We wtorek Stelmet BC Zielona Góra pokonał we własnej hali Telekom Baskets Bonn 73:69, odnosząc pierwszy triumf w nowej edycji Ligi Mistrzów. Dla zielonogórzan było to jednocześnie przełamanie po trzech porażkach z rzędu (dwie w PLK, jedna w Basketball Champions League). - Cieszymy się, bo to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. W drużynie była fajna energia, każdy dołożył swoją cegiełkę do wygranej - czy to w ataku, czy w obronie - skomentował Przemysław Zamojski.
Drużyna prowadzona przez Artura Gronka przed ostatnią kwartą pojedynku z Telekomem Baskets prowadziła różnicą 11 punktów. Biało-zieloni w czwartej części spotkania roztrwonili tę zaliczkę, doprowadzając do nerwowej końcówki. - Chodziło o emocje dla kibiców - zażartował reprezentant Polski. - Wiadomo, że chciałoby się wygrywać jak największą liczbą punktów, ale czasami to jest po prostu niemożliwe. Na chwilę straciliśmy koncentrację, popełniliśmy straty, rywal zdobył łatwe punkty z kontrataku i wynik się mocno zbliżył - wytłumaczył.
Już w sobotę Stelmet BC Zielona Góra zagra kolejny mecz. Tym razem mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Plan jest jeden: przełamać się po ostatnich porażkach w PLK.
- Początek sezonu w PLK pokazał, że nie ma dla nas łatwych rywali. Musimy być skoncentrowani i agresywni, szczególnie na wyjazdach. Tam możemy mieć lekkie problemy, bo przeciwnicy zostawiają na parkiecie wszystko, co mają. Oni grają jeden mecz w tygodniu, przez cały tydzień pracuje nad tym, by nam dokopać i musimy być na to gotowi. Trzeba grać fizycznie i mocniej, niż w Starogardzie - powiedział Zamojski.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Dzień młodzieży. Orlen Wisła Płock rozbiła Zagłębie Lubin