Duża niespodzianka w NBA. Outsiderzy, Chicago Bulls pokonali liderów Konferencji Wschodniej, Boston Celtics. I to aż 23 punktami. Dla tych pierwszych to szóste zwycięstwo w sezonie, a dla Celtów dopiero szóstka porażka. Gościom z Massachusetts wiodło się kiepsko, trafili tylko 25-procent oddanych rzutów zza łuku (10/40) i popełnili 15 strat. Spore znaczenie miał też fakt, iż Koniczynki musiały radzić sobie bez Kyrie'go Irvinga.
Lider Celtics pauzował przez stłuczenie mięśnia czworogłowego, a trener Brad Stevens nie mógł skorzystać także z usług Marcusa Morrisa, podkoszowy zmaga się z urazem lewego kolana. To wszystko odcisnęło swoje piętno. Drużyna z najlepszym bilansem w NBA (23-6) prezentowała się słabo, a ich gorszy dzień skrzętnie wykorzystali przeciwnicy. Nikola Mirotić wywalczył 24 punkty, 23 dodał Bobby Portis. Chicago Bulls triumfowali pewnie 108:85, odnosząc, co warto podkreślić, już trzecie zwycięstwo z rzędu. - Czasami zostajesz zlany, to proste. Bulls dyktowali warunki w całym meczu. Grali mocniej niż my, chcieli wszystkiego bardziej, niż my. Nie wygramy wielu meczów, jeśli będziemy prezentowali się w ten sposób - komentuje szkoleniowiec Brad Stevens.
Jeśli mowa o niespodziankach, Oklahoma City Thunder musieli uznać wyższość Charlotte Hornets i to na swoim parkiecie. Grzmot znów nie był kolektywem. Jako cały zespół, podopieczni Billy'ego Donovana zanotowali tylko 16 asyst. Russell Westbrook miał ich siedem, Raymond Felton cztery. Russ dwoił się i troił, zdobył ponadto 30 punktów, dodał też cztery zbiórki i trzy przechwyty, ale Thunder czegoś zabrakło. Być może wsparcia zmienników, bo ci dostarczyli wspólnie tylko 19 "oczek".
Hornets zwyciężyli 116:103, a prawdziwy popis dali w trzeciej kwarcie, która padła ich łupem w stosunku 40:22. To był gwóźdź do trumny OKC, gospodarze nie potrafili już odrobić dzielącego dystansu. Zadbali o to szczególnie Dwight Howard, Marvin Williams i Michael Kidd-Gilchrist. Środkowy zapisał przy swoim nazwisku 23 punkty oraz zebrał siedem piłek, Williams miał 18 "oczek" i tyle samo zbiórek, a ten trzeci 17 punktów.
Thunder szli w górę, bo wygrali cztery spośród pięciu ostatnich spotkań, lecz wpadka z Szerszeniami znów w pewien sposób hamuje ich proces awansu do strefy play-off. Paul George wrócił po dwóch meczach przerwy i spisał się całkiem dobrze. Skrzydłowy trafił połowę oddanych rzutów i zdobył 20 punktów. - Daliśmy im zbyt dużo trzypunktowych, czteropunktowych akcji. Pozwoliliśmy rzucić sobie 40 punktów w jednej kwarcie, to nie powinno mieć miejsca - mówi Westbrook.
Mniej skuteczny był Carmelo Anthony, autor 11 "oczek" i trzech strat. Jak na razie ten sezon jest zdecydowanie najgorszym w karierze Melo - notuje on średnio tylko 18,3 punktu na mecz przy 40-procentowej skuteczności z pola. Przez 14 lat zawodowej kariery, tylko raz jego średnia wynosiła mniej niż 21 "oczek" co mecz.
Trwa kapitalna seria Houston Rockets, a ofensywna koszykówka Teksańczyków cieszy oko. New Orleans Pelicans postawili im twarde warunki, ale w tym momencie nie ma siły, która zatrzyma Jamesa Hardena. Brodacz zdobył 12 punktów z rzędu w czwartej kwarcie i wywindował swój zespół na prowadzenie 129:121. Ostatecznie uzbierał 26 "oczek", 17 asyst oraz sześć przechwytów, a jego drużyna wygrała 130:123.
Goście z Luizjany mieli nawet 107:98 na początku decydującej odsłony. Ich grę prowadzili Jrue Holiday i E'Twaun Moore, którzy zdobyli odpowiednio 37 i 36 punktów. DeMarcus Cousins miał 24 punkty, 14 zbiórek i osiem asyst, a Rajon Rondo triple-double złożone z 13 "oczek", 12 zbiórek oraz 12 asyst. Spotkanie dostarczyło wielu emocji i rozgrzało do czerwoności fanów w Toyota Center. - Harden i CP3 zamknęli mecz, obaj są świetnymi zawodnikami. Mieliśmy swoją okazję, ale nie mogliśmy jej wykorzystać - mówi trener Pelicans, Alvin Gentry. Warto dodać, iż Pels grali osłabieni brakiem Anthony'ego Davisa.
Clint Capela popisywał się efektownymi wsadami, a w całym meczu zapisał na swoim koncie najlepsze w karierze 28 punktów - trafił 13 na 14 oddanych rzutów, miał również osiem zbiórek i pięć bloków. - Będziemy potrzebowali takich nocy w wykonaniu Clinta. Był niczym bestia, blokował rzuty, wsadzał piłkę z impetem do kosza. Zrobił naprawdę dobrą robotę w końcówce meczu, wykorzystując podania Chrisa. Cały czas czyni postępy, ten mecz był dla niego krokiem w dobrym kierunku -chwali Capelę sam Harden. Rockets to aktualni liderzy Konferencji Zachodniej, legitymują się bilansem 21-4.
Kevin Durant i Klay Thompson pod nieobecność kontuzjowanego Stephena Curry'ego przejęli stery i poprowadzili Golden State Warriors do 22. sukcesu w sezonie, a siódmego z rzędu. KD rzucił 28 punktów, Klay 24, a Portland Trail Blazers na nic zdało się nawet 39 "oczek" Damiana Lillarda. Mistrzowie NBA pokonali oponentów 111:104.
Wyniki:
Chicago Bulls - Boston Celtics 108:85 (28:29, 28:13, 22:21, 30:22)
(Mirotic 24, Portis 23, Nwaba 13 - Horford 15, Brown 13, Smart 13, Rozier 13, Baynes 10)
Memphis Grizzlies - Miami Heat 82:107 (23:21, 19:24, 18:25, 22:37)
(Gasol 19, Harrison 16, Evans 11 - Dragic 19, Richardson 17, Adebayo 14, Johnson 14)
Oklahoma City Thunder - Charlotte Hornets 103:116 (26:34, 26:18, 22:40, 29:24)
(Westbrook 30, George 20, Abrines 12 - Howard 23, Walker 19, Williams 18)
Houston Rockets - New Orleans Pelicans 130:123 (35:41, 43:35, 18:27, 34:20)
(Capela 28, Gordon 27, Harden 26 - Holiday 37, Moore 36, Cousins 24)
Los Angeles Clippers - Toronto Raptors 96:91 (19:30, 32:23, 19:21, 26:17)
(Harrell 17, Williams 17, Rivers 15, Jordan 14 - Valanciunas 23, DeRozan 17, Ibaka 17, Lowry 14)
Golden State Warriors - Portland Trail Blazers 111:104 (27:28, 33:19, 33:28, 18:29)
(Durant 28, Thompson 24, Young 12 - Lillard 39, McCollum 21, Turner 10)
ZOBACZ WIDEO: Polak przez 14 lat brał narkotyki. "Byłem zniewolony. Nie chciałem tak dłużej żyć"