NBA: Jeziorowcy zatrzymali Ostrogi w San Antonio, Kawalerzyści wysłali Celtom głośny sygnał

PAP/EPA / TANNEN MAURY
PAP/EPA / TANNEN MAURY

Koszykarze Cleveland Cavaliers, na czele z LeBronem Jamesem, wysłali w kierunku Celtów głośny sygnał, że nie zamierzają rezygnować z walki o pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej. Przed własną publiką zawiedli natomiast gracze z San Antonio.

Rywalizacja o pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej po sezonie zasadniczym trwa w najlepsze. W bezpośredniej konfrontacji Celtów z Kawalerzystami, minionej nocy w lidze NBA, drużyna LeBrona Jamesa pokazała moc. Jeszcze przed startem decydującej kwarty Cavaliers mieli 24 punkty przewagi nad rywalem i nie pozostawili cienia wątpliwości, komu należy się zwycięstwo.

Gości do wygranej poprowadził nie kto inny jak wspomniany Lebron James. Amerykanin ukończył pojedynek z double-double na koncie - 36 punktów, 10 zbiórek. Ponadto, dołożył do swojego dorobku 6 asyst i 2 bloki. Dla jego drużyny było to czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym samym mały kryzys, który dopadł zespół niespełna dwa tygodnie temu, został już chyba całkowicie zażegnany. Dodajmy, że Kawalerzyści, po tej wygranej, wrócili na fotel lidera w Konferencji Wschodniej.

Do trzynastu z rzędu serię zwycięstw przedłużyli natomiast gracze Golden State Warriors, którzy mieli jednak dość trudną przeprawę z Phoenix Suns. Ale na posterunku był po raz kolejny Stephen Curry, który aż 23 punkty z 42 zdobytych w całym meczu, zapisał na swoje konto już w pierwszej kwarcie. To było zresztą bardzo mocne otwarte Wojowników, którzy po pierwszej odsłonie wypracowali sobie 23 punkty przewagi (41:18)!

Niemiłą niespodziankę swoim fanom w San Antonio sprawili z kolei gracze Spurs, którzy totalnie przespali pierwsze fragmenty meczu z Los Angeles Lakers. Bardzo dobre zawody w szeregach przyjezdnych zaliczył Tyler Ennis, który w wyjściowym składzie zastąpił kontuzjowanego D'Angelo Russella. Dla swojej drużyny zdobył 19 punktów i rozdał 6 asyst.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Nie jest to nic poważnego

Zastopowany, jeśli tak w ogóle można powiedzieć, został minionej nocy natomiast Russell Westbrook. Ale tylko po tym względem, że jego świetna seria siedmiu triple-double z rzędu nie zostanie przedłużona. Nie oznacza to jednak, że Amerykanin rozczarował. Wręcz przeciwnie - jego Oklahoma City Thunder pokonała Memphis Grizzlies, a on sam otarł się o triple-double. Tym razem ukończył zawody z dorobkiem 45 punktów, 10 asyst i 9 zbiórek.

Wyniki:

Charlotte Hornets - Miami Heat 99:112 (23:27, 28:25, 22:34, 26:26)
(Batum 24, Walker 18, Williams 15 - Dragić 33, Johnson 26, Richardson 19)

Detroit Pistons - Toronto Raptors 102:105 (33:15, 23:31, 24:22, 22:37)
(Harris 16, Smith 16, Morris 15 - Lowry 27, Valanciunas 19, DeRozan 12)

Memphis Grizzlies - Oklahoma City Thunder 100:103 (27:34, 23:23, 24:22, 26:24)
(Gasol 23, Randolph 20, Allen 14 - Westbrook 45, Oladipo 15, McDermott 10, Kanter 10)

Houston Rockets - Denver Nuggets 110:104 (36:25, 23:25, 26:29, 25:25)
(Harden 31, Nene 16, Ariza 15, Capela 15 - Gallinari 23, Harris 17, Jokić 12)

Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 91:114 (20:19, 22:38, 24:33, 25:24)
(Thomas 26, Crowder 13, Horford 12 - James 36, Irving 19, Love 15)

San Antonio Spurs - Los Angeles Lakers 95:102 (14:31, 27:22, 29:23, 25:26)
(Parker 14, Bertans 14, Leonard 11, Anderson 11 - Ennis 19, Clarkson 15, Randle 11)

Phoenix Suns - Golden State Warriors 111:120 (18:41, 34:17, 26:33, 33:29)
(Booker 21, Ulis 20, Dudley 19 - Curry 42, Thompson 22, McCaw 9)

Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 112:101 (35:24, 27:25, 28:24, 22:28)
(Griffin 32, Redick 25, Paul 22 - Barnes 15, Ferrell 14, Barea 14)

Komentarze (0)