- Marcin Gortat zagrał w pierwszej kwarcie lepiej niż w ostatnich czterech spotkaniach przeciwko Atlanta Hawks, trafił cztery rzuty z gry - tyle samo ile w ostatnich czterech grach pierwszej rundy play-off - pisał po paru minutach rywalizacji w TD Garden jeden z dziennikarzy stacji ESPN.
To prawda. Marcin Gortat rozpoczął niedzielny mecz kapitalnie - stawiał zasłony, zbierał, punktował, a nawet asystował. To był zupełnie inny łodzianin niż ten, którego widzieliśmy w meczach przeciwko Atlanta Hawks. Efekt? Już do przerwy polski środkowy miał double-double. Ostatecznie w ciągu 39 minut zgromadził 16 punktów, 13 zbiórek i cztery asysty.
Gortat i Wizards nie mogli lepiej wejść w pierwszy mecz walki o finał Wschodu. 16:0 a potem nawet 20:3 - deklasacja. Czarodzieje zaczarowali TD Garden, a gospodarze byli bezradni. Dodatkowo ich lider Isaiah Thomas stracił... ząb, po przypadkowym uderzeniu w twarz jednego z graczy Wizards. Filigranowy rozgrywający Celtics, który dopiero co wrócił z pogrzebu swojej siostry, szybko odmienił oblicze gry.
Jego trzy trójki były sygnałem do odrabiania strat. Celtowie tego dnia rewelacyjnie rzucali z dalekiego dystansu - aż 19 celnych trójek to klubowy rekord w play-off. Dzięki temu elementowi podopieczni trenera Stevensa otworzyli drugą kwartę serią 18:4 i szybko doprowadzili do remisu. Na domiar złego, paskudnej kontuzji nabawił się Markieff Morris, podstawowy skrzydłowy Wizards. Przy rzucie z dystansu pechowo nadepnął na nogę Horforda i skręcił staw skokowy, nie wracając już do gry.
Kluczowa okazała się trzecia kwarta. Celtics rozstrzelali w niej rywala aż 36:16 i objęli 15-punktowe prowadzenie. Jak na strzelnicy czuł się Jae Crowder, który miał 6/8 za trzy. Skrzydłowy zapisał na swoim koncie 24 oczka, był drugim najlepszym strzelcem Celtics. Thomas zakończył zawody z 33 oczkami i dziewięcioma asystami.
Kropkę nad "i" w czwartej kwarcie postawił Al Horford. Początkowo zdominował go Gortat, jednak w ostatniej odsłonie to on błysnął. 21 punktów, 10 asyst, dziewięć zbiórek i 10/13 z gry mówi samo za siebie. Portorykańczyk trafiał najważniejsze rzuty i nieco przyćmił wyczyn Bojana Bogdanovicia, który w krótkim czasie zdobył 10 oczek dla Czarodziei.
Wśród pokonanych brylował duet obwodowy John Wall-Bradley Beal. Ten pierwszy miał 20 punktów i 16 asyst, drugi dołożył 27 oczek. Double-double, podobnie jak Gortat, skompletował Otto Porter - 16 punktów i 11 zbiórek.
Mecz numer dwa w środę o godzinie 2 czasu polskiego. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.
Boston Celtics - Washington Wizards 123:111 (24:38, 35:26, 36:16, 28:31)
Celtics: Isaiah Thomas 33, Jae Crowder 24, Al Horford 21, Avery Bradley 18, Kelly Olynyk 12, Marcus Smart 6, Jaylen Brown 5, Terry Rozier 4, Gerald Green 0, Jonas Jerebko 0, Amir Johnson 0.
Wizards: Bradley Beal 27, John Wall 20, Marcin Gortat 16, Otto Porter 16, Kelly Oubre 12, Bojan Bogdanović 10, Markieff Morris 5, Jason Smith 5, Brandon Jennings 0, Tomas Satoransky 0, Daniel Ochefu 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Celtics
ZOBACZ WIDEO Ciężki nokaut na gali Kickboxing Talents!