pewnym momencie ich przewaga urosła nawet do 20 punktów. Jednak Stelmet się nie poddał i doprowadził do remisu po 87. W samej końcówce faulowany był Ivan Almeida, który zdobył punkt na wagę zwycięstwa.

- Każdy wiedział, że ten środowy mecz powinniśmy wygrać. Otworzyliśmy jednak Florence, który rzucał z każdej pozycji. Ciężko było go zatrzymać. Gdy nie on, wygralibyśmy ten mecz. Byliśmy pewni, że jesteśmy w stanie wygrać w Zielonej Górze - przyznaje Nowakowski.

- Wierzymy w ogranie mistrza. Dawno tego nikt nie zrobił. My mamy ku temu świetną okazję - komentuje.

W poniedziałek mecz o wszystko (17:45). Hala Mistrzów we Włocławku wypełni się do ostatniego miejsca. Gracz Anwilu zapowiada wygraną. - Mamy 2:2. W poniedziałek we Włocławku będzie piekło. Będzie wojna nerwów, ale Anwil to zrobi.

Źródło artykułu: